Rozdział 10

445 29 41
                                    

Lot okazał się być męczarnią i to z wielu powodów, miał nadzieję, że uda mu się zasnąć, ale nic z tego gdy jakiś dzieciak kopie ci w siedzenie przez bite półtorej godziny. Czuł sie źle z myślą, że nie wie kiedy znów zobaczy Danielle. Miał jej numer telefonu, więc mógł do niej zawsze zadzwonić, ale to nie było to samo co spędzenie z nią całego dnia w biurze i rozmawianie o niczym.

Gdy doleciał było już dość późno, dlatego nie spodziewał się żeby ktoś z jego rodziny czekał na niego na lotnisku. Mylił się, bo Bill machał do niego energicznie ręką.

— Sądziłem, że będziesz bardziej zadowolony, gdy będziesz wracał, a masz taką samą minę jak się dowiedziałeś o wyjeździe. — powiedział Bill ściskając młodszego brata.

— Gdzie masz Scarlett? — zapytał Percy.

— Ja cię odbieram z lotniska, a ty pierwsze co robisz to pytasz gdzie moja żona? — zapytał Bill — W domu. W pracy wręcz zmusili ją do pójścia na macierzyński. Jest w siódmym miesiącu, ale czuje się jakby była w dziewiątym.

— I zostawiłeś ją samą? — zapytał Percy.

— Nie. Wygoniła mnie. — powiedział Bill śmiejąc się — Powiedziała, że nie może być tak, że nikt się z tobą nie przywita. — odparł.

Pożegnał się z Billem gdy dotarli pod kamienicę, w której mieszkał. Wszedł do środka, w jego mieszkaniu było nieco czyściej niż gdy je opuszczał, a to znaczy, że jego mama tu była. Zdążył się tylko przebrać w piżamę zanim padł na swoje łóżko i zasnął.

Miał nadzieję, że się chociaż trochę wyśpi i odeśpi męczący lot, ale już koło ósmej obudził go telefon od jego mamy czy dotarł bezpiecznie do domu i, że ma przyjść na obiad. Oczywiście się zgodził, bo nie chciało mu się gotować i trochę stęsknił się za swoją rodziną. Zrobił sobie szybkie śniadanie i się zaczął wypakowywać, potem wziął długi i gorący prysznic i gdy z niego wyszedł zadzwonił telefon.

— Słucham? — zapytał siadając na fotelu i przeglądając pocztę.

— Cześć Percy. — powiedziała Danielle — Chciałam się upewnić, że bezpiecznie dotarłeś.

— Tak, już jestem w domu. — powiedział z lekkim uśmiechem — Co u ciebie?

— Od czerwca zaczynam roczny urlop. — powiedziała.

— To fantastycznie...

— I pomyślałam, że może przylecę do ciebie na kilka dni. — powiedziała. Ta wiadomość go tak ucieszyła, że zrzucił wszystkie koperty na ziemię.

— Oczywiście! — powiedział — Pogadam z szefem, zapytam kiedy będę mógł dostać wolne. — dodał.

— To świetnie. — ucieszyła się — Zadzwonię do ciebie kiedy wrócę z pracy...

— Prawdopodobnie będę wtedy jeszcze u rodziców. — powiedział Percy — Zadzwonię do ciebie jak wrócę, muszę się już zbierać, bo jestem już lekko spóźniony...

— Chyba mam na ciebie zły wpływ, skoro zaczynasz się spóźniać. — powiedziała, Percy się roześmiał.

— A może dobry i zaczynam być bardziej wyluzowany. — powiedział — Muszę kończyć. — odparł.

Wysuszył włosy z pomocą zaklęcia i je na szybko ułożył, nie miał czasu aby ułożyć je na żel, więc zostawił je lekko rozstrzepane, wziął wszystkie pamiątki, które zakupił dla rodziny i teleportował się pod Norę. Cała jego rodzina już tak była.

— Zaraz będziemy jeść, co tak późno? — zapytała Molly.

— Miałem telefon. — powiedział Percy siadając przy stole między Billem a Charliem, jego uszy się lekko zaczerwieniły.

— Od kogo? — zapytał Bill.

— Nie twoja sprawa. — mruknął Percy.

— Od Danielle? — zapytała Scarlett.

— Że kto?

— Skąd wiecie o Danielle? — zapytał Percy, jego policzki i uszy były jeszcze bardziej czerwone.

— Jesteśmy dziewczynami, kochanie, plotkujemy. — powiedziała Josephine.

— I nam nic nie powiedziałyście? — zapytał Charlie.

— Jak mogłaś, Heather? — zapytał George.

— Więc to była Danielle? — zapytała Scarlett.

— Tak, rozmawiałem z Danielle. Przyjedzie tu w wakacje. — powiedział Percy, gdy Molly położyła na stole zupę.

— To twoja dziewczyna? — zapytała Molly.

— Nie... bliska przyjaciółka. — powiedział Percy.

— Daj spokój. — powiedział Bill.

— Przecież byliście na randce. — powiedziała Heather.

— Ale... skąd wiesz o randce? O tym ci nie mówiłem.

— Ale mówiłeś Jane. — powiedziała Heather.

— Byłyśmy u Jane oglądać sukienki. — powiedziała Jo — To nam powiedziała.

— Tak po prostu?

— Tak. — powiedziała Scarlett — Podobno zostałeś ojcem chrzestnym, gratulacje.

— Tak, zostałem. — powiedział Percy — A ty już podobno jesteś na macierzyńskim.

— Ta... szukają kogoś kto teraz mnie zastąpi. — powiedziała wyraźnie niezadowolona — Nie mlaszcz, William.

— Przecież nic nie robię. — powiedział Bill.

— Kobiety w ciąży tak mają. — powiedział Artur.

— Tak? Masz co jeszcze do powiedzenia po tym jak urodziłam Ci siódemkę dzieci? — zapytała Molly.

— Nie, kochanie. — powiedział Artur — Czasem lepiej ich nie drażnić. Zapytajcie Syriusza jak mi nie wierzycie.

Somebody To Love | Percy Weasley Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz