16. Wycieczka po dżungli

66 6 2
                                    

   Nika słyszała jak odpina się zamek od namiotu. Tylko jedna osoba z tamtąd mogła wyjść o tej porze i uśmiechnęła się. 
- Hej... Czemu wstałeś? - spytała i odwróciła się do niego, bo stała plecami do namiotu.
-  Nie mogłem spać. - odparł i uśmiechnął się do niej. Wyglądała jak anioł. Stała tyłem do namiotu, a jej rude loki wyglądały przepięknie w pomarańczowej łunie ogniska. Przez to, że była opatulona w śpiwór, który dotykał ziemi, bo jednak dzień jest ciepły, a noc trochę zimna. Przez śpiwór wyglądała jakby miała jakąś suknię anioła. Przynajmniej tak Netowi się kojarzyło. Cała oświetlona na wpół dogasającym ogniskiem wyglądała jak istota z nie tego świata.   

    Nika miała się spytać czemu się uśmiecha, ale nie zdążyła, bo przyciągnął ją do siebie i wpił jej się w usta. Odwzajemniła pocałunek. Tak miło było przy ciepłym blasku ogniska tak stać i cieszyć się chwilą. Tak dobrze jej było w jego objęciach.  Zabrakło im tchu. Nika oderwała się od ust Neta i wtuliła się w niego rozkoszując się jego zapachem. Czyli bluzą przesiąknięta zapachem dżungli, ogniska, rosy o poranku i lekkiej nuty lenoru.
- Net? - spytała szatyna
- hmm... - spytał głaszcząc jej rude loki.
- Wyobrażałeś sobie kiedyś co by się stało, gdybyśmy zerwali? - spytała patrząc mu prosto w oczy pomimo okularów.
- Tak... Wyobrażałem se takie chwile, gdy tylko się pokłóciliśmy. Nie chcę, żeby tak się stało, bo bym chyba tego nie przeżył. Nika zobaczyła głęboki smutek w jego oczach.
- Ooh Net spokojnie nie zrywam z tobą. - powiedziała Nika z lekkim rozbawieniem i przerażeniem. - Felix z Laurą zerwali... - dodała i przytuliła się mocniej
- Dlaczego? - spytał i objął ją
- Nie wiem... Może to przez Mortena może wizja zerwania w Polsce Laurę przerastała? - spytała zgadując. Net westchnął.
- Idę spać, dobranoc. - powiedział i pocałował ją w policzek na dobranoc.

***


   Felix! - krzyknęła cicho Nika, żeby nie obudzić Laury, ani Neta. Szarpnęła go w ramię.
- Fo? Jeszcze 5 minutek... - odparł Felix nie kontaktując.
- Wstawaj. - powiedziała jeszcze mocniej go szturchając.
- Yyy... Co? - Felix wreszcie otworzył oczy. Ziewnął i przeciągnął się. - Już pora, żebym poszedł na wartę? - spytał chociaż znał odpowiedź.
- Nie czas na to byś zjadł śniadanie. - odparła sarkastycznie Nika.
- Okej, okej już wstaje. - powiedział i zaczął się podnosić. Nika kiwnęła głową i rozłożyła swój śpiwór na miejscu Felixa. On widział swój opatulił się nim i wyszedł z namiotu w nocną dżunglę.  Zmieniali się jeszcze dwa razy na warty.

    Felix obudził się o 5 i nie mógł już zasnąć, więc przebrał się w śpiworze na tyle na ile było możliwe. W skutek tego ubrał bluzkę tył na przód. Spakował swój śpiwór i wyszedł na zewnątrz, gdzie stała Laura.
- Cześć. - powiedział zaspanym głosem.
- Hej. - odpowiedziała obojętnie. Ognisko dogasało więc Felix poszedł poszukać piasku, żeby je zadusić. Nie musiał daleko szukać, bo niedaleko była kupka piasku.
- wziął mini szpadel z plecaka i przeniósł tyle piasku, żeby całkowicie zadławić ognisko.
- Felix... - usłyszał głos Laury, gdy skończył.
- Co? - spytał i lekko przygryzł wargę.
- Możemy zostać przyjaciółmi ? A nie tak bezsensownie się unikać ? -  spytała błagalnie.
- Możemy... Ja cię nie unikałem Laura tylko zagaszałem ognisko... Chciałem coś powiedzieć, ale nie wiedziałem jak rozpocząć rozmowę. - powiedział ze przygnębieniem w głosie.

***

     Net i Nika obudzili się pół godziny później.
- To teraz standardowo Net upomni się o śniadanie za 3... 2... 1...! I - powiedział Felix z uśmiechem, gdy Net wyszedł z namiotu, a za nim Nika.
- Jestem głodny... - powiedział szatyn i zaburzało mu w brzuchu. - Ej czekaj czy ty odliczałeś... O ty... - powiedział z udawanym oburzeniem Net celując w niego palec i mrużąc oczy. Wszyscy wybuchli śmiechem. Zjedli śniadanie i spakowali namiot.
- Zaczekajcie tylko sprawdzę, w którą stronę jest Phnom Penh i możemy iść. - Felix wyciągnął GPS-a i sprawdził. Ze zdziwieniem stwierdził, że są tylko dzień drogi od lotniska.
- Ej jutro koło południa, albo pod wieczór będziemy już na lotnisku. - powiedział wesoło. Jego słowa też spotkały się z entuzjazmem przyjaciół.
- Nareszcie wyjedziemy z tej dżungli!! - ucieszył się Net
- Stawiam wszystkim normalne jedzenie jak przyjedziemy. - dodała Laura
- Nieźle rozumiesz. - powiedział Net i pokiwał głową z uznaniem.
- I co najważniejsze... Wrócimy do domu !!! - krzyknęła cicho Nika jak zaczęli iść.
- A ty Felix z czego będziesz się cieszył najbardziej ? - spytała Laura
- Z tego, że wrócimy do domu. I może na chociaż dwa tygodnie będziemy mieli spokój od przygód. W końcu zobaczę rodziców, a mówiąc krótko nie rozstałem się z rodzicami w dobrych stosunkach... - Felix, który szedł na przedzie i odwrócił się głową w ich stronę teraz znowu odwrócił ją i spojrzał przed siebie.
- Felix... Przecież pisałam wam i mówiłam, że macie się spytać rodziców... Niech zgadnę spytałeś nie zgodzili się i poleciałeś bez ich zgody? - spytała Nika lekko zła. Minęła chwila zanim odpowiedział
- ... Tak. - blondyn westchnął
- Ciekawe... Ja myślałem, że mam  porąbanych rodziców, mama malarka, tata informatyk i bratosiostra na głowie, a mi pozwolili. Tak naprawdę to twoi są bardziej odpowiedzialni od moich... Kto normalny pozwala piętnastolatkowi jechać samemu z przyjaciółmi do Azji? - spytał i po chwili sam sobie odpowiedział - Moi starzy.
- Dobra... Koniec. Zrobiliśmy to dla Laury i niedługo przyjedziemy z powrotem. - zarządziła Nika i zmieniła temat
- Jestem czegoś ciekawa... - powiedziała po chwili ciszy
- Czego? - spytała Laura, która dotąd siedziała cicho
- Jakie to są drzewa... Przedtem jak szliśmy to nie zwracałam uwagi, ale spójrzcie jakie one są piękne... - zachwyciła się rudowłosa, a reszta przyznała jej racje. W świetle poranka, które prześwitywało przez górne gałęzie dżungla wyglądała wręcz magicznie. Drzewa jedne grube i masywne, drugie cienkie i

Fnin- oraz Zaginiona ( Zakończone)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz