Syriusz zadowolony z rozmowy wrócił do chaty. Zastał chłopaka, który szybko i żwawo już nie rąbał drewna ćwiarwtki tylko na ćwiarwtki z ćwiartek.
-Heej… co cię tak wzięło na rąb…
Nie dokończył bo znowu siekiera przeleciała mu tuż przy głowie i wbiła się prawie całym ostrzem w klon za nim.
-Woow… ale mówiłem ci, że to jest mało zabawne. Rzucaj sobie ostrym zdala ode…Mówił podchodząc do narzędzia. Przerwał, kiedy zobaczył jak to wygląda i nie mógł go wyjąć- Co to do cholery?! No wiesz?!
-Co wiem? Że jestem żałosny? Idiotą?... Wiesz co ci powiem?! Masz rację. Bo dałem się omotać komuś takiemu jak!... Jesteś rozpieszczonym gówniarzem! Dupkiem bez honoru, leniem i… i mam nadzieję, że ten twój zakichany kolega jutro cie stąd weźmie!
-Remus?!
-Pierdol sie!
Wściekły Lupin minął go wchodząc w niego z bara. Wyrwał ciupaske z drzewa i poszedł do lasu. Oczy miał zaszklone co również nie uszło uwadze turysty. - A WIESZ CO?! MYŚLAŁEM ŻE JESTEŚ INNY. SAM SIE PIERDOL!
Krzyknął za nim wystawiając środkowy palec i sam udał się znowu na hale.
Usiadł tam. Nic nie rozumiał z tego. Jeszcze rano było tak cudownie, a teraz on go wyzywa... I to w taki sposób. W dodatku go wyga.. -AUĆ!Przerwał swoje rozmyślania przez kamień którym nieoczekiwanie dostał w tył głowy. Odwrócił się, ale nikogo za nim nie było. Gdy znowu popatrzył przed siebie stał przed nim chłopiec. Ubrany w porteczki. Na szyi wysiały mu naszyjniki z suszonych liści i szyszek. We włosach miał gałązki jarzębiny, a skórę siną. Wielkie oczka, ciemne piegi rączki skrzyżowane na piersi.
Na jego widok Syriusz cofnął się zaskoczony.
-Czym ty jesteś?! Utopili cie czy jak?!-Jak to czym? Kaspruś jestem. A ty jesteś tym nowym. - Powiedział chłopiec jedną ręka łapiąc za fujarkę, którą miał przywiązaną przy pasie.
-Czego chcesz?
-A niczego. Pograć chciałem.
Kaspruś usiadł na kamyczku, wziął drewniany instrument i zaczął sobie grać cichutko.
-Czyli ty naprawdę istniejesz…
-No raczej.
-I jesteś tym no.. bożątkiem.
-Mhm.
-Czemu sie wcześniej nie pokazałeś?
-Bo nie było to potrzebne.
-Co?... Ale chwila. Mam ważniejsze pytanie. Czy ty nas podglądałeś jak myśmy…
-Kochali sie w sypialni Luńka? Oglądanie natury czy słuchanie odgłosów jej jest odprężające, ale czy sam oglądasz jak robią to ptaszki, jelonki i czy inne stworzenia?
-Um… no taaak… Wezmę tą odpowiedź, że nie robiłeś tego… czemu teraz jest to potrzebne?
-A jak myślisz?
Kaspruś co chwilę przerywał gre, aby mu odpowiadać na pytania.
-Bo pokłóciłem sie z Remusem?... Nie rozumiem czemu nagle stał sie taki… prawie mi nie wbił siekiery w głowę.
-Na pewno nie wiesz? Nie powiedziałeś czegoś przypadkiem?
-Czego?!
-Wiesz… Luńko ci zaufał. Dużo powiedział… potem wszedł z tobą w piękną relacje… poszedł po ciebie na hale, żebyś nie wracał sam… ale wrócił za chwilę mokry od łez… wiesz. Może nie wygląda, ale jest wrażliwy kiedy nikt nie patrzy. Teraz pewnie też… siedzi i płacze.
-Co mógł usłyszeć przecież ja… ou… chyba wiem co… Ale to nieporozumienie.
-Tak czy siak będzie ci ciężko mu to wytłumaczyć… jest uparty i czasami dumny, gdy emocje nim targają.
-Uggh.. Dzięki. Umiesz pocieszyć człowieka…
-Wiem, ale nie takie miałem teraz intencje. Ja gram dla uciechy ducha.
-Muszę to wyjaśnić. Wiesz gdzie on jest?
-Zapewne na wilczych skałkach. Zawsze tam chodzi, kiedy na pewno chce być sam.
-Kurde to ide do niego.
-Ja bym nie szedł.
-Czemu?
-Bo jest pełnia.
-CO?!
Syriusz zabrał sie szybko i pobiegł w tamtą stronę mimo niebezpieczeństwa.
Biegł co tchu nie myśląc w ogóle o konsekwencjach.
CZYTASZ
Osada [WOLFSTAR]
FanfictionSyriusz- rozpuszczony syn bogatych rodziców. Grożą mu odcięciem kasy i pracą... Ale nie byle jaką. Remus... -? Kultura przedstawiona w książce jest przestarzała. Konkretnie jest to cofnięcie do czasów słowiańskich...znaczy taki był zamiar. Głownie...