rozdział 6

999 71 54
                                    

Akutagawa oraz Atsushi dalej siedzieli na trawie blisko rzeki.

- Jak myślisz? Spotkamy tu Dazaia, który się topi? - Zaśmiał się cicho, jednak dalej śniło mu się po nocach jego pierwsze spotkanie z owym szatynem.

- Nie mów mi o nim

- Ha? A jeśli mogę zapytać to co on ci takiego zrobił, że go nienawidzisz?

- Za dużo by mówić. - Odkaszlnął.

"Cholera, coraz częściej mam ochotę kasłać krwią.."

- Jinko, chcesz może wpaść do mnie? Robi się zimno i zaczyna się ściemniać

- Huh? Nie no, przejdę się do siebie. Daleko przecież nie mam

- Idziesz ze mną

- Wiesz, wolę nie zawracać ci głowy

- Nie będziesz mi zawracać głowy. A z resztą mam ci coś ważnego do powiedzenia

- Huh? Co takiego?

- Tutaj ci tego nie powiem, a zresztą nie chcę byś się rozchorował. Znaczy.. Pewnie wolisz się nie rozchorować!

- No tak, tak.. A daleko do ciebie?

- No tak trochę

- Rozumiem, a gdzie mieszkasz?

- Mieszkam blisko mafii, ale w mieszkaniu żyje z Gin. Więc gdyby co to nie zdziw się

Ryuunosuke wstał z ziemi i podał detektywowi dłoń, by pomógł mu wstać. Tak też się stało i Atsushi uśmiechnął się lekko na miły gest mafioso. I tak oto ruszyli w kierunku mafii gdzie niedaleko żył Akutagawa. Nakajime bardzo zastanawiało to jak i gdzie żyje na co dzień owy mafioso. Po jego głowie krążyła też inna myśl, a dokładniej dlaczego on go zaprasza do siebie. Planuje go zabić czy może chce się pochwalić przytulnym mieszkaniem. Tego nie wiedział, choć pewnie zaraz powód będzie znany i będzie już trochę bardziej spokojny co do tych myśli.

- Niech będzie, ale nic mi nie zarobisz, tak? - Chociaż chłopak mówił o tym, że go nie nienawidzi to jednak dalej był on jego wrogiem. Żadnych pokojowych relacji nie mają poza "sojuszem", który powstał gdy byli w ciemnym pokoju.

- Nie obiecuję. - wycedził półgłosem i ruszył z Atsushim do siebie.

Gdy młody detektyw usłyszał co powiedział chłopak w jego stronę zamarł lekko wystraszony, ale jednak szedł za nim. Cholernie się bał, bo w końcu był on jego największym wrogiem..

Po chwili byli już na miejscu, można było zauważyć nie ekstrawaganckie, ale całkiem drogie mieszkanie w tradycyjnym stylu japońskim, które Ryuunosuke dzielił z Gin, która była dzisiaj zajęta pracą. Po ogrodzie szwędały się lokalne kocie przybłędy, które czasem dokarmiali. Gdy byli już na ogrodzie, te podbiegły do nich całym stadem i zainteresowane gościem mafiosos zaczęły wąchać go i do niego miauczeć.

-Swój do swego.- Skomentował z bladym uśmiechem. Po chwili byli w budynku, ściągnęli buty i Akutagawa podał Nakajimie dodatkową parę klapków, jakie trzymali dla rzadkich gości.

Jak już byli z wyższym w ogrodzie zaczął przyglądać się kotką. Uśmiechnął się delikatnie w ich stronę i ukląkł by wygłaskać wszystkie przybłędy, ale gdy usłyszałem komentarz chłopaka westchnąłem cicho. Atsushi wstał i gdy byli w mieszkaniu założyłem kapcie jakie dostał od chłopaka.

- Nie jestem żadnym kotem..

- Jaką herbatę lubisz? - Astmatyk wolał dopytać, gdy wstawił wodę w czajniku.

- Herbatę? Piję zwykłą, nie znam się zbytnio na ich rodzajach czy gatunkach...

Akutagawa na słowa Nakajiny postanowił na to odpowiedzieć zaskakując go czymś delikatnym, ale kreatywnym. Wsypał do dzbanka głównie zwykłą zieloną, dodał trochę płatków róży dla aksamitnego aromatu i hibiskus oraz miętę dla podkreślenia. Powinno smakować wtedy jak zwykła zielona, ale kwaskowa i odświeżająca. Postawił starannie naczynie pełne naparu na stoliku pomiędzy nimi i uklęknął na poduszce przeciwko swojemu dzisiejszemu gościowi.

-Za trzy minuty powinna mieć idealny smak - mruknął cicho, a potem zapanowała niezręczna cisza.

- Interesujesz się herbatami? - Zapytał rozglądając się po całym wnętrzu mieszkania. Było pięknie urządzone.. Dosłownie wszystko było tu piękne co do perfekcji. Można powiedzieć, że Atsushi trochę zazdrościłem chłopakowi, bo on żyje w małym mieszkanku dla pracowników agencji i porównując to do mojego lokum nie ma co mówić.

-Tak jakby... W slumsach robiłem za zioło-lecznika, ale po tym jak celowo otrułem kilku swoich wrogów, moje pola uprawne zniszczono co do listka, więc musiałem się przenieść na... brudniejszą robotę. - Przyznał cicho z pół-nostalgicznym uśmiechem, pół-traumatycznym żalem. Nie wiedział zbytnio, po co tak się otwiera przed detektywem. Zawsze to jego emocje kierowały bardziej mną, niż on sam, ale też zawsze się z nimi zgadzał i wychodziło to na dobre.

- Oh, rozumiem. A jeśli mogę zapytać to ile tam żyłeś? Jeśli nie chcesz nie musisz oczywiście odpowiadać - Wziął on łyk herbaty i zaczął się on nią delektować. - Muszę przyznać, że robisz naprawdę bardzo pyszną herbatę - Nie mógł się powstrzymać i wziął kolejny i kolejny łyk.

- Nie no nie ma problemu, a więc jak żyłem jeszcze w sierocińcu to co jakiś czas się stamtąd wymykałem, by sprzedawać przeróżne zioła i herbaty, a to wszystko dlatego by stamtąd uciec, a za pieniądze zarobione w slumsach chciałem zapewnić Gin odpowiednią służbę medyczną, bo oczywiście ta z sierocińca dodawała jej jedynie traumy. Pewnego dnia dostałem dość nietypowe zlecenie chyba od jakiegoś gangstera, aby otruć jednego z moich stałych klientów. Na początku się nie zgodziłem na to, ale jednak miałem za to pokaźną sumkę dlatego też zgodziłem się i tak zaczęła się dla mnie przestępcza przygoda. Pewnego dnia, gdy miałem już sporo oszczędności zarobionych przez trucie ludzi byłem już blisko celu jaki sobie osiągnąłem, ale wiesz jak to z moim szczęściem.. Właśnie ten ostatni raz byłem nieostrożny i zostałem złapany na gorącym uczynku, wiesz co było w tym najgorsze? Jeden z opiekunów w sierocińcu tam był. Po prostu było widać w jego oczach chęć mordu i gdyby nie to, że szybko uciekłem i zabrałem stamtąd Gin wątpię by jakoś się udało mi tam przetrwać. Jeszcze Gin była wtedy mocno chora i tego dnia kiedy uciekłem z sierocińca, Dazai-san pomógł mi i dołączyłem do mafii. Do tej pory nie żałuje, że udało mi się stamtąd wcześniej uciec. Dowiedziałem się ostatnio, że opiekunowie w sierocińcu specjalnie rozchorowali mocniej Gin by zrobić mi na złość bo oczywiście wiedzieli wcześniej na ten temat gdzie i jak sobie dorabiam..

- Och.. Aż nie wiem co powiedzieć - Mruknął cicho Atsushi i niepewnie przytulił Ryuunosuke. Czuł, że chłopak mógł teraz potrzebować jakiejś czułości, a on właśnie ryzykować odcięcia swojej głowy przez Rashoumon.

- Co ty wyprawiasz Jinko?

before say, I love you - shin soukokuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz