Rozdział 1

2.1K 70 17
                                    




Ileż to ja musiałam się namęczyć aby w końcu ojciec pozwolił mi zmienić szkołę.

Po pamiętnej kolacji, ojciec zaprosił mnie do swojego gabinetu który posiadał w domu. Dał mi dosłownie do zrozumienia jak bardzo ten pomysł mu się nie podoba lecz w końcu zgodził się , tak zgodził się. Jednak dał mi warunek. Jeśli kiedykolwiek przyprowadzę do domu jak to on określił "niższość społeczeństwa", odrazu powracam do starej szkoły. Żeby nie było tak kolorowo, nie dosyć że wracam do szkoły prywatnej to odeśle mnie do internatu. Wywnioskowałam tylko że ma mnie dość i chce się mnie pozbyć z domu jak tylko coś zrobię.

Takim oto sposobem wchodzę do Rancho Bernardo High school, oczywiście nie mogłam wybrać sama sobie szkoły, ojciec to zrobił ale nie będę narzekać mam tylko nadzieje że nie zapłacił nikomu żeby dawał mi łatwiejsze testy.

Moją jedyną tak naprawdę obawą jest fakt iż z racji że jest prawie połowa roku szkolnego to będzie mi się trudnej zaaklimatyzować. Większość za pewne ma swoje grono znajomych którzy mają podobne zainteresowanie, obym znalazła kogoś kto ma takie co ja.

Wychodząc z samochodu którym podwiózł mnie Adrien czyli rodzinny kierowca, zlustrowałam otaczające mnie otoczenie gdzie przez wejściem do szkoły można było zobaczyć młode osoby gdzie każdy miał różny cel. Jedni wchodzili do szkoły, drudzy witali się po przerwie świątecznej a jeszcze inni ochoczo dyskutowali na swoje tematy.

Oczywiście każdy na własny sposób się wyróżniał, nie można ich rzecz jasna wszystkich wrzucić do jednego wora gdzie spojrzysz i już masz w głowie "ta ma mocny makijaż to jest pustą tapeciara" albo "ten wygląda na pewnego siebie to za pewne jest łamaczem serc". Nie wiedząc po dalej zrobić, no bo przecież nie można tak patrzeć na każdego bo jeszcze pomyślą że jestem jakaś nienormalna przyglądając się z 20 minut. Ruszyłam w kierunku wejście do szkoły. Miałam zamiar pojawić się w sekretariacie w celu odebrania kluczy do szafki jak i planu lekcji.

Po odebraniu rzeczy trzymając plan lekcji w ręce, skierowałam się pod klasę w której miała się rozpocząć pierwsza lekcja. Czekając na pierwszy dzwonek który miał zadzwonić za 5 minut ruszyłam w kierunku ławki która położona była pod ścianą pomiędzy szafkami. Siedział na niej chłopak czytający jakąś książkę. Nie chcąc by było niezręcznie postanowiłam przywitać się z nieznajomym.

- Część.- przywitałam się, nie otrzymując odpowiedzi nie wiedząc tak naprawdę co począć więc czekałam na dalszy ciąg wydarzeń.

Chłopak wciąż nie zwracając na uwagi zamykał książkę która przedstawiała strategie footballu amerykańskiego. Nie chcąc siedzieć w niezręcznej ciszy postanawiam ponowić próbę rozmowy.

-Interesujesz się footballem?- Zapytałam. Chłopak jedynie spojrzał na mnie krzywo.

- Wole szachy.- Odpowiedział krótko. Już do końca przerwy się nie odezwałam.

Siedząc na ławce gdzie cały czas ktoś chodził zwracałam uwaga na przechadzających samotnie lub w grupie osoby kierujące się pod wyznaczoną klasę. Mimo że każdy po dłuższej przerwie musiałam wrócić do nauki to młode osoby będące w grupie znajomych nie byli źli, smutni czy rozżaleni, byli oni szczęśliwi ponieważ ponownie zobaczyli osoby w których mieli wsparcie, szacunek czy nawet potajemnie się podkochiwali. Zazdrościłam im tego, ja również chciałabym mieć jakiś znajomych.

Dzwoniący dzwonek pobudził wszystkich uczniów jak i nauczycieli co spowodowało gwar na korytarzu. Na horyzoncie pojawiła się nauczycielka która otworzyła klasę czyli prawdopodobnie jest ona naszą wychowawczynią. Uczniowie wchodzili do otwartej klasy, jak się okazało nieznajomy również wstał z ławki a następnie wszedł do pomieszczenia witając się z innymi chłopakami.

Niechciane reflektoryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz