[20]

171 12 8
                                    

Wróciliśmy cały mokrzy do domu. Poszliśmy do łazienki i się wysuszyliśmy a ubrania daliśmy do prania.

Riki dał mi swoje ubrania więc je założyłem. Pachną jak on....

-Co teraz będziemy robić?—zapytał, siadając po turecku na łóżku—

-Nie mam pojęcia—odparłem kładąc się obok niego i kładąc głowę na jego nogach—

-Wiesz co, chodźmy się przejść—urwał się z łóżka—

-Okej—wstałem za nim—

Na dole założyliśmy buty i wyszliśmy z domu. Było już dosyć ciemno a ulice oświetlały tylko lampy.

-Pobawmy się w berka!—dotknąłem go i zacząłem uciekać—

-No ej!—od razu zaczął za mną biec—

Po kilku minutach przestaliśmy się bawić, ale Riki co chwile zerka na telefon..

-JongSeong pyta się czy przyjdziemy w sobotę na jego urodziny—schował telefon do kieszeni—

-Dla mnie to nie problem z chęcią pójdę—wzruszyłem ramionami—

-Okej napiszę mu—wyjął telefon z kieszeni—

-Tylko nie przesadzaj z alkoholem...—powiedziałem po cichu kopiąc leżacego przed sobą kamyka—

-Obiecuję—przerzucił rękę przez moją szyję—

~•~

Next day

Obudziłem się rano, ale nie było obok mnie Rikiego, w salonie, w kuchni, w łazience w ogrodzie... Wszędzie szukałem ale go NIGDZIE NIE MA

Nie pisał mi też nic gdzie jest albo coś...

Usłyszałem na dole trzask drzwi i w pośpiechu wybiegłem z pokoju żeby zobaczyć co to i nie mogłem uwierzyć w to co zobaczyłem...

Ten matoł Geon wraz z Nicholasem, Kyungminem, Kyungminem i Seonem.

-Cześć Jungwon

-Czego chcecie?—zszedłem na dół—

-Myślałeś, że się nie domyślę?

-Czego?

-Czego? Że rozpowiedziałeś wszystkim, że wykorzystałem twoją siostrę i wysłałeś w net moje wiadomości—wyjął ręce z kieszeni—

-Powiedziałem tylko prawdę...

-Prawdę, prawdę, prawdę...  To może my też powiemy prawdę?

-Od was prawdy nie można oczekiwać—wywróciłem oczami—

Nagle do domu wszedł Riki...

-Co tu się do cholery wyprawia?!—stanął obok mnie—

-Przyszliśmy odwiedzić przyjaciela—położył rękę na Ramieniu Rikiego—

-Zabieraj te ręce Nicholas—wywarczał—

-Riki...—złapałem go za rękę—

-Wynoście się stąd jak najszybciej—zacisnął ręce w pięści—

-Pies się wściekł—zaśmiał się—

No i stało się to... Riki rzucił się na Geona a pozostali tylko stali

-Kuźwa mać Riki!—krzyknąłem—

-No zróbcie coś kretyni!

Nikt nic nie robił, więc wreszcie podbiegłem do Rikiego i zacząłem go przytrzymywać, ale jest ode mnie silniejszy i to wszystko na marne

-Riki!

-Kuźwa weź mnie zostaw!—odpychał mnie—

-Zostaw go!—wreszcie go odepchnąłem— a wy stąd idźcie!

Szybko wyszli i zostałem sam z Rikim. Patrzyłem na niego z przerażeniem...

-Przepraszam...—wyszeptał—

-Nic się nie stało—przytuliłem go—

Oczywiście, że się stało...

~•~

It's too late...|| Wonki †  Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz