1.Jak się poznaliście

171 5 13
                                    

[T.I] = Twoje imię

Minho
W Strefie byłaś już prawie drugi miesiąc mimo to nigdy nie spotkałaś się z Minho. Dzisiaj była twoja szansa.
- Minho jest Opiekunem Zwiadowców,ale to już wiesz.-oznajmił Alby - Spędzisz z nim popołudnie w Labiryncie.
Byłaś podekscytowana pierwszy raz zostałaś do czegoś wybrana do czego naprawdę się nadajesz.
Wcześniejsze dni spędzałaś albo na Zielni lub w kuchni albo w innych miejscach do których się nie nadawałaś.
- To jest twój ostatni dzień Prób - dodał na końcu swojego wywodu przywódca Streferów - Musisz się przyłożyć
Po około pięciu minutach ty i czarnoskóry chłopak doszliście do Ciapy przy której stał Minho.
- Nie zawiedź mnie - szepnął Ci do ucha na sam początek znajomości Azjata
Byłaś zszokowana zachowaniem chłopaka,ale postanowiłaś,że nie dasz po sobie tego poznać
- Chodźmy już.Chciałabym jak najszybciej skończyć ten dzień - wyznałaś lodowatym tonem
- Ogay więc chodź za mną - weszliście do Ciapy,a raczej do jej podziemi
Było tam przedewszystkim ciemno i śmierdziało stęchlizną
Kiedy przyzwyczaiłaś się do ciemności  usłyszałaś ciche klik w kącie.
Minho zapalił światło.Na początek przykryłaś oczy dłońmi,a parę sekund później je odkryłaś bo twój wzrok się przyzwyczaił do nienaturalnego światła
- Tutaj mamy potrzebne nam rzeczy do Labiryntu.Jaki masz rozmiar buta?-nie wiedziałaś szczerze mówiąc najmniej cię to ciekawiło,ale mimowolnie podniosłaś swoją prawą stopę gdzie miałaś nałożonego buta tenisówki
- 39 - odpowiedziałaś
- Dobra - i zanurzył się w skrzynce na której było napisane grubymi napisami ODZIEŻ minęło parę chwil i chłopak podarował ci buty. Były to adidasy - białe,zapinane na rzepy
- Jako,że jesteś Zwiadowcą nie mogę Ci pozwolić abyś łaziła w rozwalających się butach - faktycznie tak było podeszwa w jednym z twoich butów się odklejała
- Czyli co?Mam to fuchę?-chłopak się zaśmiał
- Rozważamy taką opcję - odpowiedział w końcu kiedy opanował swój śmiech - Masz jeszcze zegarek przyda ci się żebyś wiedziała kiedy przyjść na żarcie do Patelniaka - odwrócił się w twoją stronę,a potem z jakiegoś powodu się uśmiechnął
- Co jest ? - zapytałaś od razu
- Nic - wzruszył obojętnie ramionami
A ty już wiedziałaś,że ten dzień zapowiada się ciekawie

Newt
Ledwo wyszłaś z Pudła. Przestraszona nowym otoczeniem zaczęłaś drżeć
Nie pamiętałaś nic.
Żadnych wspomnień o rodzinie, przyjaciołach czy chociażby...chłopaku.Jedyne co pamiętałaś z poprzedniego życia to swoje imię.
Rozejrzałaś się wokoło siebie. Otaczali i patrzyli się na ciebie sami chłopcy w różnym wieku i różnego pochodzenia.
Azjaci,czarnoskórzy, Słowianie przeróżni.
To przelało szalę chciałaś jak najdalej uciec od tego wszystkiego.
Nim wszyscy się zorientowali co ci chodzi po głowie ty byłaś już w ruchu.
Biegłaś jedynie patrząc przed siebie aż tu nagle z nikąd zmaterializował się przed tobą chłopak. Zachamowałaś ostro aby uniknąć zderzenie jednak starania na nic się wdały. Wleciałaś na niego z takim impetem,że zwaliłaś go z nóg
- Nadajesz się na Zwiadowcę - rzucił w twoją stronę
Spojrzałaś na niego.
Blondyn z kręconymi włosami sięgającymi lekko za ucho na oko może szesnaście lat*
- Przepraszam-mruknęłaś- Myślałam,że uda mi się wychamować - dodałaś cicho po czym zeszłaś z chłopaka
- Nic nie szkodzi - odpowiedział wstając-Newt-przedstawił się
- [T.I]
- Miło cię poznać,chodź następnym razem jak będziesz chciała kogoś poznać to nie każ mu ciebie gonić- krótko się zaśmiał,a ty w tamtym momencie chciałaś się spalić że wstydu

Thomas
Ty i Thomas zostaliście równocześnie zesłani do Strefy dzięki czemu trzymaliście się razem od pierwszego dnia waszego pobytu. Chodź pierwsze spotkanie nie było zbyt obiecujące
Jechaliście właśnie windą,a bynajmniej tak ci się wydawało.
Chłopak początkowo nie wzbudził twojego zaufania. Darł się w niebo głosy i praktycznie był krok od płaczu
Maminsynek
Powiedziałaś do siebie w myślach kiedy zobaczyłaś jego reakcje
- Pomocy, dajcie mi stąd wyjść - krzyczał,a ciebie doprowadzał do skrajnego szaleństwa może i nie pamiętałaś wszystkiego. To wiedziałaś jedno kochałaś ciszę
- Daj sobie spokój,nikt ci nie pomoże - wytłumaczyłaś chłopakowi mimo to ten nadal walił w otwór windy - Czy ty w ogóle mnie słuchasz?-zapytałaś poirytowana
- Daj mi spokój,chce stąd wyjść - wywrzeszczał ci prosto w twarz przy okazji cię opluwając
"Świetny początek"
- Okej dam ci spokój,ale najpierw mnie wysłuchaj - Próbowałam już wcześniej jakoś stąd wyjść nic to mi nie dało.Zostaję nam tu czekać - poinstruowałaś czarnowłosego wycierając swoją twarz z śliny
- Okej - i zrezygnowany pacnął na podłogę
- Pamiętasz swoje imię? - zapytałaś chłopaka odrazu nie odpowiedział najwyraźniej musiał się zastanowić
- Jestem...Thomas - wyrzucił w końcu z siebie
- Okej,Thomas - powtórzyłaś na głos aby nie zapomnieć - Ja jestem [T.I]

Brenda
Współpracowałeś z DRESZCZem miałeś dzisiaj za zadanie oprowadzić i przyszykować nowych rekrutów.
Najczęściej zajmował się tym ktoś inny jednak ten który się tym zajmował zachorował.
Usłyszałeś pukanie do drzwi swojego gabinetu domyśliłeś,że najpewniej to rekruci
- Proszę wejść - oznajmiłeś po czym drzwi się otworzyły
W drzwiach stał ochroniarz ubrany cały na czarno zabezpieczony od stóp do głów wszelakim rodzajem broni
Zabezpieczenie godne królowej Anglii uznałeś w duchu
- Już przyszli Proszę Pana - powiedział ochroniarz
- Nie każ im czekać,niech tu wejdą - nakazałeś klawiszowi
- Właściwie to jest jedna osoba - dziewczyna-sprecyzował twój gość
- Dobrze to każ jej wejść - nakazałeś
I drzwi się zamknęły krótko po tym weszła dziewczyna,nastolatka
O długich włosach i ciemnych oczach
Zlustrowałaś dziewczynę całą parę razy.
Niedowierzałeś,że taki ktoś jak ona mająca może z siedemnaście lat pchała się do roboty z DRESZCZem
- Usiądź - powiedziałeś w końcu kiedy dziewczyna usiadła kontynuowałeś dalej - Teoretycznie nie ja cię powinnem oprowadzać tylko Louis,ale niestety zachorował więc przejąłem na jakiś czas jego obowiązki. Daj mi chwilę i zaraz zaczniemy instruktaż.
Wyciągłeś z biurka mały stos pożółkłego papieru. Od jakiegoś czasu zalegały ci w biurku postanowiłeś je oddać do recepcji.
- Chodźmy - wskazałeś drzwi, a dziewczyna o długich włosach wstała

Zaintrygowała cię ta dziewczyna. Zastanawiałeś się jak skończy się dzień instruktażowy

Gally
Biegłaś spóźniona na zebranie Opiekunów. Byłaś opiekunką Mapowników.
Biegłaś tak szybko,że nawet nie zauważyłaś przeszkód będących na twojej drodze.
Jedną z przeszkód okazał się Gally. Średnio lubiany przez wszystkich w Strefie...no może oprócz swoich goryli.
Praktycznie wlatując w niego odrazu usłyszałaś wiązkę przekleństw
- Cholerne Njubi - dodał na koniec
- Przepraszam - pisknęłaś chodź tego nie planowałaś - I nie jestem żadnym Njubi - z zdenerwowania całą sytuacją podnosząc się z ziemi praktycznie wcisnęłaś chłopaka w zimną posadzkę  ten jedynie się uśmiechnął
Co jest z nim nie tak?
Chwilę później już miałaś się okazję dowiedzieć
- Podobasz mi się - rzucił bezogródek co cię rozwścieczyło
- Chyba od upadku coś we łbie ci się poprzestawiało - wysyczałaś i zaczęłaś iść w kierunku Budy jednak blondyn nie pozwolił ci na to.
Chwycił cię mocno za nadgarstek i pociągnął mocno do siebie 
- Nie lekceważ mnie - syknął ci wprost do ucha co wzbudziło w tobie dreszcz, miałaś już coś mu odpowiedzieć,ale przerwał wam Alby
- Może byście tak się ruszyli! Nie mamy całego dnia!
- Już idziemy - krzyknęłaś w stronę Alby'ego,a potem wyrwałaś swój nadgarstek z uścisku Gally'ego i pobiegłaś prosto do Budy tym razem patrząc na drogę.

----------------------------------------------------------
Hej!
Witam was serdecznie w pierwszej odsłonie Preferencji.
Żywię nadzieję,że komuś już się spodobało i wróci tu kiedy opublikuje drugi rozdział

I :)
______________________________________
*wygląd Newta jest książkowy,okej?
______________________________________

|| Preferencje "The Maze Runner" ||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz