Miasto pogrążone we krwi

137 16 5
                                    

Piątego listopada 2001 roku, podczas okropnej burzy na świat przyszły bliźniaki, chłopcy o włosach białych niczym płatki śniegu. Tej samej nocy anomalie pogodowe przyniosły śmierć trzynastu osobom, w tym czwórki dzieci, poza tym jeszcze siedem osób trafiło do szpitala w stanie krytycznym. Victor oraz Lawrence, dwa małe aniołki, otuleni ciepłym kocem leżeli w ramionach swojej matki, nie zwracając uwagi na zamieszanie, jakie odbywało się tuż obok. Poza ścianami sali przydzielonej ich matce ludzie panikowali, krzyczeli i płakali kiedy ciała ich bliskich zatapiały się w czarnym worku.

Ta noc okrzyknięta została wyjątkowo krwawą, niektórzy nazywali ją nocą diabła, a jeszcze inni – nocą śmierci.

Kilka tygodni później mieszkańcy powoli dochodzili do siebie, a miasto się odbudowywało. Wtedy też w ogromnej rezydencji Wilsonów odbył się zjazd rodzinny, ciocie pochylały się nad kołyskami, żeby ucałować małe, słodkie główki chłopców, a wujkowie razem z ojcem rozmawiali o ich przyszłości z dbałością o szczegóły. Opiekunki, ale tylko te z najwyższymi kwalifikacjami, dobre szkoły, koniecznie te prywatne, później Harvard, cóż może mała łapówka, jeżeli będzie konieczna, a na końcu przejęcie rodzinnego biznesu. Poza tym oczywiście znalezienie ładnej żony, i spłodzenie kolejnego dziedzica, tutaj krąg się zatacza.

Można powiedzieć, że do niedawna cel chłopców był jak najbardziej jasny, aż do strasznej nocy nad Rose Valley Lake.

13.10.2017

Październik w tym roku był wyjątkowo chłodny, ale nawet to nie powstrzymało dzieciaków bawiących się nad jeziorem do zakładania się o to, kto pierwszy wejdzie do lodowatej wody. Zakłady się skończyły, kiedy trzech śmiałków zdjęło swoje cienkie kurtki, koszulki, a później buty i spodnie. Przez chwilę ich zawahania, kilka osób, w tym Victor Wilson zwątpiło w zamiary świętej trójcy, gdzieniegdzie można było usłyszeć też: ''Robią to tylko na pokaz" albo ''Wiedziałem, że do niej nie wejdą", a nawet ''Tylko idiota wszedłby do jeziora w październiku".
Ostatnie słowa wypowiedział Lawrence i miał całkowitą rację, dla wszystkich byłoby lepiej, gdyby to nie oni weszli do jeziora, a najlepiej, żeby zrobił to ktoś nie z ich szkoły, a nawet nie z ich miasteczka. Ale stało się, weszli do wody, dopiero po tym zdali sobie sprawę z tego, jak zimna faktycznie jest, jeden z nich, najwyższy, zrezygnował pierwszy po zamoczeniu zaledwie stóp. Pozostała dwójka nie zamierzała się poddać, wchodzili głębiej i głębiej. Przynajmniej dopóki się nie potknęli, tutaj zabawa się kończy.

***

- Nie mam z tym nic wspólnego. – Victor odpowiedział na pytanie szeryfa z udawaną paniką w oczach. No bo kto nie panikowałby zaraz po wyjęciu truchła z wody? Piętnaście osób siedziało właśnie na posterunku miejscowej policji, odpowiadając na idiotyczne pytania. Wiadomo – chodzi najprawdopodobniej o morderstwo, ale co to ma wspólnego z ich „imprezą"? Nikt o zdrowych zmysłach nie bawiłby się przy jeziorze, do którego właśnie wyrzucił ciało, zwłaszcza że to konkretne znajdowało się już w opłakanym stanie. Ale poza jego stanem był jeszcze jeden problem, całkiem spory, a mianowicie ciało należało do 12-letniej córki burmistrza. Ktokolwiek to zrobił, jeżeli nie zostanie odnaleziony, odpowiedzialność poniesie ktoś z pechowej piętnastki, tak dla zasady.

***

Pierwszy artykuł na temat tego, że dziewczynka została odnaleziona (szkoda tylko, że martwa) wstrząsnął miasteczkiem, które znów pogrążyło się w żałobie. Dokładnie opisano ślady po duszeniu oraz siedem ran ciętych umieszczonych głównie na plecach. Wszędzie były kwiaty, a sprawca pozostawał nieznany, pomimo oświadczenia policji o braku podejrzanych wciąż dużo osób uważało, że to na pewno któreś z dzieciaków, oczywiście bezpodstawnie. A co najmniej połowa tych osób wierzyła, że to sprawka bliźniaków, rozpieszczonych bachorów urodzonych w najbardziej krwawą noc w historii małego miasteczka.

UNDEADOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz