[ M A T H E O ]
Ciche, gardłowe jęki. Jednak puste. Wypuszczanie ostatnich resztek powietrza z zamiarem złapania kolejnych resztek. Gorące oddechy, parzące skórę. Bez uczucia. Krople potu spływające po skórze, milimetr po milimetrze. Zimne.
Męskie dłonie pusto przemierzając kolejny centymetr damskiego ciała.
Kobiece ciało poruszające się jakby pusto, bez uczucia.
Gdzie emocje?
Nie ma ich.
***
Duszne powietrze, zatykające płuca było wszechobecne. Wypełniało każdy zakamarek niewielkiego pokoju.
Czuć było w nim damskie, tanie perfumy; zapach podobny do spalin i czysty, śmierdzący zaduch. Zaduch miał zapach? Może i miał. Było go czuć. Nozdrza od niego bolały. Niemiłosiernie
Chłopak otworzył oczy, gwałtownie, agresywnie. Za szybko. Z powrotem zamknął oczy.
Promieniujący ból głowy rozszedł się po całej czaszce chłopaka. Mimowolnie złapał się za tył głowy, leżąc w bezruchu. Syknął pod nosem.
Po dłuższej chwili, gdy ból minął - otworzył oczy. Ponownie za szybko, ale zdecydowanie wolniej. Okropne uczucie nie pojawiło się tym razem.
O dziwo, wszystko wokół było inne niż zapamiętał. Nie mógł dokładniej stwierdzić. Wszystko było rozmazane. Nie miało tak ostrych rys jak zawsze. Kształty rozciągały się na boki.
Chciał się podnieść, ogarnąć swoją głowę, wrócić do norm sprzed doby, lecz nie mógł. Nie potrafił. Czuł wszędzie ból.
Lecz to nie był ból, który odczuwamy przy skręceniu kostki, czy uderzeniu. Ten był... Niemy. Tak naprawdę, to go nie było. Matheo wiedział, że ten ból był wyimaginowały przez jego głowę, ale jednocześnie był tak bardzo okropny.
Sam nie wiedział co się dzieje
Co jest prawdziwe, a co nie
- Wstałeś w końcu! - damski głos dobiegał gdzieś z daleka, jakby zza mgły.
Pomimo, że chciał odpowiedzieć; jak najszybciej dowiedzieć się co się dzieje i co się wydarzyło - nie był w stanie
Jedyne co wypłynęło z jego ust - to na pewno nie słowa. Jakiś bełkot - niemal jak starego, śmierdzącego pijaka - wydostał się na zewnątrz.
Nieznajoma dziewczyna uśmiechnęła się na ten widok. Jej piwne oczy niemal przeszywały chłopaka. Skrzywił się - mimowolnie i niekontrolowanie.
- Musisz jak najszybciej dojść do siebie i musimy lecieć do Carol - westchnęła na koniec i wyszła. Oddalające się stukanie obcasów cichło z każdą kolejną sekundą
Blondyn dalej nie wiedział nic.
Wiedział, że musi dojść do siebie.
Jak najszybciej
Lecz nie miał bladego pojęcia o co chodziło
***
Pogoda o dziwo nie sprzyjała samopoczuciu Matheo. Słońce grzało w najlepsze, a o obecności jakiegokolwiek kawałka cienia nie było mowy. Temperatura mogła praktycznie zabić - ani grama wiatru, podmuchu czegokolwiek, nic.
Chłopak ubrany w białą koszulkę i szare dresy, które dostarczyła mu niedawno nieznana kobieta stał przed metalowymi drzwiami i palił papierosa, którego również wziął od nieznanej. Pojedyńcze krople potu spływały niezauważalnie to po skroni, to po szyi.
W duchu skrzywiał się z gorąca, jednocześnie dalej zastanawiając się co robi w miejscu, w którym aktualnie przebywa. Nie poznawał okolicy nawet w najmniejszym stopniu.
Otaczały go zimne ściany. Był pomiędzy nieznanymi budynkami, w jakiejś uliczce. Prawdopodobnie kobieta wypuściła go tylnym wyjściem, a jakby mieli gdzieś wyjść, to będą go mieli na oku, więc będzie pod kontrolą.
Dalej nie wiedział o co chodzi.
Ściany budynków były bez wyrazu, w różnych odcieniach szarości i brudu. Gdzieniegdzie można było zauważyć rozrastający się mech. Dawały wrażenie jakby osaczały każdą napotkaną osobę; niemo zapowiadały niebezpieczeństwo w każdym następnym ruchu.
W momencie, gdy chłopak zaciągnął się ostatni raz, wypuszczając po chwili szary dym z ust, a następnie bez wyrazu rzucając papierosa na ziemie obok rozległ się dźwięk otwieranych drzwi. Dźwięk nie był sam w sobie nadzwyczajny, lecz siła z jaką się on rozległ mógł zmartwić.
Metalowe drzwi ciężko, głucho, ale jak i wolno otwierały się pod wpływem czyjejś ręki. Matheo odwrócił odruchowo głowę za siebie i zobaczył nieznanego, ogromnego mężczyznę w garniturze z czapką na głowie. Jego barki nadawały mu wrażenia, jak mężczyźnie z filmów o mafii, który bez słowa zaraz miał chłopaka zastrzelić.
Mężczyzna bez słowa stanął z boku, gdy otworzył drzwi do ich limitu i zaraz potem wyszła dziewczyna z wcześniej. Kiwnęła palcem wskazującym za swoje plecy, dając znać Matheo, że ma iść za nią.
Blondyn ze zdziwieniem i początkowym zakłopotaniem spojrzał to na olbrzyma, to na dziewczynę i po lekkim pchnięciu w ramie przez tego pierwszego poszedł we wskazanym kierunku.
Okazało się, że wskazany kierunek, to korytarz. Z takiej odległości był niemal przepełniony ciemnością i dawał odczucie jakby miał pochłonąć wszystkich obecnych.
Chciał czy nie chciał, nie miał wyboru i musiał tam iść.
Co tam było? Nie wiedział.
I niekoniecznie chciał wiedzieć.
Lecz to już było oczywiste, że nie wiedział kompletnie co wokół niego się odwala. Nie zamierzał się kłócić, bo tajemnicą również było to, co będzie jak odmówi czegokolwiek.
Czuł powagę sytuacji.
***
CZYTASZ
Coraz Bardziej | ✓
Mystery / ThrillerZłote słowa czy czyny? Co to znaczy? Czy istnieją sytuację, których nie jesteśmy w stanie wyjaśnić? Czy w każdy możliwy sposób, każdy będzie usprawiedliwiać to na swój sposób? Ile tajemnic może skrywać jedna osoba?