Nadia obudziła się jeszcze bardziej zmęczona niż się kładła. Bardzo bolały ją nogi, szczególnie uda i częściowo łydki. Czuła się podobnie, ja w zeszłym roku po udziale w biegu charytatywnym. Z tą różnicą, że wtedy dołożyła swoją „cegiełkę" dla chorego Krzysia, a teraz walczyła o swoje dziecko. Mimo, że lekarze przychodzili do nich z uśmiechem na twarzy i próbowali ją uspokajać, wiedziała, że nie jest dobrze.
Dwa lata temu leżała w tym samym szpitalu. Tuż po tym, jak straciła swoje pierwsze dziecko. Gdyby wtedy nie wpadła na Marka, być może wykrwawiłaby się na śmierć. Szła do pracy, dzień był piękny, nic nie wskazywało na to, że rozpęta się ogromna silna burza, która spowoduje paraliż na drodze. Zwłaszcza w stolicy, gdzie służby drogowe działają sprawnie i szybko. Jedna feralna decyzja radnego pseudo-ekologa, żeby nie ścinać drzewa przy jezdni spowodowała, że seria wydarzeń doprowadziła do tragedii. Rozpędzone volvo wjechało w tył busa. Kierowca busa stracił panowanie nad kierownicą, wjechał na chodnik, rowerzysta zasłonięty kurtką na wysokości własnych oczu pod wpływem strachu przewraca się.
Nadia w ostatniej chwili orientuje się, że zaczyna upadać. Łapie się za brzuch, ale jest za późno. Czuje wbitą w brzuch kierownicę. Z trudem łapie oddech. Próbuje się podnieść, ale nic to nie daje. Rowerzysta odzyskuje przytomność i ucieka. Wygląda na góra 15-latka. I wtedy ktoś zatrzymuje auto z piskiem opon. Wybiega. Podnosi ją i kieruje do swojego samochodu. Rano okazuje się, że uratował dwie osoby, ale tylko jedna przetrwała noc.
***
- Ula, nie możesz widzieć wszystkiego w czarnych barwach! To, że nie przyszedł do firmy nie oznacza, że spędza ten czas z kochanką! - Ania wypiła ostatni łyk wina z kieliszka, patrząc wymownie na przyjaciółkę, która po raz kolejny mierzyła się z problemami z Markiem. Czasem miała ochotę pojechać do Dobrzańskiego i opowiedzieć jej, jak jego zachowania wpływają na byłą żonę, ale nie wiedziała, czy Ula byłaby z tego powodu zadowolona.
- Ja... chyba już pójdę. Karolek zaraz się obudzi. Antoś śpi, - spojrzała na aplikację elektronicznej niani na telefonie - ale też może zaraz narobić hałasu. Julka ma jutro ważny sprawdzian...
- Ula, nie musisz mi się tłumaczyć. Chcę tylko, żebyś obiecała mi, że weźmiesz przed snem tabletki.
- Ale ja nie chcę ich brać, nie chcę faszerować się prochami. Dam sobie radę sama! - Ula zerwała się z łóżka i lekko zachwiała - Poza tym piłam alkohol. A nie można ich mieszać z alkoholem. Ha!
Ula, ewidentnie zakręcona pod wpływem procentów skierowała się do drzwi wyjściowych. Ania odprowadziła ją bez słowa i głośno westchnęła. Nie wiedziała już, jak ma postępować ze swoją sąsiadką. Z jednej strony chciała, żeby jak najszybciej uwolniła się od obsesji na punkcie Marka, a z drugiej strony nie mogła tego otwarcie powiedzieć, bo Ula była od niego tak bardzo uzależniona, że mogłaby zakończyć ich przyjaźń. Musiała stale lawirować pomiędzy tym, co naprawdę myśli a tym, co Ula chce usłyszeć... Zatęskniła za Maćkiem. On wiedział, jak mówić Uli wprost to, co jest prawdą i jednocześnie jej nie ranić.
***
Marek Dobrowolski dostał właśnie smsa od Nadii, że jest w szpitalu. Przez chwilę myślał, że to głupi żart, ale potem szybko zadzwonił po taksówkę i kazał pędzić na warszawski plac Sokratesa Starynkiewicza. Ze strachu czuł, jak pot cieknie mu z czoła. Nadia nie mogła stracić dziecka. Mimo wszystko, mimo tego, jakie naprawdę miał intencje, nie było mu to obojętne.
CZYTASZ
180 stopni
ChickLitŻycie Uli, Marka i ich dzieci już wkrótce odmieni się o 180 stopni. Nic nie będzie takie, jakim się wydaje...