Wrócił. Rozpoznała jego obecność, zanim go zobaczyła, wślizgującego się na krzesło obok jej łóżka. Chciałaby, żeby się zbliżył, żeby miała w swojej wizji coś innego niż nagą białą ścianę.
Była w żywym piekle i nie mogła uciec.
Walczyła dzielnie, by poskładać w całość małe strzępki informacji, które zbyt rzadko pojawiały się w jej obecności – wciąż nie bardzo wiedziała, co się z nią stało.
Oczywiście wiedziała, że została trafiona klątwą. Zobaczyła Malfoya gotowego uderzyć nią w Snape'a i bez zastanowienia rzuciła się przed profesora. Jej ścieżka przez pole bitwy i tak prowadziła do jego boku, aby desperacko strzec pleców, aby mógł dalej wysyłać - cokolwiek to było - do Harry'ego. Nigdy się nie dowie, czy jej podejrzenie było słuszne, że przeniósł swoją magię na chłopca. Cokolwiek to było, intensywność magii wokół Harry'ego stała się dziesięciokrotnie większa w krótkim czasie, ale Snape pozostawił się szeroko otwarty na atak.
Żywo przypomniała sobie srebrne światło z różdżki Malfoya, które ją uderzyło, rzucając ją na Snape'a, gdy walczył, by utrzymać się w pozycji pionowej i pomóc Harry'emu. Przypomniała sobie, że próbowała go zapytać, czy wszystko w porządku, i nagły strach, gdy zdała sobie sprawę, że nie jest w stanie mówić.
Za nimi nastąpiła głośna eksplozja, w uszach dzwoniło od tego dźwięku, a jasne światło było tak intensywne, że oślepiło jej niemrugające siatkówki, gdy wpadła w ramiona Snape'a. Gorący wiatr skubał jej szaty, owijając włosy wokół jej twarzy, podczas gdy ona i profesor Snape zostali zdmuchnięci w dół po stoku.
Kiedy fala uderzeniowa minęła, dostrzegła w jej peryferyjnym polu widzenia ludzi upadających tam, gdzie stali, niektórzy z ulgą, inni w krzykach agonii, trzymających się za ramiona, gdy skóra topiła się i odchodziła z kości.
Jej oczy, wciąż zwrócone do Snape'a, nawet po ich upadku ze wzgórza przed pożarem, patrzyły z przerażeniem, jak jego ciało zaczęło się rozpadać. Próbowała wołać o pomoc, ale jej usta nadal nie chciały się poruszyć, a dźwięk stał się krzykiem, który rozbrzmiał w jej głowie. Nie rozumiała, co się dzieje, jak profesor Snape może roztapiać się na jej oczach, podczas gdy ona pozostaje fizycznie nienaruszona. Była bezradna, nie mogła oderwać wzroku od jego udręczonej twarzy, nie mogła powstrzymać swojego umysłu od płaczu, gdy płonący wiatr wyrwał ją z jego uścisku. Kiedy zapadła ciemność, nie walczyła z nią. Powitała ją z otwartymi ramionami.
Kiedy Hermiona obudziła się po bitwie, nie wiedziała, gdzie jest. Widziała nad sobą zachmurzone, szare niebo, ale nie mogła poruszyć głową, żeby zobaczyć, jak wygląda jej otoczenie. Kiedy deszcz zaczął padać, była bezsilna, nie mogła nic zaradzić kroplom wypełniającym oczy. Leżała w ten sposób, nie mogąc się poruszać, rozmawiać, a nawet mrugać, dopóki nie znaleźli jej mugole i nie zabrali do szpitala.
Wyobrażała sobie, że wszyscy, których znała i kochała, nie żyli. Tylko w ten sposób mogła wyjaśnić, dlaczego jej nie znaleźli. Być może Voldemort mimo wszystko wygrał, a życie jednej wiedźmy mugolskiego pochodzenia nie było warte rozważania, kiedy i tak była już prawie martwa. Pamiętała, jak Snape rozpływał się przed nią i zastanawiała się, czy ten sam los spotkał jej towarzyszy.
Jej rodzice odeszli - zginęli, jak na ironię, w wypadku samochodowym na kilka miesięcy przed ostateczną bitwą. Zawsze myślała, że jeśli coś im się stanie, to z powodu Voldemorta, więc to był dla niej szok, kiedy ich śmierć była tak bardzo... mugolska.
W szpitalu stała się „Jane Doe", coś w rodzaju lokalnej tajemnicy. Nikt nie wiedział, kim była ani jak znalazła się na polu pod Lewis w Szkocji, w kręgu stojących kamieni w Callanais.
CZYTASZ
HGSS Serce bez towarzysza (polski przekład)
Roman d'amourCzy po zakończeniu ostatecznej bitwy i zwycięstwie nad Voldemortem, uda się pokonać ostatnie, czarnomagiczne zaklęcie rzucone przez śmierciożercę? Historia zamknięcia we własnym umyśle i próby odkupienia winy, po raz kolejny. Nietypowy pomysł na fa...