29.

397 23 6
                                    

Siedziała wpół przytomna w mroźnozimnym pomieszczeniu z rozciętą nogą i sączącą się raną po odciętym palcu. Zdawało jej się, że wszystko jest daleko, każdy dźwięk rozbijał się echem po jej głowie zupełnie tak jakby była pusta. A ciemność jaką miała przed oczami wirowała jej w głowie tak jakby siedziała na karuzeli. Miała wrażenie, że każdy ruch wykonywała w slow motion, czuła że jej ciało nie należy do niej. Fizycznie siedziała na krześle w zimnym, głuchym i ciemnym pomieszczeniu lecz duchem ulatywała w nieznaną dotąd krainę.

Nagle poczuła, że ktoś ją unosi jednakże nie mogła znaleźć w sobie siły na to aby podnieść powieki i sprawdzić kto to. Jej ciało było bezwładne, nie umiała znaleźć w sobie mocy aby poruszyć jakąkolwiek jego częścią.

- Ado jesteś już bezpieczna – powiedział głos należący do osoby, która ją uniosła.

Mruknęła coś i wypowiedziała słowa, których nie zrozumiał, mówiła tak jakby była pijana – bełkotała. Wydała mu się być nieobecna. Jej ciało było okropnie zimne i wiotkie. Podniósł ją w taki sposób aby mogła oprzeć głowę na jego ramieniu. W przebłysku świadomości skupiła wszystkie siły i z trudem otworzyła oczy.

Ottavio.

Ottavio.

Ottavio.

Imię wybawcy dudniło jej w głowie.

Wtuliła się w niego mocno, wbiła paznokcie w jego szyje lecz on zdawał się tego nie czuć. Odetchnęła z ulgą. Bursztynowe serce uradowało się, uszczęśliwił ją jego widok, cieszyła się przeogromnie jak chyba nigdy na nikogo wcześniej.

Uratował ich.

Ocalił ich.

Serce ścisnęło mu się w piersi, ciężko mu było na nią patrzeć. Była wyziębiona, brudna z krwi, miała na nodze dużą na około dwadzieścia centymetrów ranę z której sączyła się krew. Nie miała palca i siedziała związana z piersiami na wierzchu na plastikowym krześle w kałuży krwi. Usta miała sine i popękane, a jej policzek i okolice prawego oka były posiniaczone od uderzeń jakie odebrała. Wyglądała naprawdę beznadziejnie i przerażająco. Dramatycznego wyglądu dodawał sporych rozmiarów brzuch opięty brudną sukienką. Pomyślał, że dobrze się stało, że on jest tu pierwszy ponieważ Thomas nie przeżyłby tego widoku.

- Dziecko... - szepnęła do niego trzymając głowę opartą na jego ramieniu.

- Nic się nie martw, zaraz zajmie się Tobą lekarz. Nie pozwolimy żeby coś mu się stało.

Odczuła wielką ulgę, kamień spadł jej z serca. Straciła przytomność, a jej głowa odchyliła się bezwiednie do tyłu.

***

Leżała na dużym łóżku podłączona do kroplówek, do KTG, a także do urządzeń mierzących jej puls i kontrolujących pracę serca. Owinięta była kablami. Twarz miała przerażająco bladą z dużym siniakiem po prawej stronie zaraz obok kości policzkowej. Miała także sine i bardzo podkrążone oczy, popękane usta o lekko fioletowym kolorze, na których znajdowały się małe strupki krwi, a prawa dłoń do łokcia została obwiązana bandażem. Bursztynowa dziewczyna była ucieleśnieniem obrazu nędzy i rozpaczy.

Spała już ponad dwanaście godzin, lekarz zapewniał że to dobrze i że to najlepszy i najbardziej naturalny sposób na regeneracje i odzyskanie sił. Ottavio prawie cały czas siedział przy jej łóżku obserwując każdy ruch i każde westchnięcie. Oczekiwał z nadzieją, że zaraz się obudzi. Czuł się za nią odpowiedzialny, było mu jej ogromnie szkoda, taka wspaniała i piękna kobieta leżała bez żadnego kontaktu i do tego wyglądała beznadziejnie żałośnie.

Oraz, że Cię nie opuszczę...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz