rozdział 1

1.6K 97 110
                                    

Aktualnie shin soukoku miało razem wspólną misję, która polegała na schwytaniu jakiegoś niebezpiecznego przestępcy. Wszyscy prócz tej dwójki siedzieli aktualnie w agencji i wypełniali oni zaległe raporty i jakieś dokumenty.

- Ej mam ciekawy pomysł na to, by pogodzić naszą dwójkę wrogów - Oznajmił Dazai i zabrał nekrycie głowy od Chuuyi.

- Teme! Oddaj mi kapelusz! - Nakahara krążył wkurzony nad szatynem.

- Nieee

- TEME!

- Uspokoicie się?! - Warknął już mocno zirytowany Doppo. - Mamy już jeden spór więc ogarnijcie się do cholery jasnej! Dazai oddaj Nakaharze kapelusz i weź się w końcu do roboty!

- Meh. Nie umiecie się bawić - Osamu cicho westchnął i oddał niższemu od niego rudzielcu kapelusz. Egzekutor na to walnął detektywa w kark na co wyższy jęknął teatralnie tak jakby był to najgorszy ból świata.

- Ogarnij się idioto i mów jak pogodzić Akutagawe i Nakajimę.

- No więc wiecie chyba jak się swata konie?

- Swata konie? - Zapytała zdziwiona Kyoka.

- Debilu tu są dzieci! - Wkurzony Nakahara walnął mocno swojego byłego partnera

- To ja może wezmę was na dorayaki? - Zaproponowała Yosano pytając się Kyoki, Kenji'ego, Yumeno i Elise.

- Wiecie to ja pójdę może z wami - Dodała Ozaki i po chwili cała szóstka wyszła z agencji ucieszona z wolnego.

- Ehhh, a mogłem z nimi iść - Westchnął cicho Dazai.

- Nie mogę! Zaraz cię pierdolnę ty przeklęta makrelo!

- Uspokoicie się?! Dazai mów ten pomysł jak ich pogodzić? Bo cię tak walne, że zmądrzejesz może

- Nie że coś okularniku, ale ten debil już zawsze będzie głupi i nic mu nie pomoże

- Dobra słuchajcie mojego pięknego pomysłu! - Powiedział pewnie Osamu na całą agencje.

- Oho. - Rudzielec już nic nie mówi, a jedynie usiadł na krześle i wziął sobie kapelusz na twarz tak by nie wiedzieć nic. Jedyny minus tego był taki, że dalej słyszał to co mówił Dazai.

- No to wiecie pewnie jak się swata konie. Zazwyczaj są dwa konie i..

- Debilu! Kurwa mać weź mów do rzeczy!

- Ehhh. Ogarnij się kurduplu. Jak są dwa konie to "wrzuca" się je do ciemnego pokoju i wiecie

- Nie no! Ty ich chcesz kurwa zeswatać?! Mogę go zabić?

- Chuuya nie przeszkadzaj mi. Jak się ich zeswata to wtedy nie będzie problemu - Osamu podszedł do Nakahary i zdjął z jego twarzy kapelusz i szepnął mu wprost do ucha. - Sam przecież wiesz jak to zadziała~ - I odsunął się od niego siadając obok niego.

- H-Ha?! Ty przeklęta makrelo! - Nakahara spalił mocnego buraka i zabrał od niego kapelusz by ukryć swą mocno zawstydzona twarz.

- Wiem, że jestem wspaniały.. To jak oceniacie mój pomysł? Powiem wam jeszcze, że oni pasują do siebie idealnie. Niczym ying i yang

- Jak to zadziała to dam ci dzień wolnego - Stwierdził Kunikida i poprawił okulary.

- No i świetnie, będę miał dzień wolnego

- To przecież bez sensu! Na pewno nie będziesz miał dnia wolnego! To tak nie działa

- Spokojnie Nakahara niech się nacieszy tą myślą

before say, I love you - shin soukokuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz