Prolog

2.5K 76 10
                                    

Nie mam pojęcia jak można nie irytując się rozmawiać z moim ojcem. Od siedemnastu lat próbuje pojąć jak udaje się to innym. Jest on takim typem człowieka który musi mieć wszystko po swojemu, ma swoje poglądy których nie da się zmienić, nawet jak są one bezsensowne.

Już od dwóch tygodni próbuje mu wytłumaczyć moją wizję rozpoczęcia edukacji w szkole publicznej a jest to związane z moimi chęciami poczucia się jak normalna nastolatka, która będzie chodzić do szkoły w której będzie mogła spędzać przerwy z znajomymi, będzie jadła lunch na stołówce, będzie chodzić na mecze szkolnej drużyny, a nawet wymykać się z domu na imprezę. Marze o tym, jednak ojciec nie chce zgodzić się na przepisanie, ponieważ jak to on powiedział "W przyszłości dzięki edukacji w szkole prywatnej będzie miała łatwiejszy start na przyszłość".

Jest to oczywiście jego złudzenie, bo co ma szkoła prywatna do publicznej, tylko i wyłącznie fakt że się za nią płaci i chodzą do niej osoby które uważają że są lepsi od wszystkich. Oczywiście zdarzają się osoby które zachowują się normalnie jednak ani razu nie poznałam takiej osoby.

Nie uważajcie tylko że jest to moje "widzi mi się", ja jedynie marze o normalnym codziennym dniu szkoły gdzie nie będę w cieniu swojej siostry która była niewiadomo kim w aktualnej szkole, ani nie chce znać osób które nie wiedzą nic o mnie, tylko widzieli mnie w internecie gdy byłam na jakimś bankiecie, oczywiście nie z własnej woli rzecz jasna.

- Kiedy się w końcu zgodzisz na tą szkołę?- zapytałam po raz setny ojca podczas kolacji

- Jakoś mnie nie przekonałaś do tego pomysłu. - Jak mam go niby jeszcze bardziej przekonać gdy podawałam za każdym razem moje argumenty. On po prostu nie jest w stanie tego zrozumieć.

- Co Ci szkodzi zrobić dobry uczynek dla swojej córeczki? - Najwidoczniej miałam go brać na litość, innego wyboru nie widziałam.

- Tato pomyśl sobie tylko co by powiedzieli na mieście gdybyś puścił ją do tego obiektu dla niższej klasy połeczniej. - I po co Stacy się niby odzywa.

- Ktoś Cię pytał w ogóle o zdanie?- Skierowałam wzrok na siostrę. Niech się lepiej skupi na własnym życiu, bo jakoś marnie jej to wychodzi.

-Tato- powiedziałam spokojnie wróciwszy wzrok na ojca. - Chce pójść do publicznej szkole, nie obchodzi mnie co powiedzą inny.- Zatrzymałam się patrząc znacząco na siostrę.- Chce iść do szkoły publicznej, pierwszy raz proszę cię o coś czego chce.- To była akurat prawda jeszcze nigdy go w moim siedemnasto letnim życiu nie prosiłam.

- Porozmawiamy po kolacji. - Powiedział wymownie dając mi do zrozumienia że mam więcej nie poruszać tego tematu w tym momencie.

——

Rozdziały postaram się wstawiać regularnie, ale nie obiecuje że tak będzie

Niechciane reflektoryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz