3 leniwe zaczęcie dnia

452 19 0
                                    

Pov: Oki

Wróciłem smutny do pokoju. Smutny? Po moich polikach lały się łzy. To nie był tylko smutek.

Miałem nadzieję, że Szymon śpi. Nie chciałem, żeby widział mnie w takim stanie. Ruszyłem po cichu do łazienki.

- Gdzie byłeś? - usłyszałem zaspany głos bruneta, co oznaczało, że nie śpi.

- Ja... Ugh, zaraz ci wyjaśnię - powiedziałem, po czym pobiegłem do łazienki i zamknąłem drzwi.

Usiadłem na sedesie i rozpłakałem się. Byłem przywiązany z Sarą... Kurwa, kochałem ją i chyba nadal kocham.

Usłyszałem pukanie, które wyrwało mnie z myśli.

- Mogę wejść?

- T...tak - odpowiedziałem, wycierając łzy.

- Oskaś, co się stało? - na to pytanie znowu się rozpłakałem, a chłopak podszedł i przytulił mnie. Teraz płakałem w jego tors - Już dobrze... Powiesz mi, dlaczego płaczesz?

- Sara tu była... Moja dziew... Już ex.

- Rozstaliście się?

- Tak.

- Przepraszam... Ja... Nie powinienem cię przytulać... Może wtedy... - przerwałem mu.

- Nie Szymon, to nie tak. Ona chciała stabilizacji. Wiesz dziecka, ślubu. Nie jestem na to gotowy. To nie twoja wina...

- Twoja też nie.

- Może masz rację. Po prostu nie mogę uwierzyć, że to już koniec... Przepraszam, że cię tym obarczam.

- Nie masz za co. Każdy ma uczucia.

Wstałem i przytuliłem chłopaka, przysuwając swoje czoło do jego. Staliśmy jak chwilę, a ja przestałem płakać.

- Dziękuję... Szymon, śniadanie na ciebie czeka w pokoju. Pewnie jest już zimne. Chodźmy.

- Nie masz za co - odpowiedział i wyszliśmy z łazienki - A ty już jadłeś?

- Mhm...

- Jest jeden talerz, nie kłam.

- Nie jestem głodny.

- Nie jadłeś nic od 19 wczoraj... To z 15 godzin.

- Ty też, smacznego.

- Oskar nie możesz tak. Weź chociaż jednego naleśnika.

Trochę wkurzony podszedłem do talerza i zabrałem rulon. Wsadziłem całego na raz do buzi.

- Zadowolony? - spytałem.

- Tak, ale nie robisz tego dla mnie.

- Mhm, jasne.

- Nie obrażaj sie o to.

- Masz rację, przepraszam. Um, Szymon... Twoja siostra dzwoniła i odebrałem... Kazała przekazać, żebyś do niej zadzwonił.

- Nie wystraszyła cię? - odpowiedział roześmiany.

- Myśli, że jesteśmy parą...

- Co proszę? Co ty jej nagadałeś?

- To nie moja wina... Leżeliśmy przytuleni, a ona włączyła kamerkę...

- Ou, ciekawie...

- Ale najpierw zjedz, smacznego.

- Dziękuję. Na pewno nie chcesz więcej?

- Nie jestem głodny.

Położyłem się na łóżku, a telefon chłopaka zaczął znowu wibrować.

- Kto to? - powiedział, żując jedzenie.

Wstałem z łóżka i podniosłem telefon.

- Menadżer. Podać ci?

- Tak, poproszę - mówił przełykając resztki - Siedź cicho teraz - wziął telefon i odebrał. Słyszałem tylko Szymona - Dzień dobry. Tak, rozumiem... Muszę? No dobrze. Do widzenia.

Chłopak westchnął.

- Co tam? - spytałem.

- Muszę nagrać instastory przeprosinowe. Ale najpierw zadzwonię jeszcze do siostry.

- Ja pójdę się umyć.

- Okej.

Nie chciałem być przy tej rozmowie. Chyba spaliłbym się ze wstydu.
Po 10 minutach wróciłem. Nie wziąłem ze sobą ciuchów, więc wyszedłem w samych bokserkach. Szymon chyba właśnie kończył nagrywać te przeprosiny, ale nie przejmowałem się tym.

-Hej, ja tylko wezmę... - poinformowałem go.

Wziąłem moje ubrania z wczoraj i wróciłem do łazienki.

- Wyspałeś się? - spytałem, wychodząc.

- Nawet tak... A ty?

- Niezbyt.

- Jak chcesz, to jeszcze możesz. Impreza zaczyna się o 17.

- A teraz która jest?

- 12, pokój jest do jutra.

- Um, no dobra. Dobranoc.

- Położyć się z tobą?

- Możesz.

Rozłożyłem się na łóżku, na plecach. Teraz to Szymon nieśmiało chciał się dopasować.

- No chodź, nie bój się - powiedziałem śmiejąc się i próbując go zachęcić.

- Idę.

- Wyciszyłeś telefon?

- Zaraz to zrobię... - oznajmił i kliknął coś w swoim smartfonie. Następnie położył się przy mnie bokiem tak, że głową leżał na moim lewym bicepsie. Nasze nogi się splotły - Mogę tak?

- Tak, dobranoc Szymuś.

Przykryłem nas kołdrą. Jedną rękę włożyłem mu we włosy, a drugą położyłem na talie chłopaka.

- Dobranoc Oskar.

Sobel swoją rękę ulokował na mojej klatce piersiowej. Przybliżyłem swoją twarz do jego tak, że usta miałem na wysokości jego brwi, prawie całując je. Zasnąłem.



Historia pewnego koncertu // Sobel x OkiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz