Piękny, ciepły wiosenny dzień. Dziewczynka o dużych zielonych oczach i kasztanowych włosach do pasa szła ulicą. Wracała właśnie ze szkoły.
Nagle usłyszała grzmot za sobą i zobaczyła błyskawice. Od zawsze bardzo bała się burzy więc przyśpieszyła kroku.
Chmury stawały się coraz ciemniejsze, a z nich zaczął padać deszcz. Dziewczynka coraz szybciej biegła. Burza była bardzo duża i głośna. Błyskawice błyskały co chwilę z każdej strony. Biegła na oślep. Nagle przez przypadek wpadła na kogoś. Zachwiała się i upadła na mokrą od deszczu ulicę. Spojrzała w górę i zobaczyła przed sobą wysokiego strasznego mężczyznę. Miał na sobie kaptur od bluzy. Nie widziała jego twarzy.
-Zgubiłaś się?- spytał strasznym i szorstkim tonem.
Brunetka odrazu rozpoznała ten głos. To był jej ojciec. Odsłonił powoli kaptur i ujrzała jego zmęczoną twarz. Jego źrenice były powiększone. Oczy miał przekrwawione. Patrzył na nią strasznym wzrokiem.
-Chodź ze mną, wezmę cię do domu- podał jej swoją dłoń. Spojrzała na niego przerażonym wzrokiem.
-Nie- odpowiedziała cicho.
-Coś ty powiedziała?! Masz się mnie słuchać- krzyczał. Jednym ruchem podniósł zielonooką za bluzę, którą miała na sobie.- Dalej nie zamierzasz ze mną pójść? Nie ładnie tak okłamywać tatusia i nie spytać się o wyjazd do brata, co nie?- spytał.
-Proszę, nie! Zostaw mnie błagam!- krzyczała próbując się wyrwać.
-Mała suko, pożałujesz tego- zamachnął się i uderzył dziewczynkę w twarz. Ta zaczęła bardzo płakać i błagać, aby przestał.
-Aurora!
Usłyszałam krzyk nad moim uchem, przez co momentalnie otworzyłam oczy. Pomrugalam kilka razy, aby przyzwyczaić się do światła panującego w pomieszczeniu. Zobaczyłam przed sobą zmartwiona twarz mojego brata. Policzki miałam mokre od łez i szybko oddychałam, moje ręce drżały.
-To tylko zły sen- zaczął uspokajać mnie Matthew.- Zasnęłaś w samochodzie więc cię przeniosłem, nie chciałem się budzić- wytłumaczył.
Po chwili udało mi się uspokoić. Zobaczyłam, że leżę na dużym dwuosobowym łóżku. Rozejrzałam się po pomieszczeniu, w którym się znajdowałam. Duży pokój, na przeciwko drzwi łóżko, a przy nim szafka nocna i drzwi od balkonu. Po prawej stronie od wejścia stała szafka z książkami i toaletka. Po lewej zaś dwoje drzwi. Na środku znajdował się puchaty dywan. Ściany były w kolorze białym i szarym.
-To jest twój pokój- oznajmił mi brat.- Podoba się?- zapytał z oczekiwaniem patrząc na moją reakcję.
-Jest śliczny- powiedziałam po cichu zaczarowana. Chłopak odetchnął z ulgą.
-Cieszę się, że ci się podoba. Wypakuj się, tutaj masz drzwi od łazienki- wskazał na pierwsze białe drzwi od wejścia.- a tutaj garderobę- wskazał na drugie drzwi obok.- Jakby coś, będę na dole w salonie. Jak wyjdziesz z pokoju, schodami po lewej- powiedział, uśmiechnął się i wyszedł.
Wstałam z łóżka i wzięłam się za rozpakowywanie moich bagaży, które przyniósł mi Matt. Podeszłam do dwóch par drzwi. Gdy otworzyłam pierwsze ujrzałam kabinę prysznicową w prawym rogu, obok umywalkę z lustrem i toaletę. Po lewej stronie mieściła się dość duża biała wanna. Łazienka była w kolorach biało-niebieskich. Wyszłam z pomieszczenia i udałam się do drzwi obok. Po ich otwarciu dostrzegłam wieszaki, pułki i szafki na ubrania. Było tam dużo miejsca i lustro. Zaczęłam się rozpakowywać i układać swoje ubrania na wieszaki, do szafek i na pułki.
Gdy skończyłam z ubraniami zaczęłam wyciągać inne rzeczy. Książki umieściłam na półki, kosmetyki do toaletki. Spojrzałam na siebie w lustrze i się przestraszyłam. Rozmazany tusz pod oczami, przetarty podkład i korektor który zakrywa moje limo pod okiem. Szybko zmykam cały makijaż i zrobiłam go od nowa.
Przebrałam się w szare dresy i szarą bluzę i ruszyłam do wyjścia z pokoju. Otworzyłam drzwi i wyszłam z niego. Po chwili jednak poczułam, że zdeżam się z czymś twardym, co okazało się być torsem. Odrazu poczułam męskie mocne perfumy i męski żel pod prysznic.
-Boże przepraszam Matt, nie zauważ- zatrzymałam się w połowie zdania patrząc na osobę, która przede mną stoi. Był to wysoki brunet o wręcz czarnych oczach. Widoczny zarys szczęki i umięśnione ciało. Czarna bluzka opinająca jego bicepsy i szare dresy. Włosy miał roztrzepane. Na jego szyi i prawej ręce były widoczne tatuaże, lecz nie zdołałam się im przyjrzeć.
-Patrz jak łazisz, sieroto- powiedział ostrym tonem.
-Prz-przepraszam- zająkałam się i jak najszybciej wyminęłam chłopaka. Udałam się odrazu na schody, po których zeszłam i weszłam do salonu. Ujrzałam tam mojego brata, siedzącego na kanapie i grającego w jakieś auta na konsoli. Gdy usłyszał kroki odwrócił głowę w moją stronę.
-O jesteś, poznałaś już Dylan'a- spytał.
A więc to ten jego przyjaciel. Dylan. Jeszcze wtedy nie wiedziałam, że to imię będzie mnie doszczętnie niszczyć.
-Em, no mijaliśmy się- powiedziałam siadając obok Matt'a na kanapie.
-Inny przyjadą pewnie też za niedługo.
Zaczęłam przyglądać się jak gra na konsoli. Powoli zaczęło mi się nudzić, do czasu, aż Matthew się nie odezwał.
-Chodź nauczę się grać- powiedział i podał mi pada, siadając bliżej mnie.
-No nie wiem- nie byłam pewna tego pomysłu.
-No dawaj, nie daj się prosić- zrobił minę zbitego psa.
-No dobrze- uśmiech odrazu zagościł na jego twarzy. Zaczął tłumaczyć mi jaki przycisk jest do czego. Powoli zaczęłam rozumieć tą grę i nawet mi się spodobała.
CZYTASZ
Po drugiej stronie
Fiksi RemajaWyprowadzka od okrutnego ojca. Jedna wiadomość może zmienić życie na lepsze, ale czy oby napewno na lepsze? Czy jej piekło się skończyło, czy właśnie zaczyna? ⚠️UWAGA⚠️ w książce występują -przeklenstwa -sceny przemocy