Rozdział 10

379 29 1
                                    

- Oliver, w tej chwili masz się położyć do łóżka! - zarządził Percy.

Od kilku minut chłopak próbował uspokoić chłopaka. Oliver od parunastu minut spacerował po całym pokoju panikując. Na następny dzień miał być mecz, a Olivera nic nie było w stanie uspokoić. W miarę spokojny był wtedy kiedy była obok niego Vanessa, która już dawno była w swoim dormitorium i spała. A Percy nawet gdyby chciał ją obudzić to nie mógł.

- Oliver, jutro masz mecz i musisz się przed nim wyspać - powiedział stanowczo Percy.

- Oliver, idź po prostu spać - powiedział Nevin ze swojego łóżka.

- To mu nie pomoże, Nevin - mruknął Percy i westchnął ciężko - Jak będziesz zmęczony to nie zagrasz w meczu Oliver. W tej chwili do łóżka!

Oliver usłuchał Percy'ego i położył się do łóżka. Długo nie potrafił zasnąć i kręcił się. Za bardzo martwił się meczem. Bał się, że przegrają. Nie chciał zawieść drużyny.
***

Oliver siedział przy stole gryfonów obok Vanessy i Percy'ego. Oboje próbowali wepchnąć w niego jedzenie, ale go nie tknął. Pogoda na zewnątrz była okropna. Na dworze szalała burza, a Oliver stracił ostatnie nadzieję na wygraną.

- Zjesz cokolwiek? - zapytała Vanessa, a Oliver pokręcił głową. Zabrała mu talerz sprzed nosa.

Drużyny gryfonów zaczęła się zbierać. Vanessa pocałowała Olivera w policzek i życzyła powodzenia. Oliver poszedł na boisko razem z swoją drużyną, a Vanessa i Percy wzięli parasole i ubrali kurtki.

Wiatr był strasznie silny, a deszcz strasznie padał. Parasol Vanessy już dawno wyleciał w powietrze, dlatego starała blisko Percy'ego, który dzielił również parasol z Penelopą. Zawodnicy zaczęli wychodzić, a Vanesse ogarnął niepokój. Wsiedli na miotły i wystartowali. Vanessa nie spuszczała wzroku z Olivera.

Vanessa zawsze lubiła patrzeć jak Oliver grał, ale teraz najchętniej ściągnęłaby go z tego boiska. Oliver mimo wszystko dobrze bronił. Gryffindor miał pięćdziesiąt punktów przewagi. Pani Hooch dmuchnęła w gwizdek, a cała drużyna wylądowała na błocie. Vanessa spojrzała na Percy'ego, który próbował się przyjrzeć co tam się dzieje, ale przez zaparowane okulary nic nie mógł zobaczyć. Vanessa zaczęła trząść się z zimna.

Drużyna znowu wzbiła się w powietrze. Na boisku robiło się coraz groźniej, a ona już nie widziała nic przez deszcz. Kiedy tłuczek prawie trafił w Olivera, Vanessa wydała się z siebie zduszony krzyk. Było jej zimno i martwiła się o Olivera, który krzyczał coś do Olivera.

Oliverowi grało się okropnie. W jego głowie tworzyły się same czarne scenariusze. Było mu zimno i był cały przemoknięty. Mokre włosy kleiły mu się do czoła. Był już cały zdrętwiały z zimna i naprawdę ciężko mu się broniło.

- Harry! - krzyknął Wood, widząc za czarnowłosym złoty znicz - Harry za tobą!

Harry ruszył za zniczem. Cedrik Diggory leciał w jego kierunku. Oliver poczuł niemiły ucisk w żołądku. Oliver właśnie obrobił kolejną bramkę, a Harry zniknął mu z oczu.

- Harry! - krzyknął ktoś z jego drużyny, a Wood zobaczył jak Harry spada na dół.

- CEDRIK DIGGORY ZŁAPAŁ ZNICZA! HUFFLEPUFF WYGRAŁ!

Mecz się skończył. Przegrali. Cedrik chciał powtórzyć mecz przez Harry'ego, ale nie zgodzili się. Cała drużyna gryffindoru pobiegła zobaczyć co z Potterem, a Oliver poszedł do szatni i wszedł pod prysznic, nie ściągając nawet ubrań.

Starło się. Przegrali. Wood musiał potwierdzić, że przegrali. Zróbił to z wielkim bólem serca. Oliver pociągnął mocno nosem, a ciepła woda lała się na niego. Czuł się okropnie. Czuł się jakby wszystkich zawiódł. Było mu wstyd pokazać się przed drużyną i jego przyjaciółmi. Było mu wstyd przed Vanessą.

Vanessa i Percy zbiegli z trybun. Penelopa ruszyła do zamku. Penelopa wyglądała jakby w ogóle nie chciała tam być. Ruszyli do sztabu gryffindoru i powoli weszli.

- Ollie - zaczęła łagodnie Vanessa, a Oliver wyszedł spod prysznica. Wyglądał jakby płakał - Ollie, nic...

- Jak chcesz mi mówić, że nic się nie stało to daruj sobie, Vanessa - krzyknął ochryple - Przegraliśmy! Dużo się stało!

- Chciałam cię tylko pocieszyć! - podniosła lekko głos.

- Chce być teraz sam! - znowu krzyknął.

- Nie musisz po mnie wrzeszczeć - powiedziała spokojnie - Chciałam ci po prostu pomóc.

- Nie dasz rady mi pomóc! To nie ty zawiodłaś drużynę! To nie ty grałaś w tym meczu! Nie zrozumiesz mnie!

- Chodź, Vanessa - powiedział Percy - Zostawmy go samego jak tak bardzo chce być sam.

Percy pociągnął Vanesse za ramię i wyszli z szatni. Oliver od razu poczuł wyrzuty sumienia. Uniósł się na nią, bez powodu. Chciała mu pomóc. Przyszli tu żeby podnieść go na duchu, a nie żeby wypominać przegraną. Oliver znowu pociągął nosem i zaczął się przebierać.

Gryfońskie Zasady | Oliver WoodOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz