01

1K 72 83
                                    

- Madison! - Usłyszałam krzyk mojego brata, kiedy siedząc na parapecie czytałam podręcznik od historii. - Miałaś być gotowa - jęknął, przewracając oczami - Jeżeli nie będziesz gotowa za cztery minuty, twój transport odjedzie - Wyszedł, trzaskając drzwiami. Zapewne jeszcze kilka sekund i zrobiłby się cały czerwony, lecz bardziej od tego zastanawia mnie, jaki to on transport tym razem wymyślił.

Ubrałam jeansy oraz czarną bluzkę z krótkim rękawem z zespółem Black Sabbath. Szybko nałożyłam również biżuterię i błyskawicznie wyszłam z domu. Zastałam tam duży samochód, nie wyglądający zbyt przyjaźnie. Gdyby nie to, że po części ufam mojemu bratu - po którym można spodziewać się wszystkiego - pomyślałabym, że to auto jakiegoś pedofila. Wsiadłam do samochodu, jedyną znaną mi tam osobą był Mike.

- Cześć - przywitałam się, a z przednich siedzeń odwróciła się do mnie dwójka chłopaków, których kompletnie nie znałam. Jednen z nich miał krótkie ciemno brązowe włosy oraz charakterystyczną dla klubu bluzkę. Drugi - prowadzący auto - miał długie kręcone poszarpane włosy i także klubową koszulkę. Miał też nieziemskie pierścienie i oczy jak pięć monet. Szybko odwróciłam wzrok, a on ruszył w wyznaczony kierunek. Nagle Dustin zaczął temat:

- To co? Dołączysz do naszego klubu? - znów spytał, po dwudziestym razie przestałam liczyć.

- Dustin, dobrze wiesz, że nie potrafię grać w to głupie D&D - powiedziałam zirytowana.

- Spokojnie, nauczymy cię - odpowiedział na co pozostali przytakneli.

- W porządku, dołączę do tego klubu. - Mam tylko nadzieję, że nie będę tego żałować. Wszyscy się ucieszyli, jednak ja nie byłam wcale taka zadowolona. Uległam tylko dlatego, że chciałam by Dustin dał mi spokój.

- To ja Ci każdego przedstawię!! - podekstytował się mój brat - Mike'a już znasz. - Spojrzałam za siebie i mu pomachałam - Kierowcą jest Eddie.

- Kojarzę... To ten z rytuałem codziennego wchodzenia na stół na stołówce - odpowiedziałam, a oni jedynie się zaśmiali.

- Obok Eddiego jest Gareth. - Akurat w tym momencie, dojechaliśmy do Hawkins High School. - No a pozostałych zobaczysz przy naszym stoliku na stołówce - dokończył Dustin wychodząc z wozu.

- Dzięki za podwózkę - podziękowałam Eddiemu, a następnie ruszyłam w kierunku mojej klasy. Chciałam pójść do szkoły dopiero na drugą lekcję, by uniknąć pisania kartkówki z historii, jednak czujne oczy Dustina na odległość mówiące, że nakabluje mamie, popędziły mnie do klasy. Mam jedynie nadzieję, że Pani Miller będzie ciągle patrzeć w dziennik szkolny nie zwracając uwagi na naszą klasę, a ja w tym czasie ściągnę wszystko od mojej przyjaciółki - Chrissy - i dostanę najwyższą ocenę. Nagle zadzwonił dzwonek, niestety zaczęłam się trochę stresować tym, że nauczycielka może zagrozić mi nie zdaniem z jej przedmiotu.

NA STOŁÓWCE.

Weszłam na stołówkę prawie pierwsza. Dziś na obiad była wyjątkowo dobrze wyglądająca sałatka, udko z kurczaka i woda. Zaczęłam szukać wzrokiem stoliku naszego klubu, lecz nie musiałam długo zastanawiać się który to jest, odrazu zobaczyłam Eddiego na stole, krzyczącego prosto do stolika drużyny koszykarskiej.

- Cześć - przywitałam się ze znajomymi, a później z osobami, z których jeszcze nie miałam możliwości poznać. - Nie musiałam szybko się zastanawiać, który to stolik - zaczęłam rozmowę - odrazu zauważyłam Eddiego i jego wybieg modowy - wtedy Eddie na mnie spojrzał z zaskoczonym uśmiechem, jedząc sałatkę na co ja tylko się zaśmiałam.

- Wiesz, że twoja przyjaciółka chcę odemnie kilka gramów? - już nie musiał dokańczać, a wiedziałam o co mu chodzi.

- Nie wierzę Ci - powiedziałam prosto z mostu - Ona jest za grzeczna na takie rzeczy, a jak zareaguje jej chłopak - parsknęłam śmiechem - przecież z nią zerwie.

𝙇𝙤𝙫𝙚𝙧𝙨 𝙛𝙧𝙤𝙢 𝙩𝙝𝙚 𝙃𝙚𝙡𝙡𝙛𝙞𝙧𝙚 𝙘𝙡𝙪𝙗||𝙀𝙙𝙙𝙞𝙚 𝙭 𝙊𝙘 Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz