7. Wężowy dzień

85 7 1
                                    

- Astorka, wstajemy ! Nie chcesz chyba spóźnić się na pociąg prawda ?- obudziło mnie zdanie wypowiedziane przez ojca.

- Wiem przecież.- mruknęłam w poduszkę.

Uświadomiłam sobie co właśnie powiedział i zerwałam się z łóżka jak oparzona. Chyba jedyny raz kiedy wstałam od razu po ,,budziku". Wzięłam z biurka przygotowane wczoraj ubrania i poszłam do łazienki. Wzięłam ciepły prysznic, ubrałam luźne szorty przed kolano oraz top w moim ulubionym kolorze, spięłam włosy w koka, umyłam zęby i wróciłam do pokoju. Madzia powtórzyła moją wcześniejszą czynność, a ja przytuliłam się do taty i poczułam jakiś dziwny zapach; mieszankę alkoholu i ziemi. Zmarszczyłam nos i wyciągnęłam z szuflady mgiełkę, popryskałam siebie i tatę i wskoczyłam mu z zaskoczenia na plecy. Zaśmiał się i ruszyliśmy do kuchni. Ah, ależ mnie wytrzęsło na tych schodach.

- Zjesz coś ? - spytał, sadzając mnie na blacie obok kuchenki.

- Nie, nie mam ochoty. Wątpię nawet czy Madzia coś zje, zestresowała się chyba.

- Niby bliźniaczki, a jednak takie różne..

Wystawił na stół dwa talerze, płatki śniadaniowe i mleko. Parę minut później wróciła moja siostra w luźniejszych jeansach i miętowej bluzeczce. Wyglądała przeuroczo. Patrzyłam z uśmiechem jak jedzą śniadanie i po sobie sprzątają, a potem tata przywołał z pokoju nasze kufry pomniejszone z 10 razy. Włożyłyśmy swoje bagaże do kieszeni i teleportowaliśmy się na King's Cross. Między numerem peronu 9 a 10 znajdowała się metalowa barierka, na którą tata polecił mi wbiec. Sam wziął drugą córkę na ręce i zrobił to samo. Moim oczom ukazał się wielki, czarno czerwony pociąg z napisem Hogwart's Express. Uśmiechnęłam się szeroko i podałam nasze kufry jakiemuś panu w śmiesznej czapce. Tata złapał nas za ręce i powiedział:

- Nie stresujemy się, tak ?

- Tak.- odpowiedziałam szybko, chcąc już wsiadać do pociągu.

- Madziulka?- spojrzał na blondynkę, a ta przygryzła wargę i wyszeptała:

- Nie wydziedziczysz mnie jeśli trafię do innego domu ?

- Oh, kochane wy moje...- przycisnął nas do siebie. - Nikt was nie wydziedziczy za przynależność do innego domu, a już napewno nie ja. Poz tym i ja, i wasza mama należeliśmy do jednego domu. Mało prawdopodobne że z wami będzie inaczej. No, lećcie. Pociąg ma dojechać cały, a razem z nim wy i inni uczniowie.

Pożegnałyśmy się z tatą i zaczęłyśmy szukać wolnego przedziału w pociągu, co było nawet łatwe.

- Masz małego stresa?- spytała Madzia.

- Nie. Jestem podekscytowana i nie mogę się już doczekać!- odpowiedziałam zgodnie z prawdą. - Co ci jest ?- spytałam, widząc jak dziewczyna łapie się za brzuch.

- Nic takiego, tylko lekki ból brzucha, zawsze tak mam jak się stresuję.

- Hmm, okej. Skąd pomysł że mógłby cię wydziedziczyć ?

-  Wiesz, ten Black został wydziedziczony za przynależność do Gryffindoru a nie Slytherinu...

- Nie wydziedziczy cię za coś tak głupiego! W ogóle nie wydziedziczy!

Pokiwała głową, a ja w tym momencie dostrzegłam Draco i go zawołałam. Przywitał się z nami przytulaniem i usiadł naprzeciwko mnie.

- Wiesz już w jakim najprawdopodobniej będziesz domu ?- spytał Magdy.

-  Będzie w Slytherinie, tak samo jak ja, ty i nasi rodzice.

Uśmiechnęłyśmy się do siebie i wiedziałam że jej to pomogło. Po jakimś czasie drzwi do naszego przedziału ponownie zostały otwarte, i wszedł do niego Potter. Przewróciłam oczami, a Draco wrednie się uśmiechnął.

Rozdzielone | bliźniaczki SnapeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz