Epilog

2.2K 82 58
                                    

Jedną płytę i przyjęcie na studia doktoranckie później (po ludzku, dwa lata później, czyli Grudzień 2025)

- Kiedy nasza pani profesor wraca z Waszyngtonu? - zagaiła Aaliyah, przegryzając w międzyczasie winogrono.

Siedzieli w kuchni, w ich rodzinnym domu, jak za starych czasów, zajadając się tym, co podstawili im pod nos rodzice. Mało było takich chwil, Shawn starał się więc nie spieszyć i po prostu cieszył się tym rodzinnym czasem.

- W przyszłym tygodniu, ale nie możesz jej nazywać "panią profesor", bo to ją stresuje!

- Wiem wiem, ale kurde, tak jej zazdroszczę, że udało jej się zostać na uczelni! Wyobraź sobie, jak w końcu ruszysz tyłek i się jej oświadczysz, to za kilka lat będę mogła mówić, że moja szwagierka jest profesorem na NYU. Zdajesz sobie sprawę, jak to brzmi?

- Brat, który jest gwiazdą pop i ma na koncie siedem nagród Grammy to za mało? - zażartował Shawn.

- Braciszku, ty już tyle osiągnąłeś, że nie wiadomo, co wybrać, żeby być z ciebie dumnym - przyznała, ale po chwili rzuciła z niego lekko nadgniłym winogronem. - Więc daj mi się cieszyć z sukcesów twojej dziewczyny!

- Hej hej, nie ma rzucania jedzeniem! - wtrącił się ojciec. - Shawn, ten koncert w Detroit, dzień po urodzinach Devon... nadal jest aktualne, że wszyscy mamy przyjechać?

- Koniecznie, przygotowałem coś specjalnego! - nie mógł ukryć podekscytowania. - Chcecie posłuchać?

- No pewnie, opowiadaj i to szybko! - gorączkowała się Aaliyah.

- Długo zastanawiałem się, co mógłbym przygotować dla niej na urodziny i jakoś tak, nic nie przychodziło mi do głowy.

- Raczej ciężko przebić to, że w zeszłym roku zorganizowałeś jej lot myśliwce, nie biorąc pod uwagę, że ma lekką chorobę lokomocyjną - zauważyła, nie bez słuszności, jego matka, ale Shawn nie tracił entuzjazmu.

- Ostatecznie świetnie się bawiła, tylko na początku źle się poczuła, ale teraz nie o tym! Więc, nie wiedziałem, co mogłoby ją ucieszyć i w ostateczności spotkałem się z Imani i Saszą i właśnie Sasza sprzedała mi taką podpowiedź, że aż spadłem z krzesła.

- I co to będzie? - dopytywał ojciec. Cała trójka wpatrywała się w niego, jakby miał im przekazać jakąś prawdę objawioną.

- Podobno Devon od dawna marzyła, żebym zadedykował jej piosenkę i chciała zobaczyć, jak wygląda scena podczas koncertu. Zastanawiałem się, jak to możliwe, że nigdy o tym nie wspomniała, ale Sasza stwierdziła, że najpewniej była tym swoim marzeniem zawstydzona. Pomyślałem sobie, że zaproszę ją na scenę, zaśpiewam jej Sto lat z całym tłumem a potem poproszę, żeby została ze ze mną na jedną piosenkę. Wybrałem tą, którą zawsze śpiewamy wspólnie w domu.

- Masz na myśli L-O-V-E Nat King Cole'a? - zdziwiła się Aaliyah.

- Dokładnie. I chcę, żebyście wszyscy tam byli, nasza rodzina, jej rodzina. To będzie magiczne! A dzień przed zjemy wszyscy razem kolację. Co o tym myślicie? - spytał podekscytowany, ale nie wyczuwał jakichś specjalnie dobrych wibracji.  - Hej, co z wami?

- No nie wiem, to nie brzmi jak coś dla Devon, ona raczej nie lubi ściągać na siebie uwagi - zauważyła matka, a Aaliyah przytaknęła.

- Z drugiej strony, po co miałaby okłamywać przyjaciółkę? - zauważył ojciec, stając po jego stronie.

- No nie wiem, Shawn, jeszcze to śpiewanie. A jak się zestresuje i nie będzie mogła wydusić słowa? Wiesz, śpiewanie w domu to jedno, ale zaśpiewać przed takim tłumem?

Treat me better • Shawn MendesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz