1

985 61 7
                                    

Liceum w Hawkins od zawsze nie było ulubionym miejscem wielu nastolatków, wśród tego grona znajdowała się również Delilah Harrington. Niska czarnowłosa dziewczyna z pięknymi zielonymi oczami. Delilah od zawsze była nieśmiałą osobą, a jej jedyną przyjaciółką była Chrissy Cunningham, która była totalnym przeciwieństwem brunetki. Chrissy miała piękne blond włosy oraz niebieskie jak ocean oczy. Blondynka była bardzo sławna w szkole, była dziewczyną kapitana drużyny koszykarskiej w High School i główną cheerleaderką drużyny. Obydwie były szczupłe lecz to Delilah była tą chudszą.

Dziewczyna pochodziła z rodu Harringtonów jak samo jej nazwisko mówi. Miała starszego o rok brata Steve'a oraz "idealnych" rodziców. Oczywiście tak wydawało się ludziom, którzy ich znali. Szanowani w Hawkins oraz bogaci, tak właśnie mówili o nich inni. Jednak to co działo się w ich domu pozostawało tam.

Jej matka była ofiarą przemocy. A pan Harrington był jej oprawcą. Delilah bardzo kochała swoją matkę i była po jej stronie, a sama bała się ojca.

Steve wiedział, że musi ją chronić do końca swojego życia. Obydwoje bardzo się kochali. I chociaż zazwyczaj rodzeństwo się kłóci, u nich było inaczej. Ale i tak czasami się sprzeczali.

Brunetka była bardzo ładna miała nie spotykaną urodę. Jej skóra była blada, rzęsy czarne i długie. Na twarzy można było zauważyć nieliczne piegi, a na nosie malutki kolczyk. Biżuterię posiadała również w brzuchu i w uszach. Jej włosy były kruczoczarne , falowane, średniej długości. Ludzie mówią, że Steve i Delilah nie są wcale do siebie podobni i w sumie mają rację, Steve był szatynem o bujnych włosach, umięśniony i podobny do ojca. A Delilah była podobna do matki, od Steve'a wszystko miała inne: włosy, kolor oczu, styl ubierania. Jak totalnie dwie obce sobie osoby.

***

Delilah pośpiesznie wyszła z domu zamykając drzwi na klucz. W aucie czekał już na nią jej brat i niecierpliwie wyczekiwał aż brunetka się pojawi. Dziewczyna szybko weszła do auta i zapięła pasy.

- Co tak długo? - odezwał się niezadowolony chłopak.

- Muszę przecież jakoś wyglądać - odpowiedziała dziewczyna wyciągając ze swojej torebki parę kosmetyków.

- O nie nie nie! Nie będziesz się malowała w moim samochodzie! - powiedział Steve zauważając kosmetyki, które trzymała w rękach.

- Steve! Nie mogę przecież wyglądać jak trup - powiedziała dziewczyna zaczynając podkręcać sobie rzęsy zalotką.

- No dobra ale nie ubrudź mi niczego w aucie, bo cię zabije - odpowiedział chłopak. - A i tak w ogóle to muszę podwieźć też Robin, gra w szkolnej orkiestrze czy coś, a nie ma auta.

- Spoko - powiedziała dziewczyna zaczynając malować sobie rzęsy tuszem.

Po drodze Steve zatrzymał się pod domem Robin z zamiarem podwiezienia jej pod szkołę. Dziewczyna weszła do auta i usiadła na fotelu. Droga do szkoły minęła im dość spokojnie. Chociaż dla Delilah była trochę niekomfortowa, gdyż rozmawiali o Vickie, dziewczynie która podoba się Robin i o tym czy lubi cycki. 

Gdy byli już pod szkołą brunetka bez zastanowienia wyszła z samochodu żegnając Steve'a i Robin. Już na wejściu zauważyła Dustina i Mike'a.

- Hej Delilah - powiedział Dustin

- Hejka chłopcy - powiedziała dziewczyna

- Idziesz na salę? - zapytał brunet

- Niestety muszę - powiedziała dziewczyna mijając próg szkoły.

- My też akurat idziemy, chcesz iść z nami?

- Za chwilę przyjdę tylko muszę iść do szafki - powiedziała brunetka i odeszła

- Ok! - krzyknął za nią niższy chłopak

Nastolatka podeszła do szafki, chociaż tak naprawdę nic z niej nie potrzebowała. Jedynie wzięła parę tabletek na uspokojenie, ponieważ nie wytrzymywała już z myślami o tym co się dzieje w domu. Niby chodziła do szkolnej psycholożki, ale i tak jej to nie pomagało.

Po chwili odłożyła pudełko leków do szafki zamykając ją i odchodząc. Weszła do sali i niemal po chwili zauważyła machających do niej Dustina i Mike'a, a obok nich przygnębioną Max.

Brunetka ruszyła w ich stronę ze sztucznym uśmiechem na twarzy i zajęła miejsce obok Mike'a. Po chwili na salę wszedł dyrektor szkoły i mówił o jakiś sprawach związanych z meczem. Następnie na salę wbiegła drużyna koszykarska, w której znajdował się Lucas, którego również Delilah znała. Chłopak pomachał do rudowłosej dziewczyny jednak ona tego nie odwzajemniła, co nie umknęło uwadze brunetki. Czarnoskóry, bez zawahania pomachał również do brunetki siedzącej tuż obok Max. Ta zaś odwzajemniła gest ręki i uśmiechnęła się do niego pocieszająco.

Na środku sali momentalnie pojawił się kapitan drużyny, Jason Carver. Mówił chwilę o przegranym meczu z jakąś szkołą katolicką, a zaś wyznał swoją miłość do Chrissy. Po swoim wyznaniu ogłosił, że dzisiejszego wieczoru ma się odbyć mecz finałowy. Mike i Dustin wyglądali na zaskoczonych tą informacją

- Dzisiaj wieczorem, jak to?! - szepnął Dustin

- No w turnieju po zwycięstwie gra się z inną drużyną, aż zostanie tylko jedna - odpowiedziała brunetka.

Chłopacy nie byli tym za bardzo pocieszeni. Mieli dziś wieczorem spotkanie klubu piekielnego, a w nim jest również Lucas co oznacza, że Lucas nie będzie mógł z nimi grać.

Po skończonym przemówieniu wszyscy zaczęli wychodzić z sali. To samo postanowiła zrobić Delilah, tak więc udała się do drzwi wyjściowych z sali przepychając się przez tłumy osób i wyszła.

***

Zaczynam książkę o Eddiem Munsonie, nowej postaci w Stranger Things. Oto pierwszy rozdział. Krótki ale mam nadzieję , że się wam podoba.

ᴡᴇɪʀᴅʟʏ sɪᴍɪʟᴀʀ | ᴇᴅᴅɪᴇ ᴍᴜɴsᴏɴOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz