30

1.2K 58 16
                                    

- Jestem bardziej zestresowana niż przed własną maturą - szepnęła Devon, nachylając się nad Aaliyah, która stała obok niej i beztrosko popijała colę.

Shawn kończył właśnie próbę na scenie i za moment miał z powrotem zniknąć za kulisami, a ochrona już szykowała się do wpuszczenia fanów na event. Średniej wielkości sala koncertowa w Los Angeles została przygotowana na przyjęcie dwustu szczęśliwców, którym udało się zgarnąć w losowaniu bilety na dzisiejsze wydarzenie. Gdy przyjechały do klubu godzinę temu, widziały rozbite przed wejściem namioty i podekscytowane nastolatki, które tylko czekały, aż wreszcie otworzą się przed nimi wrota do spełnienia marzeń i zobaczenia Shawna na żywo z bardzo bliska.

- Ja mam wrażenie, że on nadal jest strasznie wściekły na to, że musicie udawać. Serio, dzisiaj przy śniadaniu wspomniał mi o tym chyba z dziesięć razy - odparła Aaliyah. - W połączeniu ze stresem przed premierą... uff, wybuchowa mieszanka.

Devon mimochodem spojrzała na zegar, który odliczał czas do światowej premiery i występu Shawna. Osiemdziesiąt siedem minut to znowu nie tak wiele, ale zdawało się ciągnąć w nieskończoność. Nawet nie próbowała kręcić się za kulisami, żeby go nie rozpraszać, choć cały czas wymieniali smsy. Od razu wyszły z Aaliyah na salę, gdzie odgrodzono rząd tuż przy scenie dla ekipy i prasy.

- Ja bym chyba jeszcze coś przegryzła - stwierdziła po chwili Aaliyah. - Tu niedaleko jest dobra knajpka, dostaniemy wegańskiego wrapa w piętnaście minut.

- W sumie... napiszę tylko do Shawna, żeby się nie bał, że zniknęłyśmy.

Gdy wróciły, najedzone organicznym jedzeniem i opite sokiem wyciskanym z bio pomarańczy (Devon ledwie umiała utrzymać powagę, gdy czytała kolejne słowo bio/eko/organic/vegan w menu, było tego zdecydowanie za dużo), cichaczem przemknęły przez kulisy, żeby ponownie dostać się na salę, z której dobiegały już wrzaski podekscytowanych fanów.

Spotkały Shawna na korytarzu i cóż, Devon musiała się bardzo postarać, żeby zachować się tak, jakby ledwie go znała. Wybrała milczenie i uśmiechanie się, zostawiając pole do dodawania otuchy jego siostrze, która zdawała się mówić w imieniu ich obu. Była jednak pewna, że gdyby ktoś dobrze się przyjrzał, dostrzegłby wymowne spojrzenia jej i Shawna.

- Będziemy w pierwszym rzędzie, także gdybyś potrzebował mentalnego wsparcia, na pewno nas zauważysz.

Shawn podziękował siostrze i objął ją przelotnie i mało brakowało, a objąłby również Devon, ale ta odsunęła się, dyskretnie go ostrzegając. W porę się opamiętał i poklepał ją po ramieniu. Zrobiła zdziwioną minę, ale nie chcąc bardziej ich narażać, ruszyły z Aaliyah na salę.

- Taaa, teraz już rozumiem, dlaczego Shawn nie był zbyt entuzjastycznie nastawiony do tego pomysłu - Aaliyah szepnęła jej na ucho, gdy były same. - To było mega dziwne!

- Musimy tylko przeżyć tę premierę, a później będzie już z górki - odparła Devon, bardziej przekonując siebie, niż ją.

Na sali panował podekscytowany gwar. W pierwszym rzędzie tłoczyli się członkowie ekipy i reporterzy, ale znalazły dla siebie skrawek miejsca, z którego miały dobry widok na Shawna. Odliczanie niebezpiecznie zbliżało się do końca, zostały zaledwie dwie minuty. W tle leciały piosenki Shawna z jego poprzednich albumów. Wydawałoby się, że dwieście osób to nie tak wiele, w porównaniu z tysięcznymi tłumami na festiwalach, ale Devon nie mogła uwierzyć z jaką mocą tłum wyśpiewywał kolejne wersy In my blood. Uśmiechała się, zerkając na ten obrazek i zapamiętując tę chwilę. Nie miała wątpliwości, że na tej sali byli tylko prawdziwi fani, którzy kochali Shawna.

Ponownie przeniosła na niego wzrok i na ułamek sekundy, ich oczy się spotkały. Wstrzymała oddech, a serce łomotało jej w piersi. Czuła, że przepełnia ją duma i szczęście, gdy patrzył na nią przez tę krótką chwilę. Czuła... miłość.

A to było nie lada odkrycie, nad którym sama musiała się dobrze zastanowić.

- Witaj Los Angeles! - donośny głos Shawna wyrwał ją z zamyślenia.

Gitarę przewiesił przez plecy i oburącz trzymał stojak z mikrofonem. Odpowiedział mu wrzask tłumu.

- Za moment rozpoczniemy odliczanie, ale musicie mi pomóc, bo bez was nie dam rady!

Kolejny raz tłum odpowiedział gromkimi brawami i okrzykami. Gdy zegar wskazywał, że do premiery albumu zostało dziesięć sekund, rozpoczęło się zbiorowe odliczanie. Devon i Aaliyah nie odmówiły sobie tej przyjemności i również skandowały razem z fanami i Shawnem.

Gdy zakończyło się odliczanie, na ekranie za Shawnem pojawiły się wizualizacje oznajmiające, że oto Clarification is out now! Shawn zaczął swój koncert od kilku kawałków, które do tej pory nie były dostępne dla publiki. Widać było poruszenie na jego twarzy, gdy dostrzegł, jak entuzjastycznie tłum reagował na jego nowy materiał.  Zdawało się, że ciśnienie schodziło z niego z każdym kolejnym wyśpiewanym wersem.

- Kochani, jestem ogromnie wdzięczny za to, że podoba wam się to co dla was przygotowałem! - oznajmił w przerwie koncertu. - Tak jak mówiłem, bez was nigdy nie dałbym rady! Walczyłem o to, żeby móc na czas oddać w wasze ręce mój najnowszy album, ale to nie była moja samotna walka. Przez cały czas byłem otoczony osobami, które mnie kochają i które są dla mnie opoką każdego dnia. I ja również ich kocham i chcę, żeby wiedzieli, że jestem im ogromnie wdzięczny za to, że są ze mną w złych i dobrych chwilach. Są moją inspiracją i dają mi chęć do dalszego działania.

I znów przelotne spotkanie ich oczu. Ledwie uchwytne dla kogoś, kto nie jest wtajemniczony, a przecież wystarczające, żeby Devon poczuła łaskotanie motyli w żołądku.

- Jeżeli mogę się z wami podzielić jakąś myślą, która przyświecała mi przy tworzeniu tego albumu, to niech to będzie ta jedna rzecz: nie z każdym problemem musimy sobie radzić sami, a fakt, że czasem potrzebujemy drugiej osoby, nie świadczy o naszej słabości, ale jest oznaką naszego człowieczeństwa - zakończył, ale tłum wywołał go na bis. I kolejny, i kolejny, i kolejny. 


Treat me better • Shawn MendesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz