5 "Nowy rok"

58 1 0
                                    

Przechadzając się ulicami Pokątnej zauważyłam tłum przy księgarni. Zaciekawiona weszłam do środka i w oczy rzucił mi się szczupły blondyn rozdający autografy. Po chwili rozpoczęła się kłótnia między Harrym i spółką a Draconem. Młody Malfoy postanowił zadrwić z biedoty Weasley'ów. Wtedy do akcji weszłam ja i Lucjusz Malfoy. 

-Witajcie kochani. Co to za kłótnie? -przeczesałam ręką swoje czarne włosy i uśmiechnęłam się sarkastycznie.

-Witaj Destiny. Myślałem, że nie pojawiasz się w takich miejscach i preferujesz Nokturn.-uśmiechnął się cynicznie Lucjusz

-Czasami trzeba porozmawiać z normalnymi ludźmi, a nie walniętymi kretynami z obsesją na punkcie czarnej magii, prawda Lucjuszu? Chociaż jak patrzę na tego lalusia to chyba wolę wrócić na Nokturn. Pogawędziłabym jeszcze, ale muszę lecieć do Hogwartu. -uśmiechnęłam się fałszywie do blondyna

-Do widzenia panno Dumbledore, Weasleye.-na tych drugich spojrzał z pogardą.

------------------------------------------

-No witam księciuniu, jak wakacje?-odezwałam się do Severusa na uczcie.

-W końcu mogłem odpocząć od Ciebie i twoich humorków, więc idealnie.-odpowiedział zimno

-Moich humorków? Wypraszam sobie-oburzyłam się i trzepnęłam go w ramię.-Jak śmiesz szargać moją reputację.

-My się chyba jeszcze nie znamy-odezwał się do mnie blondyn siedzący obok Severusa.-Gilderoy Lockhart, piękna.

-Destiny Dumbledore.-mruknęłam nieprzyjemnie, ale raczej go to nie zraziło, ponieważ mimo Snape'a siedzącego między nami, zagadywał do mnie. 

-Destiny, nie musisz być taka oziębła, ja tylko chcę się z Tobą poznać. Może wyjdzie z tego coś pięknego.-pisnął uradowany, na co ja tylko zmierzyłam go wzrokiem pełnym obrzydzenia.

-Dla Ciebie, Pani profesor Dumbledore i nie jestem zainteresowana poznawaniem się z Tobą-zasyczałam

-Po jakimś czasie nawet ślizgonki mi ulegały-wyprostował się dumnie, a ja przekręciłam oczami. W tym czasie podszedł do nas woźny Filch i powiedział, że dwóch uczniów rozwaliło bijącą wierzbę. Wraz z Severusem wstaliśmy i ruszyliśmy do lochów aby rozprawić się z uczniami. W międzyczasie przeczytaliśmy proroka codziennego o latającym aucie, więc już wiedzieliśmy czyja to sprawka.

-Widziało Was co najmniej siedmioro mugoli!-warknął Snape-Do Was nie dociera waga konsekwencji. Naraziliście nasz świat na ujawnienie. Na dodatek stratowaliście bijącą wierzbę, która rosła tu zanim pojawiliście się na świecie.-mówił

-Co Wam w ogóle przyszło do głowy?-uniosłam ręce w powietrze.

-Gdybyście byli w Slytherinie zadbałbym o to żebyście zostali wyrzuceni.-warknął Severus

-Ale nie są. Jako iż Profesor McGonagall jest opiekunką Gryffindoru to ona wyznaczy im karę.-powiedział Albus.

-Mamy się pakować?-spytał Ron

-Nie dzisiaj. Chodź Destiny, pomożesz mi wybrać dla nich karę.-powiedziała Minerva, a ja poszłam za nią do jej gabinetu.

-Ten jeden jedyny raz dziękuję Filchowi, że przyszedł i uratował mnie od tego blond lalusia.-prychnęłam

-Napijesz się herbaty?-spytała, a ja pokiwałam głową.-Gilderoy to najgorszy pomysł na świecie, nie wiem co odbiło Albusowi. Widzę, że już próbował cię zauroczyć.

-Tsaa... Będę musiała sprawdzać napoje, bo wygląda mi na ten typ podający amortencję.-przewróciłam oczami i usiadłam w fotelu zakładając nogę na nogę.- Mam pewien problem Minervo... Czuję, że Tom zbiera siły i w tym roku zaatakuje. Boję się, że powtórzy się to co pięćdziesiąt lat temu tylko teraz nie mam parasola ochronnego. 

-Parasola ochronnego? O czym ty mówisz dziecko?-spytała zdziwiona.

-Gdy Tom wypuścił Bazyliszka byłam po jego stronie i ślepo szłam za nim. Może to dlatego, że chciałam zrobić na złość Albusowi? Nie wiem... Zakochałam się w Tomie, a on to wykorzystywał.-syknęłam

-Albus opowiadał mi o Tobie i Riddlu. Wszyscy mieli wrażenie, że jest w Tobie zakochany.-mruknęła 

-Dwanaście lat zajęło mi uwolnienie się od jego czarów... Był jedyną osobą, którą dopuściłam blisko siebie i bardzo źle na tym wyszłam. Był moim pierwszym i ostatnim, bo trzyma mnie z nim więź serc.

Minerwa zakryła usta dłonią i w szoku patrzyła się na mnie popijającą herbatę. 

-Destiny... Nie ma sytuacji, z której nie można wyjść. Powiedz Albusowi, Severusowi... Oni Ci pomogą.

-Severus prędzej mnie wyśmieje, że dałam się wrobić w takie coś. W życiu mi nie pomoże... Muszę z tym żyć.-westchnęłam ciężko-Dziękuję za herbatę Minervo. Co do kary chłopców myślę, że parę godzin z Lockhartem będzie dla nich wystarczającą męką. Idę spać, bo jutro lekcje z trzecimi klasami.

-Dobranoc Destiny-powiedziała Minerwa.

------------------------------------


OUTSIDER || Destiny DumbledoreOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz