Po pokoju rozległ się odgłos otwierających się drzwi.
- Rose?- usłyszałam głos Camile i prawie zachłysnęłam się powietrzem. Szybko podeszłam do prysznica i spuściłam wodę, sugerując dziewczynie, że biorę kąpiel.
Z sercem na ramieniu i zakrwawioną ręką stałam w brodziku i czekałam na rozwinięcie sytuacji.
Usłyszałam jak blondynka podchodzi do drzwi pomieszczenia, w którym się znajdowałam. Myślałam, że napięcie jakie zgęstniało w powietrzu rozerwie moje ciało na kawałeczki.
Lecz Camila szybko łyknęła haczyk i pokierowała się do wyjścia.Z ulgą odetchnęłam i wyłączyłam lejąca się wodę.
Nagle poczułam doskwierające pieczenie w przedramieniu... No tak, rana, prawie o niej zapomnialam.Syknęłam cicho, gdy delikatnie dotknęłam palcami małej ranki.
Mimo że nie była głęboka sączyło się z niej dużo krwi.Chwyciłam za puchaty ręcznik i zaczęłam przyciskać do ranki.
Spojrzałam na swoje żałosne odbicie w lustrze, a z moich oczu wyciekły łzy.
Chwyciłam rękami głowę i lekko się skulając zaczęłam lamentować.- Co ja chciałam zrobić?- słabo wyszeptałam w nicość.
Krzywym krokiem i z przyśpieszonym oddechem wyszłam z pomieszczenia wpadając na kanapę i zaczęłam pustym wzrokiem spoglądać na ścianę przede mną.
Gdy wyrwałam się z chwilowego amoku podbiegłam do torby w której trzymałam opatrunki i starannie opatrzyłam rankę.
Wytarłam łzy i założyłam na siebie bluzę, aby zakryć cięcie.
Nagle ponownie usłyszałam pukanie.
- Chwilka!- odkrzyknęłam i wycierając ostatnie łzy z mojego policzka, podeszłam do drzwi.- O Timmy- powiedziałam, gdy w progu pojawił się Timothée.
- To co dziś robimy pod wieczór?- mówiąc to położył się na łóżku.
- Śpimy, jestem padnięta po podróży- podeszłam do Chalamet'a.
- Tylko śpimy?- na jego twarzy pojawił się chytry uśmieszek.
- Nawet o tym nie myśl- zaśmiałam się cicho i rzuciłam w jego stronę poduszką.
- Dlaczego?- zrobił maślane oczy.
- Bo nie- wytknęłam w jego stronę język.
- Ugh, to może chociaż pojdziemy na spacer, ładna dziś pogoda, aż żal tego nie wykorzystać.
- Dobrze, spacer może być- uśmiechnęłam się lekko.
- To co, wychodzimy?- chłopak oznajmił energicznie i wstał z łóżka.
- Teraz?
- No a kiedy?- przewrócił oczami Timothée.
- Daj mi chwilkę żeby się ogarnąć- wskazałam na moje włosy, które aktualnie wyglądały jak gniazdo gołębi.
- Ale tylko chwilkę!- krzyknął, gdy zniknęłam w łazience.
Głęboko westchnęłam z ulgą, gdy zamknęłam drzwi.
- Nie zorientował się, więc dobrze- pomyślałam spoglądając na opatrunek założony na przedramieniu.
Chwyciłam za szczotkę i zaczęłam rozczesywać swoje kołtuny.
Kiedy skończyłam się ogarniać podeszłam do wyjścia i wypuszczając powietrze z płuc wprowadziłam na swoją posępną twarz uśmiech, oraz przeszłam przez framugę.
CZYTASZ
FALLING | Timothée chalamet |
FanfictionMarzenia... To one sprawiają że mamy chęci do życia i dążenia do naszych upragnionych celów. Sprawiają nam radość i pozwalają się na chwilęd oderwać od codziennej szarej rutyny, oraz pogrążyć się w naszym wyimaginowanym świecie... Lecz co jeśli speł...