Rozdział 6

240 11 5
                                    



Pov. Iris

Na imprezę dotarłyśmy z małym opóźnieniem a to tylko dlatego że według zasad Ann tak się powinno robić ponieważ przychodzi się na już rozkręconą imprezę a wtedy gdy się dopiero wszystko zaczyna.

Po wejściu do oświetlonego przez lampy domu przywitał nas sam gospodarz który ubrany w czarną koszulkę, tego samego koloru jeansy oraz białe adidasy wyściskał nas na przywitanie, uważając aby nie rozlać trzymanej w prawej ręce szklance prawdopodobnie z wysoko procentowym trunkiem.

- Hej, jak dobrze was widzieć- odparł George przytulając najpierw Ann a później mnie

- Ciebie również dobrze widzieć- odpowiedziałam

- Tym razem dobrze urządziłeś chatę- odparła Ann rozglądając się dookoła

Było na co popatrzeć. Salon w którym się znajdowaliśmy wydawał się bardzo przytulny, chodź przez tłok który miał miejsce nie było dokładnie widać wnętrza to można stwierdzić że ktoś włożył dużo roboty przy dekoracji domu.

- Ile jeszcze będziesz mi to wypominać?- spojrzał na brunatne męczącym wzorkiem- Było halloween Ok? Nie wiedziałem że sztuczna krew tak bardzo pobrudzi, no cóż. Wszystko- nie było mnie tam ale już sobie wyobraziłam widok George'a który próbuje pozbyć się czerwonego barwnika z mebli.

- Dobra dość gadania- przerwała Ann- Chce się napić, idziemy- wzięła mnie za rękę a następnie zaprowadziła do wyspy kuchennej gdzie znajdowały się przeróżne alkohole, syropy do nich, lód, czy nawet można było sobie zabrać słomkę czy palemkę jako dodatek.

- Co pijesz?- spojrzała na mnie tylko ukradkiem ponieważ była zbyt zajęta zastanowieniem się co dzisiaj wypić.

- Wiesz co, ja chyba podziękuje- dziewczyna odrazu spojrzała na mnie jak na dziwaka, może nie dosłyszała? W końcu jest tu sporo ludzi.

- Że co? To jest impreza Iris, każdy dziś pije- prawie krzyczała założywszy ręce oraz zrobiła pewną siebie mine

- A jak rodzice ode mnie coś wyczują?- no bałam się wypić alkohol po raz pierwszy chociaż miałam już skończone te siedemnaście lat.

- No to wypijesz mało i nie odrazu, wiesz taki harmonogram. Pijesz, tańczysz, gadasz, pijesz, tańczysz, gadać. I wszystko po tobie spłynie, taki jest również mój plan- powiedziała dumnie

- Tylko coś delikatnego proszę- powiedziałam przełamując się jakoś, chodź niepewnie. No ale w końcu niektórzy już nawet przed piętnastką balują

- Już się robi- odparła puszczając do mnie oczko a następnie zabrała się za robię mikstury. Łączyła świeży sok z limonki do tego jakiś likier, jeszcze jeden sok tym razem z żurawiny dodała oczywiście również wódkę,a następnie wsypała kilka kostek lodu. Do gotowego już drinka dodała rurkę oraz parasolkę, tworząc razem krwisto czerwony napój. W swoją prawą rękę wzięła swojego a w lewą mój który mi podała

- proszę, skosztuj mojego arcydzieła

Nie powiem, na początku trochę się bałam skosztować po raz pierwszy alkohol, no nie licząc szampana na zakończenie roku. Za to ten drink w niczym się porównuje szampanowi. Napój był taki słodki a zarazem kwaśny. Był po prostu balansujący. Idealny.

- Ale to jest pyszne- spojrzałam ze zdziwienie na Ann która już miałam resztkę w szklance- Co to jest?- zapytałam przeglądając się napojowi a później na tłum którzy przekrzykiwali grająca muzykę

- Moja droga, to jest „Cosmopilitan" arcydzieło ludzkości- rozkoszowała się ostatnimi łykami- Dobra stara, lecimy do chłopaków

Ann w szybkim tempie pociągnęła mnie w stronę salonu gdzie odbywało się szaleństwo. Z jednej strony ludzie podpierali ścian albo obserwując otoczenie albo po prostu się nudzą. Na środku był alla parkiet na którym pojedynczo w parach bądź w grupkach ludzie tańczyli. Za to po lewej stronie były porozstawiane sofy oraz fotele gdzie młodzi ludzie mogli napić się alkoholu czy porozmawiać w swoim towarzystwie.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Dec 28, 2023 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Niechciane reflektoryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz