Rozdział 4

364 15 3
                                    




Całą czwórką usiedliśmy przy stole gdzie czekali już pozostali. Atmosferę była tak gęsta że można było ją kroić nożem. Ojciec skanował każdego od pasa w górę, najdłużej zatrzymując się na mimice twarzy tak żeby przejrzeć zachowanie na wylot. Ciszę przerwała Stephanie która weszła do jadalni z kurczakiem którego przyrządzała od rana. Życzyła smacznego a następnie ruszyła do kuchni zapewne kończąc przygotowywać deser. Wciąż w ciszy wzięliśmy się za spożycie kolacji.

Spojrzałam okrakiem na Ann która lustrowała wszystko co się znajdowało w jadalni czyli między innymi różne roślinki, duży barek w których ojciec trzymał różnego rodzaju whisky, za to na ścianie znajdowały się portrety ojca z Isabelle, Stacy oraz mój który został zrobiony gdy miałam jakieś pięć lat. Jej chłopak zajadał się sałatką którą Stephanie musiała donieść ponieważ jest ona jej specjałem a co za tym idzie, szybko znika. Za to Achille spoglądał na otaczających go ludzi, patrzył na każdy skrawek twarzy czy ubioru, tak jakby chciał dowiedzieć się jak najwiecej. Zupełnie jak mój ojciec. Kto wie, może coś jeszcze ich łączy.

- Przepyszna sałatka- odparł Neal, wypowiadając się jako pierwszy tego wieczora 

- Bardzo miło że Ci smakuje. A jak wam dzisiaj minął czas w szkole?- zapytała się Isabella

- Jak na czwartek było całkiem znośnie, nic się tak na ogół na wydarzyło- odpowiedziała Ann

- Za to na treningu dzisiaj mieliśmy siłownię, czyli duży wycisk od trenera- dopowiedział Neal

Brak tematów na które można było się wypowiedzieć był adekwatny do danej sytuacji. Lecz to oczywiście normalne kiedy poznają się nowi ludzie.

- Kim są wasi rodzice?- zaczęło się wypytywanie skierowane do moich towarzyszy i niespodziewanego gościa który od przyjście nie odezwał się jeszcze słowem.

- Tato- skarciłam rodzica- Tak na starcie nie wypada- dopowiedziałam 

- Co nie wypada? Chce się jak najwiecej o nich dowiedzieć- spojrzał na mnie przeszywającym spojrzeniem- Więc?

- Mój tata pracuje jako informatyk, a mama jest architektem wnętrz- odparła Ann, a następnie napiła się wody przy okazji puszczając oczko w moją stronę abym się nie martwiła

- Za to moi rodzice są lekarzami w pobliskiej klinice

- A twoi chłopcze?- odezwał się w kierunku Achille który zawtórował mu przeszywające spojrzenie

- Mój ojciec jest mechanikiem, a matka nie pracuje- Było widać że nie chce się tym z nikim tym dzielić, no ale Thomas takich rzeczy się widzi

- Aż tyle zarabiają mechanicy że matka nie musi pracować?- zaśmiał się pod nosem co nie uszło mojej uwadze, drwił z tego, taki właśnie był

-Z całym szacunkiem to nie jest pana interes kto, gdzie i czemu pracuje- powiedział chłopak poddenerwowanym głosem- powinno pana interesować tylko to czy pana córka będzie bezpieczna z nami a nie wszystko o naszych rodzicach- odwrócił od ojca wzrok dając mu do zrozumienia że kończy ten temat

Thomas jednak nie chciał zakończyć tej rozmowy. Już odbierał usta aby coś dopowiedzieć jednak przerwała mu Isabella.

- Gdzie chcecie jutro wyjść?

-Planowaliśmy do knajpy przy plaży- odparł Neal- Wie pani, zachód słońca, statki, ten klimat

- O której byście zabrali Iris?- dopytała

- Myśleliśmy żeby po szkole poszła do mnie a następnie by Neal po nas przyjechał- Ann coś kombinuje ale niech tak dalej, dobrze jej to wychodzi

- To o której chcecie byś z powrotem?- zapytaj Thomas który wciąż okrakiem przeszywał Achille wzrokiem 

- Tak około drugiem?- tym razem odpowiedziałam ja, ile można gadać o mnie nie wypytując mnie tylko osoby dookoła i to w mojej obecności

- Mi tam pasuje- Isabella spojrzała na mojego ojca dając mu znać że również ma się zgodzić. 

Z wielką niechęcią pokiwał delikatnie głową

- Punkt druga przed drzwiami- zaprosił mi palcem

----

- Jeszcze raz wam dziękuję, nawet nie wiecie jak się cieszę- powiedziałam do telefonu przez który było słychać grające radio oraz lekki szum auta Neal który wracał z niezapomnianego wieczoru wraz z Ann

- Nie na co dziękować- dopowiedziała Ann -Isabella wydawała się być miła, co niestety nie mogę powiedzieć o twoim tacie oraz siostrze

- Co rusz patrzyła głęboko w dusze każdemu co się odezwał- Nealowi chyba nie przepadła go gustu- Ale za to jedzenie, najlepsze jakie jadłem. Chętnie bym wziął na wynos

- Już tak się nie podlizuj- skarciła go dziewczyna- Ale fakt było dobre- przyznała się rozmówczyni

- A właśnie, co ty kombinujesz z tym przyjście do ciebie po szkole? Coś pracujesz?- wypytałam

- No jak to dziewczyno! Będziemy się szykować na imprezę życia, będzie super- uśmiech sam mi się skradł na buzie myśląc o jutrzejszym dniu

- Dobra bo już jesteśmy na miejscu, pa kochana buziaki- pożegnała się dziewczyna 

- Paa, do jutra- odpowiedziałam, następnie odłożyłam telefon na szafkę nocna

Moja pierwsza impreza będzie już jutro, jak się ubrać? Zmienić jakoś fryzuje? A może pomalować się mocniej niż zawsze? Nie znam się na tym, nie wiem jak się powinnam zachować, z kim gadać a kogo unikać. Te rzeczy raczej dowiaduje się poprzez doświadczenie którego ja nie posiadam. Ale to dobrze, dzięki temu człowiek może się uczyć nowych rzeczy które będą przydatne w późniejszym czasie, bądź nie będą. Dalsze monolog przerwało mi pukanie do drzwi.

- Proszę- odezwałam się

- Co ty tu znowu robisz?- Czy ten chłopak chodź raz może mnie nie zaskakiwać nagłymi wejściami

- Hej- odparł wchodząc do pokoju a następnie siadając na fotelu przy biurko

- Hej, możesz mi powiedzieć co tu robisz? I kto w ogóle Cię wpuścił?

- Przyszedłem przeprosić i sam sobie wszedłem- normalnie załamania można dostać ale zaraz przeprosić?

- Za co niby przeprosić? Raczej nie masz za co- wyglądał trochę jak taki zagubiony chłopiec który przeszedł przyznać się do popełnionej zbrodni 

- Mam, chciałem przeprosić że tak się wprosiłem nie pytany- spojrzałam na mnie tymi szarymi tęczówkami które w aktualnym świetle wyglądały jakby były pomieszane z niebieskimi- Po prostu Neal mnie przekonał mówiąc że to jakoś pomoże sytuacji patrząc na to że ostatnio nie wywarłem dobrego wrażenia

- Nie musisz za to przepraszać, co prawda byłam zaskoczona gdy ciebie zobaczyłam ale już mi minęło, już jest dobrze

- No dobra, to ja już wyjdę zanim się natknę za twojego ojca, narazie

- Zaczekaj-chciał już wyjść lecz powstrzymałam go- następnym razem nie włamuj się tak do czyjegoś domu, tylko zadzwoń dzwonkiem- zaśmiałam się lekko co mi zawtórował

- Postaram się- i wyszedł

---------

tym razem krótszy jednak następny rozdział będzie z perspektywy Achille, zobaczymy co mi siedzi w głowie

Niechciane reflektoryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz