trzydzieści sześć - kolmkümmend kuus. Taevas ✅

17 1 0
                                    

Z fazy głębokiego snu wyrywają nas głośne kroki na schodach. Jej nootamski pokój, szare ściany i kremowa pościel, kurtka na drzwiach, świat wywrócił się do góry nogami. Wzbudza we mnie dziesiątki nieokreślonych uczuć, ale nie muszę szukać ich nazw, bo byłby to cały wachlarz. Nasza relacja zawsze była tak poplątana. Szukaliśmy nadziei na dziwaczne sposoby, ale zawsze znaleźliśmy.

Pierwsza wchodzi cioteczka Kaire, z miotłą w dłoni (nie wnikam). Widać, jak nasze drogie rodzeństwo ukradkiem zagląda z korytarza.

- Powiedziałabym, że jestem za młoda na kolejne wnuki - mama śmieje się pod nosem; mam wrażenie, że ekscytują się bardziej naszą relacją z Koidu, niż my sami.

- Katia, daj im żyć - śmieje się cioteczka - A wracając, tylko zaznaczam, że macie godzinę, wiecie, że dziadkowie lubią przybywać wcześniej.

Na dzień dzisiejszy swoją wizytę na wyspie zapowiedzieli dziadkowie Aav i Rõõm, a także moi kuzyni ze strony mamy. Jutro wpadną Eha, Liis, Adela, Riki oraz przyjaciele Christiana i Dorel.

- I mogłabyś trochę tu posprzątać, młoda, nie żeby coś - wtrąca wujaszek Hans. Koidu wywraca oczami, jakby miała pytać "musicie z tym wlatywać teraz?"

- Przydałoby się - popiera cioteczka - No co, musimy wykorzystać jedyną okazję, żeby ci odrobinkę wstydu narobić przed chłopakiem, sam rozumiesz, czekaliśmy na ten dzień.

- No tak - blondynka lekko unosi kąciki ust – Chociaż i tak już nabroiłam w życiu, co to zmieni.

- Zawsze będę uważał cię za ideał i nic nie poradzisz - uśmiecham się jak chory z miłości dzieciak, którym tak na dobrą sprawę, jestem.

- Awww... - mama zaraz się rozpływa nad tymi paroma słowami - Olaf, czemu nigdy mi tak nie powiedziałeś? Wziąłbyś przykład z syna może kiedyś...

- Że co kur... - tata się poddaje, między salwami śmiechu - I ja się potem dziwię, po kim cała trójka jest taka... Kallastowa. - znów parska śmiechem, jakby już świat miał wrócić do zwyczajnych porządków. Ja jednak pamiętam. Wybaczam wszystko, nie zapominam niczego. Jest różnica.

- Weźcie po prostu pokażcie się, jak przypłyną - podsumowuje wujaszek Hans - Jak będzie bardzo źle, możecie wszyscy sobie zwiać, zezwalamy na danie drapaka w razie ogólnorodzinnej kłótni.

- No i to się rozumie! - dodaje Dorelcia, otwierając drzwi swojego pokoju - Pumpkin, kurczaki blade i puchate! Znowu mi wełnę ze skarpetek wyżarł!

***
Siedzimy z młodymi i Tähti na werandzie, przy tym samym "historycznym" stoliku z kaktusem. To nasza miejscówka do popijania szampana, ale dziś, w solidarności z Dorelcią, raczymy się kompotem.

- Wyczuwam dramę - mówi Tähti, odstawiając swoją szklankę - Przysięgam, jeśli Pilvi wyleci z tym numerem o stokrotkach... Wtedy to będzie istny przedsmak kolejnej afery.

- Przecież ten wasz "spór" trwa dziesięć lat - zauważam, potulnie i nieśmiało przemawiając - Może czas na zawieszenie broni, czy coś?

- W życiu - siostra krzyżuje ramiona - Nie żeby to tak na serio było. A tak poważnie, to możecie się szykować na powrót miłej i uczuciowej Titi, przepadałam i wpadłam jak śliwka w ten kompot, jak będę dziwna, to nie ręczę za siebie.

- A znamy go chociaż? - dopytuje Koidu, oczywiście, że wszyscy zaraz się ekscytujemy i czekami, czy siostra coś więcej ujawni.

- Może - Tähti zaraz sięga po szklankę i wypija połowę jej zawartości. Zakłada nogę na nogę, to po kallastowemu znaczy "unikam odpowiedzi ale i tak powiem".

Like Hate LoveOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz