Part fifteen

97 3 3
                                    

Obudziłam się w jasnej sali szpitalnej kompletnie nie pamiętając ostatnich wydarzeń. Otworzyłam oczy i tępo wpatrywałam się sufit do momentu aż nie podbiegł do mnie zatroskany SangJoon.
-Jak się czujesz? Boli cię coś? Zawołać lekarza?- mężczyzna ujął moją prawa dłoń najdelikatiej jak potrafił.
-Co się wczoraj stało?- spytałam kompletnie pomijając mój stan zdrowia.
Menadżer zmarszczył brwi i odwrócił głowę, tak bym nie widziała plastrów na jego łuku brwiowym.- Co się stało?- zaczęłam już nieco ostrzej ponieważ, musiałam wiedzieć czemu moje ciało rozsadza okropny, pękający ból.
-Mieliśmy wypadek.- zaczął powoli, łagodnie masując moje palce- kierowca auta stracił panowanie i wjechał w nasz bus.- z każdym jego słowem trafiały do mnie przebłyski makabrycznych wspomnień.
-Zaraz. Krew, stłuczone szkło, płacz dzieci i klakson. To nie był tylko sen?- będąc na skraju załamania psychicznego, szukałam odpowiedzi w jego oczach. Marzyłam, żeby to był tylko głupi sen a ja leżę tu przez banalną kontuzję. Jego usta głucho zaciskały się coraz bardziej.- Dziewczynki! Są całe? Gdzie one są? Muszę iść je zobaczyć.- gwałtownie poderwałam plecy w górę. Tępy ból w moim ciele przybrał na sile.
-Spokojnie. Nie wstawaj.- ciepłe dłonie popchnęły moje barki na oparcie łóżka.- Nie chcę, żebyś znów dostała ataku, po tym co usłyszysz.- ostrożnie i powoli dobierał słowa. Ja już wiedziałam, że to nie był sen tylko prawdziwe wydarzenia a SuJin była poważnie ranna. Jego oczy kryły łzy a usta bały się zdradzić prawdy.
-Gadaj! Nie bądź tchórzem!- przeraźliwy szloch wyrwał się z mojego gardła. Chałsty powietrza jakie docierały do moich płuc, paliły niezmiernie.
-Wiekszosci dziewczynek nic nie jest...- uśmiechnął się blado jakby chciał sam siebie pocieszyć.- SuJin jest w ciężkim stanie na oiomie.- był bliski płaczu. Roztrzęsiona warga bardzo jasno mówiła co chce zaraz powiedzieć.- A mała MinHae...- dokończenie jego słów zawarte było w ciężkich kroplach łez, jakie pociekły po jego bladym poliku.
-Nie... Nie.. To nie może być prawda! SangJoon! Nie!-prawa dłoń wylądowała we włosach a oczy niespokojnie skakały po pościeli. Straciłam panowanie nad oddechem i płaczem. Z gardła zaczął wydobywać się przeraźliwy krzyk. W mojej głowie stanęła MinHae a zaraz po niej obraz jej śmierci. -Nie!- pięść rytmicznie wybijała rytm na pościeli. Mięśnie zaczęły drgać a szyją wstrząsnął kolejny okropny spazm, pogarszający mój stan z każdą kolejną sekundą. Lewa dłoń zawinięta w szczelny gips bolała okropnie ale to nie miało znaczenia. Uderzałam opatrunkiem o głowę a paznokciami wydrapywałam sobie ślady na skórze. Słowa wypowiadane przez SangJoona kompletnie rozmyły się a kontrolę przejął mój umysł, pokazując i obrazując mi śmierć dziewczynki.

Świadomość odzyskałam w momencie gdy z zupełnie niewiadomego mi powodu moje dłonie trzymało dwóch lekarzy a nogi miałam spięte pasami. Czułam piekące ślady na przedramionach i okropny ból głowy. Podniosłam wzrok a przede mną stał wystraszony SangJoon. Tuż za nim, Suga uważnie obserwował moją twarz. Jego cera stała się jeszce bardziej blada i trupia, niż dotychczas. Włosy miał w nieładzie a w oczach lśniły diamenty.
-Jak się pani czuje?- jeden z lekarzy zabrał głos, przez co zwróciłam na niego całą uwagę.
-Moja głową..- zamiast aksamitnego głosu wyrwał się chrapliwy skrzek.
-Tak, to normalne po tym leku. Miała pani atak paniki. Ale tym zajmiemy się później.- mężczyzna widząc brak reakcji z mojej strony, pozwolił puścić moje dłonie a także odwiązać nogi.- Pani lewa dłoń nie jest w najlepszym stanie. Teraz niestety musimy ponowić badania i zobaczyć czy po ataku nie pogorszyła się pani sytuacja. Na ten moment będzie potrzeba operacja. Co do kręgosłupa, doznała pani skręcenia kręgosłupa lędźwiowego, dlatego dostanie pani gorset do unieruchomienia podczas chodzenia, ja jednak zalecam poruszanie się na wózku. Po tym wszystkim będzie pani musiała przejść obowiązkową rehabilitację i dopiero po paru miesiącach wróci pani do formy. Jeśli nie ma pytań, przyjdę wieczorem na obchodzie.- skłonił głowę i uśmiechnął się pocieszająco. Jakby tym naprawdę mógł naprawić całą sytuację.

 Golden City. Capital Of My Soul.× m.ygOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz