Siedziałam na jednym z krzeseł na hali gdzie nakręcany był film i słuchając muzyki oraz uczyłam się biologii na studia. Nagle kątem oka zobaczyłam znajomą mi burzę kręconych, brązowych włosów.
- Em... Hej- powiedział niepewnie chłopak. Widziałam zakłopotanie w jego oczach przed zaistniałą sytuację wczoraj na urodzinach Vicky.
- Cześć- odpowiedziałam również niepewnie.
- No więc ten... To zdarzenie z wczoraj...
- Wiem, było pomyłką, sama się zamyśliłam- przerwałam mu. Nagle w jego oczach zobaczyłam coś, czego nie mogłam rozpoznać. Był to smutek pomieszany żalem, ale też i ulgą co dawało dość dziwne połączenie.
- Wiesz w sumie wczoraj przyjemnie się nam rozmawiało... Nie chcę znowu wracać do naszej relacji z przed kilku dni.
- Racja...- odpowiedziałam,a na twarz Timothée wpłynął uśmiech.
- To co... Przyjaciele?- zapytał i wyciągnął rękę w moim kierunku.
- Sama dziwię się, że to mówię, ale tak. Przyjaciele- podałam dłoń chłopakowi.
Właśnie wychodziłam z wytwórni, gdy podjechał obok mnie Chalamet.
- Podwieźć cię, przyjaciółko?- zapytał mocno akcentując ostatnie słowo, na co lekko się zaśmiałam.
Nic nie mówiąc wsiadłam do auta na miejsce pasażera.- No wiecie co? Tak bez podziękowania?- prześmiewczo złapał się za serce.
- Ani mi się śni- odpowiedziałam z poważną miną, na co oboje parskneliśmy śmiechem.
- Zawsze się tak zachowujesz?- zapytał.
- Tak- wyszczerzyłam się do chłopaka.
Cała droga minęła nam na przyjemnej rozmowie, które towarzyszyła spokojna muzyka.
Nadal dziwnie się czułam rozmawiając tak spokojnie z chłopakiem, lecz starałam zdusić w sobie to wrażenie.Gdy dojechaliśmy pod hotel, na odchodne rzuciłam lekkim sarkazmem j pognałam do pokoju.
Gdy tylko ciepła woda dotknęła mojego ciała poczułam nieznaczną ulgę. Nareszcie nastała pora, która była najlepszą z całego dnia.
Wyciągnęłam się w wannie, gdy nagle zgasło światło. Lekko zaskoczona krzyknęłam szukając po omacku telefonu.- I na co mi było oglądanie horrorów z Werą- skarciłam się w myślach. Gdy znalazłam szukany przedmiot. Włączyłam latarkę i owijajc się w ręcznik wyszłam z łazienki. Narzuciłam na siebie piżamę i z mokrymi włosami wyszłam na ciemny korytarz.
Podeszłam drzwi, które znajdowały się obok mnie i czekałam aż ktoś mi otworzy.- U ciebie też nie ma światła?- powiedziałam gdy tylko w drzwiach pokazał się Timothée. Przeszłam przez próg i podeszłam do okna, oglądając wichurę jaka toczyła się za szybą.
Jak na Kalifornię było to dość normalne o tej porze roku.- Tak- powiedział lekko zdziwiony Chalamet. Najwyraźniej nie spodziewał się, że spotka mnie znowu dzisiejszego wieczoru.
Nagle niebo przeszyła wielka, fioletowa błyskawica.
Podskoczyłam lekko wystraszona.- Boisz się burzy?- zapytał z przebiegłym uśmiechem.
- Chciałbyś- odgryzłam się, lecz gdy usłyszałam głośny grzmot znowu podskoczyłam, tym razem bardziej przestraszona.
- Napewno?- uniósł brwi Timothée.
Ciężko westchnęłam i odpowiedziałam.- Tak... Wygrałeś. Jakoś mam do niej uraz- na moją twarz wpłynął grymas.
- Jeśli mogę zapytać... Dlaczego?
- Szczerze mówiąc nie wiem. Większości osobom mija to z wiekiem, ale najwyraźniej mi zostało aż do teraz- chłopak pokiwał głową.
- Ciekawe kiedy powróci prąd- powiedziałam i odeszłam od okna, siadając na krawędzi łóżka.
- Prawdopodobnie za cztery godziny. Tak mówi personel, ale wiesz jak to jest, zawsze naprawy mogą potrwać dłużej- pokiwałam głową, a chłopak oparł się o parapet.
- Nudzi mi się- westchnęłam ciężko patrząc w sufit.
- Możemy w coś pograć... Może uno? Wiem, dziecinna gra, ale to jedyna jaką mam przy sobie.
- Grasz w uno z kolegami?- zaśmiałam się.
- Czasami, jak jesteśmy już naprawdę napici- zrobiłam skwaszoną minę, lecz przystałam na propozycje chłopaka.
Po kilkunastu partiach zaczęła doskwierać mi senność i siedząc na łóżku po turecku, przechyliła się na prawą stronę upadając na poduszki i odrazu zasypiając.
Obudził mnie dźwięk dudniących kropel deszczu, które uderzały w okno.
Odwróciłam się na bok i zobaczyłam śpiącego chłopaka, który leżał plecami do mnie.
Spoglądając na zegarek na ścianie, wstałam z łóżka i cicho wyszłam z pokoju.Gdy tylko znalazłam się w swojej sypialni chwyciłam za telefon z zamiarem zadzwonienia do Wery.
-A niech to szlag- syknęłam spoglądając na rozładowany telefon.
Z nadzieją podłączyłem go do ładowarki, lecz nie otrzymałam żadnej zwrotnej informacji od urządzenia.
Westchnęłam z bólem i rzuciłam się na łóżko...
- Co jak co, ale dzisiejszy dzień zapowiada się ciekawie- powiedziałam do siebie z ironią.
⸻ ♕ ⸻
Przepraszam za tak krótki rozdział, lecz nie miałam dziś za dużo czasu na pisanie<3
CZYTASZ
FALLING | Timothée chalamet |
FanfictionMarzenia... To one sprawiają że mamy chęci do życia i dążenia do naszych upragnionych celów. Sprawiają nam radość i pozwalają się na chwilęd oderwać od codziennej szarej rutyny, oraz pogrążyć się w naszym wyimaginowanym świecie... Lecz co jeśli speł...