Rozdział 9 "Całusy na później"

264 23 2
                                    

-Gotowa?- Chłopak zapytał mnie z ogromnym uśmiechem na jego twarzy, wyglądał prze zabawnie, jak takie małe dziecko które dostało jakąś zabawkę, był tak właśnie prze szczęśliwy.

-Tak jestem już gotowa- Odparłam rozglądając się po pokoju i upewniając że mam już wszystko. James wziął moją torbę i ruszyliśmy do samochodu. W ręku gniotłam swój wypis i starałam się nabrać jak najwięcej świeżego powietrza.

-Wszystko okej?- Szatyn zapytał zmartwiony gdy otwierał mi drzwi. Spojrzałam blado na niego i zmarszczyłam brwi.

-Zamyśliłam się i tyle- Mruknęłam wsiadając do samochodu. Po chwili chłopak dołączył do mnie na miejscu pasażera i ruszył w stronę jak myślę domu. Jechaliśmy dłuższy czas w milczeniu, które jednak zostało przerwane przez Jamesa.

-Może pojedziemy gdzieś w ramach rekompensaty za to wszystko?- Zapytał lekko przejęty.

-Jasne czemu nie, tylko gdzie?

-Może na zakupy?- Zapytał a ja zastanowiłam się nad tym. Nie chodziłam nigdy na zakupy.

-Nie mam pieniędzy James.- Szepnęłam, wstydziłam się tego, byłam biedna. Chyba nikt normalny nie cieszył by się z faktu że nie ma pieniędzy na życie?

-Ja stawiam Skaylar.- Jego brwi złączyły się razem a moje za to uniosły.

-Nie James nie.- Nie chciałam żeby za mnie płacił. Był moim przyjacielem nie powinien tego robić, to były jego pieniądze. Ten chłopak do reszty ogłupiał!

-Ej chcę zrobić coś dobrego dla ciebie, skrzywdziłem cię i chociaż mogę ci kupić jakieś ciuchy czy coś, naprawdę chce ci to wszystko wynagrodzić.- Jego głos był przepełniony troską i smutkiem tylko że sama nie wiedziałam dlaczego.

-James- Jęknęłam już zmęczona jego zachowaniem.

-Żadnych ale jedziemy ci nakupować ciuchów i już.- Postanowił a mnie się to nie podobało, chciałam wrócić do domu i odpocząć mimo iż odpoczęłam już w szpitalu.

-Jesteś Idiotą- Mruknęłam niezadowolona i odwróciłam głowę w drugą stronę.

-Twoim idiotą- Chłopak odpowiedział i zaśmiał się delikatnie a ja próbowałam ukryć zaskoczenie, był mój? Nie wydaje mi się. Żadne z nas nie odezwało się już do końca drogi. Szatyn otworzył mi drzwi na podziemnym parkingu a ja powoli opuściłam samochód. Ramię w ramię ruszyliśmy do centrum handlowego które było ogromne.

-Chodźmy tutaj- James pociągnął mnie w stronę sklepu nie miałam jednak szansy zauważyć nazwy sklepu. Chodziliśmy chwilę po sklepie, szatyn wydawał się zagubiony, zamyślony, nieobecny w tym wypadku. Spojrzałam w jego stronę co jakiś czas wkładał do koszyka przeróżne ubrania. Jakieś sweterki, naszyjniki, spodnie. Nagle chłopak zatrzymał się i spojrzał na mnie. Uniosłam brew do góry nie wiedząc o co mu chodzi.

-A teraz do przymierzalni.- Uśmiechnął się i zostawił ubrania w jednej z wolnych szatni. Westchnęłam zrezygnowana gdy zauważyłam ile tego nabrał i weszłam do pomieszczenia zaciągając zasłonkę. Sięgnęłam po jakiś materiał i spojrzałam na niego. Jasno różowy sweterek który delikatnie podchodził pod fiolet, miał wycięte wzorki, narzuciłam go na siebie po czym ubrałam czarne spodenki na rajstopy w kropki i czarne skarpety nad kolanem, pośród ciuchów znalazłam też kilka par butów wybrałam te bordowe botki na wiązanie, do wszystkiego dobrałam złoty naszyjnik. Spojrzałam w lustro na swoje odbicie, tak jak przy puszczałam sweter był za duży ale nie psuło to efektu. Niepewnie opuściłam szatnie i pokazałam się chłopakowi. James klikał coś w telefonie strasznie zamyślony. Odchrząknęłam nie wiedząc co mam właściwie zrobić. Chłopak spojrzał na mnie i zatrzymał swój wzrok na mnie, wpatrywał się we mnie i nic nie mówił, na moje policzki wkradły się rumieńce.

Just Turn It Off And JUMPOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz