3

611 52 5
                                    

Delilah i Eddie jeszcze chwilę się śmiali, aż chłopak przypomniał sobie o tym że za chwilę ma się rozpocząć spotkanie Hellfire club.

- Za chwilę mam spotkanie klubu, chcesz iść ze mną czy wolisz iść na durny mecz? - zapytał brunet spoglądając na dziewczynę

- idę z tobą - powiedziała Delilah i razem z Eddiem skierowała się do sali w której mieli grać w D&D.

- A może chcesz dołączyć do naszego klubu? Lucas wybrał rzucanie piłki do kosza na bieliznę, więc brakuje nam członka. Co ty na to? - zapytał chłopak otwierając drzwi od sali i przepuszczając nastolatkę.

- W sumie czemu nie? Tylko ostrzegam, że dawno nie grałam więc trochę zapomniałam niektórych zasad odnośnie gry - powiedziała dziewczyna. Weszli do środka gdzie zauważyli już wszystkich członków klubu. Wśród nich znajdowali się Dustin i Mike.

- Przyprowadziliśmy nowego członka - powiedział Dustin ukazując małą dziewczynkę w wieku 11 lat około.

- Tak, ja też - powiedział Eddie pokazując Dalię. Chłopak spojrzał na małą dziewczynkę, której karnacja była ciemna. Delilah znała ją to Erica, siostra Lucasa. - Ale wiecie że to klub ognia piekielnego a nie przedszkole?

- Mam 11 lat kudłaty dziwaku - powiedziała Erica. Miny pozostałych były zdziwione ale widać, że w środku tłumili śmiech.

- Ojej dziecię przemówiło - powiedział Eddie. - A więc, jak masz na imię dziecko?

- Erica Sinclair - powiedziała dziewczynka gdy brunet do niej podszedł. Zaśmiał się i powiedział

- A więc to jest ta niecna siostra Sinclair'a.

- Bystrzak - odpowiedziała na co wszyscy z grona oprócz Eddiego zaczęli się śmiać. Chłopak spojrzał na nich, a oni momentalnie zamilkli.

- Klasa i poziom? - powiedział brunet. - Karzeł na poziomie pierwszym?

- Jestem Lady Applejack chaotyczna, dobra, półelfia łostrzyca na poziomie 14 - zaczęła Erica, na co wszystkim ze zdziwienia opadły kopary. - zajdę od tyłu każdego stwora jakiego wymyślisz, wbiję mu w plecy pokryty trucizną kukri i z uśmiechem na twarzy będę patrzyła jak kona. To co, gramy czy gadamy jak w klubie dobrej książki u twojej mamusi? - chłopak nic nie odpowiedział tylko się uśmiechnął

- Witaj w ogniu piekielnym - Eddie wystawił do niej rękę a ona ją uściśla.

Po tym zdarzeniu wszyscy zasiedli przy stole, gdzie była rozłożona plansza do gry D&D. I tak zaczęli grę. Trwało to dość długo, a oni powoli przegrywali. W grze została już tylko Delilah i Dustin. Postanowili zrobić naradę.

- Co robimy? - powiedziała dziewczyna, kierując słowa do Dustina. - Walczymy do końca?

- A ile masz punktów życia? - zapytał chłopak.

- 12, a ty? - odpowiedziała dziewczyna spoglądając na chłopaka, który zawzięcie o czymś myślał.

- też 12 - powiedział szatyn. Na jego twarzy było zmieszanie. Ta gra była dla niego wszystkim i nie chciał jej przegrać.

- Skończmy to - powiedziała pewna siebie brunetka.

- Ok - powiedział Dustin. Odwrócił się w stronę Eddiego, który niecierpliwie czekał na decyzję - Gramy do końca.

Gdy wrócili do gry pierwszy rzucił kostkami Dustin, jednak na jego kostce wypadło 11, co oznaczało że przegrał. Nadzieja została w Dali. Brunetka wzięła do rąk kostki i zaczęła nimi potrząsać. Po chwili wypuściła je, dając im swobodnie polecieć na plansze i wylosować cyfrę. Wszyscy w tym momencie byli bardzo zestresowani. Kostki się zatrzymały a na ich wierzchu zawidniała cyfra 20.

- Tak! - krzyknęła Delilah, wiwatując i przytulając wszystkich po kolei.

- Gratulacje Delilah! - powiedział Eddie i się ukłonił.

Po wygranej grze wszyscy zbierali się już do domów. Wychodząc ze szkoły zauważyli wiwatujących koszykarzy, którzy zapewne wygrali mecz.

-Hej Dalia, może chcesz jechać do mnie? Wiesz muszę zrobić transakcję z twoją przyjaciółką i myślę, że nie miałaby nic przeciwko gdybyś towarzyszyła jej i mnie. - powiedział chłopak uśmiechając się miło do czarnowłosej.

- W sumie czemu nie? Trochę to dziwne, że Chrissy i narkotyki, przecież jest taka grzeczna. Idealna. Tego się nie spodziewałam. - powiedziała brunetka. Nastolatka podziwiała Chrissy i jej idealne życie. W końcu była cheerleaderką, dziewczyną kapitana drużyny koszykarskiej i ogólnie najpopularniejszą dziewczyną w szkole.

- Ta, ale każdy musi się czasami wyluzować. Tobie też mogę sprzedać jeśli chcesz. Dla pięknych pań jestem w stanie zrobić zniżkę. - powiedział chłopak nie odrywając wzroku od brunetki.

- Nie drocz się ze mną Munson - powiedziała dziewczyna i zaczęła kierować się w stronę parkingu - jedziemy czy będziesz stał tam jak ciota?

- Tego się po tobie nie spodziewałem Harrington - powiedział Eddie idąc w stronę swojego vana.

Na parkingu stała już Chrissy, która czekała na chłopaka. Na widok swojej przyjaciółki jej strach trochę się zmniejszył. Brunetka uśmiechnęła się lekko do blondynki i wsiadła do vana. W radiu po chwili można było usłyszeć piosenkę Black Sabbath "Paranoid".

- Masz gust - powiedziała dziewczyna podgłasniając muzykę.

- Wiem - powiedział chłopak odpalając samochód. Chwilę później wyjeżdżali ze szkolnego parkingu jadąc w stronę przyczepy Eddiego.




ᴡᴇɪʀᴅʟʏ sɪᴍɪʟᴀʀ | ᴇᴅᴅɪᴇ ᴍᴜɴsᴏɴOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz