Gdy razem z Danielle dotarł do biura od razu dowiedział się od jej pracowników, że wszystko jest gotowe i tak jak powinno być i, że na koniec dnia będzie mógł odebrać, dlatego i on i Danielle siedzieli w biurze w złych humorach. Następnego dnia rano Percy miał samolot, a musiał się jeszcze spakować więc nie było mowy nawet o jednej randce z Danielle. Nie sądził, że będzie się pakował na powrót z takim samym żalem jak pakował się na wyjazd. Miał ochotę zostać tam chociażby na kilka dni więcej. By mógł mieć jeszcze chwilę z Danielle.
— No więc... to chyba wszystko. — powiedziała blondynka uderzając ręką w stos dokumentów równo poukładanych na biurku.
— No chyba tak. — powiedział Percy bawiąc się dłońmi u rąk — No więc, wezmę to... — zaczął, ale Danielle zepchnęła dokumenty z biurka, które spadły na ziemię i się pomieszały.
— Ups. — powiedział schylając się aby pomóc Percy'emu.
— Mógłbym to pozbierać za pomocą zaklęcia. — powiedział.
— A chcesz? — zapytała unosząc brwi do góry, a on się uśmiechnął.
— Nie do końca. — powiedział.
Układanie na nowo wszystkich pergaminów zajęło im dobre dwadzieścia minut. Percy rzucił zaklęcie na dokumenty by się nie pomieszały.
— Jesteś już spakowany? — zapytała.
— Nie. — powiedział.
— Mogę Ci pomóc. — powiedziała.
— Pewnie i tak rzucę zaklęcie, bo nienawidzę się pakować i mam chorą obsesję na tym by wszystko było równe...
— Percy, mogę Ci pomóc. — powiedziała patrząc na niego znacząco.
— Och... pomocna dłoń zawsze się przyda. — powiedział uśmiechając się.
Percy zgarnął pergaminy ze stołu i włożył do teczki, razem z Danielle wyszedł z biura i do apartamentu Percy'ego. Szybko rzucił zaklęcie na wszystkie swoje rzeczy, które wleciały równo do walizki, a potem usiadł z Danielle na kanapie.
— Zastanawiam się czy... powinnam wziąć roczny urlop. — wyznała — Ostatnio nie czuje się dobrze w tej pracy i dużo myślałam i... sama już nie wiem. Ostatnio wszystko jest takie skomplikowane i nie wiem do czego mam włożyć ręce. — powiedziała — Przepraszam... nie będę cię nudziła.
— Proszę mów. — powiedział krzyżując nogi i chwytając ją za rękę — Ja ci nie raz mówiłem co się dzieje w moim w życiu i ty mi pomogłaś. Chciałbym pomóc tobie. — dodał.
— Dobrze. — powiedziała siadając twarzą do niego, a on splótł ich dłonie — Zaczęło się to kilka miesięcy temu, nie czuję się... szczęśliwa w tej pracy. Nie umiem się połapać i jestem zmęczona. Potem przyjechałeś ty. Chciałam zrobić na tobie dobre wrażenie i... spodobałeś mi się, ale gdy słyszałam, że nie chcesz tu w ogóle być to zrobiło mi się przykro... poczułam się trochę jak zakochana piętnastolatka, a potem zaczęliśmy spędzać więcej czasu razem i zaprosiłeś mnie na randkę... A teraz wyjeżdżasz, gdy wszystko zaczęło się dobrze układać i... kurcze, nie chce wracać do pracy gdy ciebie tam nie będzie. — wyznała.
— Och... nie wiem co mam powiedzieć. — wyznał — Jeśli nie czujesz się szczęśliwa w tej pracy myślę, że powinnaś ją rzucić. Nie ma co się męczyć. — powiedział.
— Tyle, że ja nie mam nic innego na oku... — powiedziała Danielle.
— Okej, więc może powinnaś się nad tym trochę dłużej zastanowić. — powiedział — Spisać plusy i minusy, poszukać możliwości. — dodał.
— Okej, to dobry pomysł. — powiedziała.
— A co do tego drugiego co mówiłaś to, ja też bardzo dobrze się z tobą bawiłem i... zaczynam poważnie wierzyć w to, że Fred za tym stoi. — roześmiał się — Ale wracając, ty też mi się podobasz i szkoda, że nie mamy więcej czasu. — dodał — Byłbym nawet skłonny wyprowadzić się tutaj. Dla ciebie.
— Ja byłabym skłonna wyprowadzić się do Anglii. — powiedziała — Dla ciebie. — dodała.
— Chyba oboje musimy coś przemyśleć. — stwierdził Percy — Naprawdę nie sądziłem, że jak polecę do Nowego Jorku spotkam... no ciebie i to wszystko ułoży się tak dobrze i, że będę nawet szczęśliwy. — powiedział.
— Dobrze to słyszeć, Percy, naprawdę. — powiedziała — Chyba, że wolisz panie Weasley? — zapytała, a on roześmiał się płonąć rumieńcem.
— Nie wierzę, że mogłem tam do ciebie powiedzieć. — wyznał.
— Cieszę się, że poznałam cię z tej innej strony. — powiedziała.
— Ja się cieszę, że Ci ją pokazałem. — powiedział Percy — Przez wiele lat nie pokazywałem jej nawet przed rodziną. Może gdybym był bardziej sobą wcześniej nie miałbym takiego problemu by się dogadać z Fredem i George'em.
— O której masz samolot? — zapytała.
— Wcześnie. O siódmej rano, gdzieś dla pewności muszę być o piątej, nawet czwartej na lotnisku. — powiedział.
— Zazwyczaj nie wstaję tak wcześnie, ale zrobię wyjątek...
— Nie musisz. Jesteś zmęczona, powinnaś odpocząć. — powiedział Percy.
— Chcę się z tobą pożegnać. — powiedziała.
— Byłoby mi miło. — powiedział — Nawet bardzo... to trochę bez sensu jakbym miał po ciebie jechać rano... więc może zostaniesz na noc? Mogę spać na kanapie, nie ma problemu...
— Daj spokój. Mogę spać na kanapie. — powiedziała. — I chętnie zostanę na noc. — dodała.
Percy i Danielle położyli się spać dość wcześnie, ale żadne z nich nie mogło zasnąć, dlatego w końcu blondynka przeniosła się do Percy'ego, który zasnął przy niej jak małe dziecko po całym dniu zabawy. W porę pojechali na lotnisko i w końcu przyszła pora na to by Percy poszedł do samolotu.
— Niedługo się zobaczymy. — obiecał i ja pocałował.
— Mam nadzieję, Percy. — powiedziała, gdy rudzielec ją mocno objął.
CZYTASZ
Somebody To Love | Percy Weasley
FanfictionPercy nigdy nie prosił się o miłość, wręcz jej nie chciał, bo tak skupiony był na pracy. Żałoba po śmierci brata dawała mu się we znaki, a on po prostu chciał spokojnie spędzić rocznicę jego śmierci. Jednak czasem los płata zabawne figle, które zdan...