Rozdział 20 - Nareszcie jestescie.

52 2 2
                                    

Ostatnie dwa tygodnie minęły tak samo, ty próbowałaś się wydostać, Chris się męczył, a Avengers cię szukali. Peter zaczął wymykać się z wierzy i szukać cię po opuszczonych fabrykach i innych tego typu miejscach.

Obudziłaś się i zobaczyłaś Chrisa.

Chris:
w końcu wstałaś, muszę ci podawać większą dawkę żebyś nie mdlała.

Po 14 dniach katuszy nie miałaś nawet siły mu odpowiedzieć, spojrzałaś tylko na niego. Od czasu porwania nic nie jadłaś i nic nie piłaś, przez co czułaś się jeszcze gorzej. Na początku myślałaś, że to nie możliwe, ale potem zrozumiałaś, że przez to, że twoje promieniowanie jest powoli zwalczane, twój organizm musi skądś brać energie i "uruchomił" twój układ pokarmowy.

Chris:
To co, rutyna?

Chris wyjął z urządzenia, wcześniej zielony, a teraz szary sześcian i włożył nowy. Tak samo jak codziennie poczułaś ból, ale się trochę do niego przyzwyczaiłaś.

Chris:
Jeszcze kilka dni i będziesz gotowa.

Chris już miał wyjść ale stanął w drzwiach, otwartych drzwiach!

Chris:
Nawet nie wiesz jak długo na to czekałem.

Ty:
Ja też.

Ledwo to powiedziałaś, Chris cię zignorował i wyszedł. Myślałaś tylko o tym czy Tony dał radę przechwycić chodź trochę promieniowania i czy cię znajdzie.

W wierzy.

Jarvis:
Panie Stark, przechwicilem śladowe ilości promieniowania Xy.

Tony:
Naprawdę?! Gdzie?!

Jarvis:
W starej fabryce na Cross Street 29.

Tony:
To drugi koniec miasta.

Tony od razu powiedział reszcie.

Bruce:
Czyli teraz tam tak sobie wparujemy i odbijemy Xy?

Natasha:
Tak, Chris jest niebezpieczny tylko dla niej.

Steve:
Kiedy?

Tony(ubierając się w zbroję):
Teraz.

Stara fabryka.

Siedziałaś i zaczynałaś myśleć że już ci nie pomogą, byłaś blada i miałaś worki pod oczami. Twoje ciało przez promieniowanie Chrisa, potrzebowało snu, którego zabardzo nie miałaś. Nagle twoje przemyślenia przerwał huk i przelatujące nad tobą metalowe drzwi.

Do ciebie od razu pobiegł zalany łzami Peter.

Peter:
Xy, jesteś cała?!

Ty:
Teraz tak.

Peter widział jak jesteś wykończona, a po twoich policzkach spływały łzy szczęścia. Podleciał do ciebie Tony.

Tony:
Boże Xy!

Laserem ze zbroi rozciął pasy które cię trzymały. Kiedy byłaś już wolna, wziął cię na ręce i wyszedł z fabryki.

Wanda:
Jesteś cała?

Peter:
W miarę, ale musi odpocząć.

Wsiedliscie do małego samolotu ktorym Avengers tu przylecieli. W trakcie lotu specyfik Chrisa przestał działać i zemdlałaś.

(Nie)życie w AvengersOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz