Rozdział siódmy..

370 25 2
                                    

Obudziła mnie Grace.. Moja malusia kochana Grace. Czekaj? Co tu do diaska robi Grace?
-Grace? -skrzywiłam się i przymróżyłam oczy.
-Tak mnie mamusia nazwała. Albo tatuś. Nie wiem. Nigdy nie pytałam. -zaśmiała się i wcisnęła między mną a Harrym.
-Co ty tu robisz? -spytałam zdziwiona.
-A ten pan? Ma fafne loczki. Mogę się nimi pobawić? -spytała.
-Grace gdzie tatuś? -spytałam wspomonając o moim kuzynie Columie
-Na dole z wujkiem Vaterem i z Bellusią i mamusią. -uśmiechnęłam się.
-A to co? -spytała pokazując na mojego chłopaka.
-To.. wiesz Grace za niedługo twój wujek. -uśmiechnęłam się. No co? Jak cztero letniej dziewczyncę mam wytłumaczyć że to mój partner? Odrazu zaczęła by pytać czy bocian nie przyniesie nam dzidziusia i czy będzie mogła się z nim bawić.
-Chodz kochanie nie będziemy budzić Harrego. -uśmiechnęłam się i wstałam z łóżka,  zabierając ze sobą moją Grace.
-Harry? Ale suodko. -zaśmiała się blondynka i wskoczyła w moje ramiona. Zlałam fakt że byłam w koszuli Harrego i koronkowej bieliźnie. I pewnie wyglądałam jak zombi.. Zeszłam na dół gdzie prawdopodobnie był mój kuzyn Columa.  Usłyszałam śmiech Martyny. Jego żony, matki Grace. Gdy weszłam do salonu zaniemówiłam.
-Colum!! -wrzasłam podbiegając do chłopaka.
-O moja malusia Natii. -zaśmiał się i przytulił mnie chyba najmocniej jak umie.
-Ja też tęskniłam idioto! -pisłam chłopakowi do ucha. Byłam wniebo wzięta że odwiedził mnie ten debil. No tak tak wyzywam go na każdym kroku. Tak jak on mnie. Colum jest dla mnie jak brat. Wychowywałam się z nim, od 5 roku życia. Gdy jego mama zmarła a tata zaczął pić. Moja mama przygarnęła chłopaka do nas. Ale nie na długo.. Calum uciekł gdy miał 16 lat. Od mojej matki uciekł. Byłam na niego zła. No troszkę tak. Ale jakoś dałam radę. Czasami przychodził po mnie do szkoły, zabierał na lody czy pizze. Wiem że wtedy pomagał mu mój tata. Z czego jestem mu mega wdzięczna. Kontakt się trochę urwał gdy wyjechał do Londynu do swojej dziewczyny. Czyli Martyny. Byli ładną parą. Idealną wręcz.. Nikt nie wierzył w to że będą ze sobą długo, między nimi było "za dobrze" Wszyscy z rodziny byli mile zaskoczeni gdy na wigilii rodzinnej Calum oświadczył się Martynie. Śmieszna historia. Może kiedyś wam opowiem.
-Moja malusi pingwinnek! -zaśmiał się i w końcu mnie póścił. Wydoroślał. Stał się mężczyzną. Był piękny. Ale nie tak jak Harry. Cholera! Pewnie za raz się obudzi, muszę mu powiedzieć o wizycie rodziny. Po tym jak przywitałam się z Martyną, tatą i Bellą. Calum wziął mnie na stronę do kuchni. Byłam pewna że będzie gadał o Harrym. Później o wypadku. I o tym jak bardzo tęsknił..
Moje przypuszczenia sprawdziły się..
-Słyszałem krasnalu że masz mężczyznę. -bardziej stwierdził niż spytał.
-No w pewnym sensie. -szepnęłam siadając na blat kuchenny. Co ja pieprze? Jakie "tak jakby" Harry to mój chłopak i tyle.. Jessu jaka ja jestem czasem pusta.
-Muszę go poznać. -uśmiechnął się szeroko i podał mi kubek ciepłej herbaty.
-Śpi na górze. -szepnęłam siorbiąc łyk cytrynowej pychotki.
-Coo? -wypluł herbatę z buzi..
-No śpi? No wiesz.. No jak człowiek? -skrzywiłam się nie wiedziałam o co chodzi..
-Kurwa. Jeśli on tu śpi... to coś poważnego. -podniusł zabawnie jedną brew.
-On tu mieszka Calum. Razem ze mną. -zaśmiałam się. A chłopak jedynie na mnie spojrzał był zdziwony. I to na maksa!
-Czy wy uprawiacie seks? -spytał prosto z mostu..
-Nie wierzę Calum! -wrzasłam i uderzyłam go w ramię.
-No co? -zaśmiał się.
-Może i jesteś starszy. Ale nadal jesteś ode mnie głupszy. -zaśmiałam się.
-Nie odpowiedziałaś na pytanie Natalia! -natychmiast spowarzniał, na co ja jedynie wybuchłam głośnym śmiechem.
-Jak ty mi nie powiesz to on! -wrzasnął i z uśmiechem odstawił kubek i skierował się na schody.
-Nie! Calum! Czekaj! -w takim przypadku najchętniej bym go zaczęła bić, krzyczeć i wyzywać. Ale oboje byliśmy już starsi i poważniejsi.
Kogo ja okłamuję?
Zeskoczyłam z blatu odstawiając przy tym kubek i szybko pobiegłam do chłopaka który wspinał się po schodach do góry.
-Calum! -wrzasłam i rzuciłam się chłopakowi na plecy, przez co chłopak stracił równowagę i na ostatnim schodku wywrócił nas obu.
-Dupek! -wukłam pod nosem.
-I tak mnie kochasz! -wrzasnął wstając.
-Ciii. Ciszej. Harry śpi! -skrzywiłam się.
-Harry? -zaśmiał się, a ja jedynie wysłałam mu groźną mine.
-Harold? -wybuchł głośnym śmiechem.
-Pieprz się! -odgryzłam się.
-A czo to znaczy pieprz się tato? -nagle z nikąt pojawiła się obok nas Grace.
-Ha! Teraz się tłumacz tatusiu! -zaśmiałam się sarkastycznie.
-Nie wiem kochanie. Ciotka ma nie równo pod sufitem. -odgryzł się.
-Mamooo! -krzyknęła Grace i szybkim krokiem podeszła do schodów.
-Jak nie córce będziesz się tłumaczyć to żonie. -zaśmiałam się z chłopaka.
-Jeszcze zobaczymy. -warknął i klepnął mnie w tyłek.
-Dupek! -warkłam i złapałam go za rękę, po czym spojrzałam mu w oczy.. Nie wiem dlaczego i czy to prawda ale wyczytałam z nim smutek.. Gdy chłopak zorientował się że coś się dzieje przyciągnął mnie do siebie i mocno przytulił.
-Dzięki Bogu żyjesz. -szepnął mi do ucha po czym pocałował i poszedł na dół. Byłam pewna że coś się stało.. Nie.wiedziałam tylko co. Ale i tak się dowiem. Odwróciłam się w napięciu i poszłam do sypialni. Gdzie smacznie spał Harry. Położyłam się na nim i lekko musnęłam jego usta, ma co chłopak od razu się odudził.
-Dzień Dobry kochanie. -szepnęłam całując go jeszcze raz.
-Takie "Dzień Dobry Kochanie" to ja bym mógł mieć codziennie. -uśmiechnął się i pocałował moje czoło.
-Da się zrobić. -zaśmiałam się  i odwróciłam na drugi bok dzięki czemu znalazłam się obok chłopaka.
-Przyjechał Calum mój kuzyn z żoną i córką. -spojrzałam w szmaragdowe oczy loczka.
-Jest dla ciebie ważny? -spytał, a ja się zdziwiłam.
-Skąd wiesz? -zmarszczyłam czoło.
-Widać. -szepnął i pocałował mnie w ramię.
-Ale ty ważniejszy. -szepnęłam i odwróciłam się do chłopaka twarzą.
-Najważniejszy? -spytał cicho.
-Jesteś moim aniołem Harry. -szepnęłam.
-Mogę Ci coś powiedzieć? -spytał patrząc mi w oczy. Na odpowiedz kiwnęłam głową na tak, a chłopak zbliżył się do mojego ucha i najpierw przygryzł jego płatek.
-Jesteś dla mnie najważniejsza kotku. Jesteś moim ideałem. Marzeniem. Skarbem. Zdobyczą. Jesteś wszystkim czym mam. -szepnął. Czułam że każde te słowo było szczere i prawdziwe. Oraz skierowane tylko i wyłącznie do mnie.

Marzeniem. Skarbem. Zdobyczą. Wszystkim czym mam..

Te słowa wydawały się wszystkim.. były proste.. a takie magiczne.. Były skierowame do mnie od faceta który mnie.naprawdę kochał. A ja kochałam go. Był boski i przede wszystkim był mój.
-Kocham cię cholernie Harry. -szepnęłam i wtuliłam się w jego tors.

~~~
No więc Dzień Dobry kochani. ^^
Majóweczka, a ja chora. ;(
Supii. Na ale.. Nie mogę spać.. Więc postanowiłam coś napisać. Rozdział jest krótki wiem... :( Przepraszam miśki. xox Kocham wass. <3

Gimnazjalistka ||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz