[day 10]

322 22 3
                                    

— Rozmawialiśmy o tym, imprezy nie są dla mnie — westchnąłem po raz kolejny, będąc prowadzonym przez Chrisa. Mów ludziom, że nie znosisz urodzin to i tak zrobią po swojemu i urządzą ci urodzinową imprezę. — Kurwa, Chris — warknąłem, kiedy po raz kolejny potknąłem się o własne nogi, a mój kolega zaczął się z tego nabijać.

— Możesz ściągnąć przepaskę —usłyszałem głos z mojej prawej strony i od razu wykonałem zadane polecenie, które było dla mnie czystą przyjemnością. Wszyscy zebrani na polu, kiedy mnie dostrzegli, zaczęli śpiewać sto lat, a ja przewróciłem oczami z czystej irytacji. Nie mogli sobie odpuścić?

— Wszystkiego najlepszego, stary! — Eric wziął mnie w przyjacielski uścisk i poklepał po plecach. — Nie jesteśmy w przedszkolu, tam masz stół z prezentami — wskazał kciukiem, gdzieś za swoje plecy, a ja pokiwałem głową. — Ale to jest wyjątkiem, bo jest ode mnie — uśmiechnął się zachęcająco, a ja wziąłem czerwoną torebkę z  jego rąk. — Wybacz za ten syf. Wiem, że nie lubisz imprez, ale nie mogłem odpuścić. Jesteś zbyt ważny, więc baw się z ludźmi, którzy uważają tak jak ja — odchodząc, poklepał mnie jeszcze po ramieniu. Uśmiechnąłem się delikatnie i rozejrzałem się po towarzystwie.

Jakieś dwie godziny później zobaczyłem niedaleko siebie dwóch młodszych chłopaków. Jeden z nich odszedł kawałek, prawdopodobnie w celu znalezienia czegoś, czegokolwiek. Nie wiem czego mógł chcieć szukać. Szatyn pozostawiony sam sobie rozglądał się przez chwilę, a kiedy mnie dostrzegł, zobaczyłem na jego ustach delikatny uśmiech. Ruszył w moim kierunku.

Jest szansa się odkochać, mówili. Miłość nie wybiera, mówili. Chuja mówili, a ja dalej jestem zauroczony młodszym bratem mojego przyjaciela, który właśnie zmierza w moim kierunku.

— Cześć, wszystkiego najlepszego — uśmiech chłopaka tylko się poszerzył, przez co ten mój stał się bardziej szczery. — To dla ciebie — podał mi beżową torbę urodzinową, a ja automatycznie zajrzałem do środka. Z błyskiem w oku wyciągnąłem pomarańczową piłkę, która na pierwszy rzut oka była pomazana, ale kiedy bardziej jej się przyjrzałem to dostrzegłem imiona i pseudonimy zapisane czarnym markerem. — Pomyślałem, że jak już kiedyś będziesz sławnym sportowcem to warto byłoby pamiętać od czego zaczynałeś i no...

— Twój brat miał rację, to jest najlepsze co kiedykolwiek mogłem dostać — przerwałem mu i wypuściłem piłkę pomiędzy swoje nogi, zgarniając młodszego chłopaka do uścisku. Ten momentalnie się spiął, jednak po upływie chwili odwzajemnił mój gest.

— Masz tam jeszcze dwa bilety na mecz, ale brat o tym nie wie. Nikt nie wie, wolałem, żebyś nie wiem. Zaprosił jakąś dziewczynę, którą lubisz, a nie kumpla, który będzie cię namawiał, żebyś go wziął, bo jest darmo — powiedział nieśmiało, kiedy dalej nie wypuściłem go z uścisku. Po chwili jednak spoważniałem i odsunąłem się od chłopaka.

— Wypróbujesz ją ze mną? — zapytałem, wskazując na piłkę, a Victor spojrzał na mnie niezrozumiale. — Mam urodziny — uargumentowałem, uśmiechając się zachęcająco.

— Jesteśmy na twojej imprezie urodzinowej. Chcesz się z niej zwinąć, żeby pograć w kosza? — zapytał zdziwiony, a ja pokiwałem niepewnie głową. — Okej.

Ruszyliśmy w stronę boiska, ignorując pijanych i niepijanych ludzi, a młodszy chłopak wyjął telefon, wystukując krótką wiadomość tekstową.

Zastanawiałem się do czego prowadzą moje wszystkie decyzje. Do czego prowadzą decyzje Victora lub Erica. Do czego prowadzą wszystkie głupie decyzje ludzkości. Nie moglibyśmy przecież przewidzieć tego, że będziemy ganiać się w dwójkę na praktycznie opuszczonej przestrzeni. Nie mogliśmy przewidzieć, że nie będę chciał zabrać na mecz żadnej dziewczyny, tylko jego.

Jest dużo rzeczy, których nie byliśmy w stanie przewidzieć. Są też rzeczy, których po prostu nie chcieliśmy przewidywać. Jednak niektóre rzeczy wolelibyśmy wiedzieć, wolelibyśmy być przygotowani na możliwe komplikacje i niechciane skutki. Ja wolałabym być przygotowany na uczucia i chciałbym wiedzieć jak mogę im zapobiec.

W głowie powtarzałem sobie, że wolałbym wiedzieć, jak temu wszystkiemu zapobiec. Jednak wpatrując się w jego oczy, po prostu wiedziałem, że nigdy nie użył bym wcześniej przygotowanych działań, którymi mogłem temu zapobiec. Nie, jeśli chodziło o niego.

XXX

tak, to składa się z 3/4 z dialogów, sory



um, kim jesteś?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz