Poznał Nadię przypadkiem. Zobaczył, jak wychodziła z FD ze smutną miną i snującym się krokiem szła na parking, na którym usiłował wymienić koło. Od razu zauważył, że na pewno ktoś złamał jej serce. Jak się później okazało, tym kimś był Aleks Febo. Nigdy nie przypuszczał, że spotka go takie zrządzenie losu. Przyjechał pod firmę w nadziei, że zobaczy coś, co pozwoli mu na znalezienie punktu zaczepienia, żeby mógł dostać się do środka, a okazało się, że ten „punkt" sam do niego przyszedł.
– Coś się stało? Nie wyglądasz najlepiej... – zanim pomyślał co mówi, zdał sobie sprawę, że właśnie mógł zniszczyć cały plan. Nie wyglądasz najlepiej?! Co to w ogóle za tekst na podryw? Serio, Marek? Serio?
– Słucham? Chcesz mnie obrazić czy poderwać? Bo nie udało ci się ani jedno, ani drugie. Daj mi spokój. – blondynka skierowała się ku białemu autu i zaczęła szukać kluczyków w torebce, ale wiedział, że nie spalił za sobą wszystkich mostów. Oparł rękę o jej drzwi i uniemożliwił jej dalsze poszukiwania.
– Chciałem tylko zapytać, czy mogę ci w czymś pomóc. Nie wyglądasz najlepiej, gdy jesteś smutna. Generalnie wyglądasz bardzo dobrze. Na pewno lepiej niż facet w garniaku, który od dwudziestu minut stara się wymienić koło w aucie na monitorowanym parkingu, z którego co najmniej trzech ochroniarzy ma właśnie niezły ubaw. A więc, mogę ci jakoś pomóc? Poprawić humor? – Wystrzelał niemal wszystkie naboje. Musiał zaryzykować. Albo teraz, albo nigdy. Drugiej szansy na rozmowę nie będzie.
Uniosła wzrok do góry i spojrzała mu prosto w oczy. Mierzyła go chwilę wzrokiem, a on starał się wyczytać cokolwiek z jej twarzy. Niesamowite, ale nie wiedział totalnie, czego ma się spodziewać. Lepa w twarz? Pocałunku? Ucieczki?
– Przed chwilą facet, w którym się zakochałam zachował się jak skończony dupek i właśnie zaczynam proces zapominania o jego istnieniu. Nie chcę widzieć żadnego innego faceta, ani tym bardziej być przez niego podrywana. Chyba, że chcesz, żebym pomogła ci zmienić koło, ale... – i wtedy właśnie to wszystko się zaczęło. Dobrowolski poczuł, że to wyjątkowa kobieta, na którą nie zadziałają banalne teksty i która nie wejdzie mu do łóżka z powodu jego przystojnej twarzy. Chwycił ją delikatnie za rękę i zaprowadził obok swojego auta, po czym wrócił do zapoznawania się z mechanizmem działania lewarka. Później wszystko potoczyło się samo – udało im się zmienić oponę, wymienili się numerami, a po tygodniu zgodziła się pójść z nim do restauracji i porozmawiać. Nie naciskał, nie chciał, żeby traktowała go jako pocieszenie, ani żeby miała opory przed wchodzeniem w nowy związek świeżo po tym, jak Febo zrobił z niej zdrajczynię. Mimo wszystko cały czas miał wrażenie, że coś przed nim ukrywa – jak się okazało, była w ciąży. Najpierw przestraszył się, że może być ojcem, ale nie było to możliwe – zanim przeżyli swój pierwszy raz, Nadia wiedziała już, że zostanie matką.
♥
Spojrzał w jej niebieskie oczy i na chwilę zatracił się we wspomnieniach. Kiedyś potrafili śmiać się niemal ze wszystkiego. Nawet, gdy życie rzucało im kłody pod nogi wiedzieli, że mogą na siebie liczyć. Ona – czuła, spokojna, delikatna, wyrozumiała, on – porywczy, impulsywny, nieco naiwny. W sumie to właśnie ta naiwność była ich cechą wspólną. Ula wierzyła każdemu człowiekowi, którego spotkała na swojej drodze, nawet jeśli kiedyś już ją okłamał. Dlaczego więc zwątpiła w jego wierność i była pewna, że ma romans z Nadią? On i Nadia? Pytała go o to, czy coś ich łączy, zapewniał ją, że nie, że kocha tylko ją. Byłem głupi. Przefarbowała włosy na zielono, katowała się głodówką, a ja nie zauważyłem, że to sygnał, że chce mi się znów podobać. Ale przecież cały czas mi się podobała! Teraz było za późno na takie rozważania. Marek odłożył zdjęcie ślubne i wyciągnął rękę po zegarek, nałożył go na rękę i dopiero spojrzał na tarczę. Był znów spóźniony do firmy! No tak, przecież wyłączył wczoraj budzik, żeby rano móc się wyspać i spróbować wyleżeć chorobę...
Zapiął pasek i spojrzał na siebie w lustrze. Siwe pasemka znów dawały o sobie znać. Ula wielokrotnie podkreślała, że dodają mu uroku, ale on widział w nich upływ miesięcy i lat. I dni, które spędzali osobno. Poprawił kołnierzyk pod szyją i zerknął kątem oka za siebie. Sterta ubrań do prania, druga sterta ubrań do prasowania i trzecia sterta ubrań dzieciaków. Czy już zawsze to będzie tak wyglądać? Dzieci zawsze będą mieć podwójne życie – jedno w domu, drugie w jego mieszkaniu?
♥
– Kinga, ale ja chcę tylko porozmawiać. Musisz mnie wysłuchać, w końcu daj mi dojść do słowa! – Jasiek podkreślił wymowność swoich słów zrzucając stertę projektów z biurka na podłogę – Nie, nie rozumiesz, że nie wiesz wszystkiego? Posłuchaj w końcu mnie, a nie innych! Nie rozłączaj się! – cisnął telefon na łóżku po usłyszeniu, że znowu przerwała połączenie. Dlaczego nie chciała go wysłuchać? Chyba miał prawo do obrony, skoro w jej oczach był oskarżonym? Złapał się za głowę i głośno westchnął.
– JASIEK! Gdzie ty znowu jesteś?! – głos ojca nie zwiastował jakiejś przyjemnej odmiany. Już po samym tonie wiedział co go czeka – pytanie o to, czy sprzedały się jakieś koszulki, czy Wojtek wymyślił inny projekt, czy zamierza pójść do innej pracy i dlaczego w ogóle jest taki, a nie inny. Często miał dość swojego ojca, a miał ku temu powody. Nie rozumiał, że chciał odpocząć po tym, co zdarzyło się w USA. Po tym, jak Kinga uwierzyła, że ją zdradza i tak po prostu wróciła do Polski, znalazła kogoś nowego i zaszła w ciąże. A wszystko przez to, że nie sprawdził, co bierze. Ten jeden jedyny raz kosztował go miłość życia. Zawsze wiedział, co bierze, ile i od kogo. Ale tym razem zaufał nieznajomemu i słono za to zapłacił. Odkąd wrócił do Polski był całkiem czysty, ale Kinga nie chciała go wysłuchać, nie chciała mu wybaczyć. Nadal uważała, że miał romans, bo była dla niego „za nudna", „za prosta". Nigdy tak o niej nie myślał. Nigdy!
– Czy ja mam wysłać po ciebie zaproszenie?! – zawołał zirytowany Józef. Nie mógł dogadać się z synem i to go tak bardzo irytowało, że wyżywał swoje emocje na nim. To było błędne koło – jeden nakręcał drugiego. Ale nie było łatwo przerwać tego cyklu, mimo że Ala wiele razy starała się gasić pożary.
Jasiek szybkim krokiem zbiegł po schodach i wymownie spojrzał na ojca. Józef głośno westchnął i przeszedł do konkretów...
♥
– Jesteś! Boże, jak ja się martwiłem! – Marek przytulił pokracznie Nadię, uważając, by w żaden sposób nie zadać jej bólu. – Jak się czujesz? Co się stało, jak tu trafiłaś? Nie, poczekaj, nic nie mów, pewnie jesteś zmęczona, chcesz, żebym po prostu posiedział obok ciebie?
Nadia spojrzała czule na Dobrowolskiego i uśmiechnęła się szeroko. W ostatnim czasie nikt nie potrafił poprawić jej humoru tak szybko, jak on. – Spokojnie, jestem cała, wyniki są dobre, mogę mówić, a nawet krzyczeć. – opowiedziała mu w skrócie, jak trafiła do szpitala – No i mówią, że będzie dobrze, ale bardzo się boję – mimowolnie do jej oczu napłynęły łzy – Wiesz, możliwe, że zostanę tutaj do porodu.
– Jak to? Nie możesz! – zbyt nerwowo zareagował. Po chwili przybrał łagodniejszy wyraz twarzy – Nie możesz tak myśleć. Na pewno niedługo wrócisz do domu, kochanie. – Cholera, wszystko się skomplikowało. Nie mogła tu zostać, inaczej wszystko odwlecze się w czasie...
CZYTASZ
180 stopni
Literatura FemininaŻycie Uli, Marka i ich dzieci już wkrótce odmieni się o 180 stopni. Nic nie będzie takie, jakim się wydaje...