- 17 -

27 3 12
                                    

[ N O A H ]

Telefon zaczął cicho brzęczeć. Stłumiony dźwięk wydobywał się z głośnika komórki. Jakby był przykryty. Dzwonek chciał się przez to przedostać.

Agresywnie nie przestawał i nie dawał spokoju właścicielowi, dopóki ten go nie podniesie i nie odbierze pieprzonego połączenia.

- Czego kurwa dzwonisz? - warknął agresywnie do telefonu, gdy tylko wcisnął zielona słuchawkę.

Z początku nie usłyszał odpowiedzi.

W następnej minucie z głośnika wydobyło się ciche mruknięcie i dźwięk zakończonego połączenia.

Chłopak odsunął od ucha słuchawkę i sprawdził, kto był tak genialny i wpadł na perfekcyjny plan, który przed sekunda miał miejsce.

Bo przecież gdy odbiera, najpierw powyklina i powyzywa, ale nie sprawdzi z kim rozmawia.

Liam. Oczywiste.

Spróbował się do niego dodzwonić raz jeszcze, zagadać bardziej spokojnie, ale ten już nie odebrał.

Warknął pod nosem wyzwisko i rzucił telefon na podłogę, na drugi koniec pokoju.

Siedział przy biurku, przy którym próbował zabrać się do jakiejkolwiek pracy, jednak jak wcześniej nie szło mu to skutecznie, tak teraz dalej się nic nie zmieniło.

Minuty mijały, zamieniając się w kolejne godziny, a Noah dalej siedział i wpatrywał się w zdjęcie jego i Ashmy zrobione w któreś wspólne wakacje.

Oprawił je w czarną, matową ramkę i postawił na niewielkiej półce nad biurkiem.

To była kobieta jego życia. Zranił ją raz, bardzo mocno i niewyobrażalnie. Szanse, że wrócą do siebie w tamtym momencie były marne... Nawet on wtedy tego nie chciał. Nie chciał mieć z nią nic wspólnego.

Jednak po upływie kilku miesięcy zaczął ją wszędzie stalkować i męczyć, żeby z nim porozmawiała i po upływie kolejnych miesięcy do siebie wrócili.

Dziewczyna nie była ufna. Bardzo wiele czasu zajęło odbudowanie zaufania, którego do tej pory w pełni do niego nie miała... A minął prawie rok.

Nie mógł znowu jej i ledwo zbudowanego zaufania zawieść.

Są rzeczy ważne i ważniejsze.

Wielokrotnie w jego głowie pojawiała się myśl rozmowy, szczerzej, jak przy upadającym małżeństwie, jednak równie szybko z niej rezygnował.

Nie mógł sobie na to pozwolić.

Gdy w głowie atakowały chłopaka rozmyślenia, ponownie zaczął dzwonić telefon. Z końca pokoju. Z podłogi, gdzie Noah rzucił wcześniej telefon.

- Pierdolne ci Liam, jeśli to znowu ty - mruknął i leniwie wstał, by po chwili podnieść dzwoniącą nieznośnie komórkę. 

- Gdzie ty do kurwy jesteś chłopie? Umówiliśmy się godzine temu - wrzask z komórki nie pozwolił Noah nawet powiedzieć słowa.

Chłopak nie odpowiedział. W pierwszej chwili nie miał pojęcia o co mogło chodzić, jednak już po chwili dostał olśnienia...

- Towar! Kurwa! Zaraz będę, daj mi pięć minut - rzucił prawie że niezrozumiale i momentalnie się rozłączył.

Zapomniał, że musiał tego dnia odebrać ważną paczkę. Kompletnie zatracił się w swoich rozmyślaniach kilka godzin temu, gdy zabierał się do roboty.

Jednym ruchem wziął bluze, wsunął na stopy jakiekolwiek buty, które stały na wierzchu i wypadł z mieszkania jak wichura.

Oczywistym było, że nie miał szans pokonać trasy, która zwykle zajmowała mu dwadzieścia minut, w powiedziane i obiecane pięć. Jednak jego reakcja zapewniła odbiorcę, że faktycznie zapomniał i wie, jak ważny jest temat. On wiedział, że Noah pojawi się najszybciej jak może.

*

- Przepraszam David, serio. Zacząłem pracować i kompletnie zgubiłem poczucie czasu... - zaczął się nerwowo tłumaczyć, na co chłopak obok niego tylko podniósł dłoń w celu uciszenia chłopaka.

- Spoko. Większe odsetki dla mnie - jego głos był spokojny. Uśmiech na jego twarzy faktycznie zdradzał, że sytucja była lepsza dla niego, niż tego spóźnionego

- Kurwa... Rozumiem sytuację, ale teraz ledwo sprzedałem całość i to musiałem zejść z ceny... - Noah obniżył głos. Nie był ani błagalny, ani nawet proszący, jednak można było usłyszeć, że oczekiwał zrozumienia.

David nic nie odpowiedział. Kiwnął głową, a na jego twarzy dalej triumfował uśmiech.

Wytłumaczył chłopakowi, który się spóźnił prawie półtorej godziny, że jego reakcja przez telefon była taka, nie inna, ponieważ ma innych klientów, którym musi owy towar dać i odebrać pieniądze za poprzedni.

Noah nie był wyjątkowy.

Był po prostu kolejną marionetką w biznesie.

- Słyszałeś o Matheo...? - rzekł David, lustrując i analizując reakcję Noah

- Tak.

- Mówiłeś jej? - zapytał, widząc kamienna twarz

- Nie. I tak ma zostać. - stanowczy ton rozległ się głośniej niż powinien - Liam już zaczął zadanie.

- Zawsze wiedziałem, że mogę na was liczyć - w połowie zdania, pokłepał klienta po plecach i oboje ruszyli w kierunku, gdzie każdy z nim pójdzie w swoje strony.

Jeden będzie dalej dawał towar, z czego będzie mieć niezłe zyski.

A drugi wróci do szarej codzienności, ukrywając więcej niz niejeden mógłby pomyśleć.

Jednak jak długo mógłby to tak ciągnąć?

Jak długo będzie ukrywać sekrety i tajemnice, które ciągną się wiele tygodni, a niektóre nawet miesięcy? 

Nie będzie to trwało w nieskończoność. Kiedyś w końcu to wyjdzie na jaw i ucierpi więcej niż jedna czy dwie osoby.

Jednak na razie wszystko szło zgodnie z planej.

To było najwazniejsze. Nie mogli sobie pozwolić nawet na jedną, minimalną pomyłkę.

Bo wszystko jebnie

Coraz Bardziej | ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz