TW: Insecurities, slight eating disorder, mentions of bloodGeorge obudził się w koszuli w kratę i dżinsach na pościelonym łóżku. Leniwo spojrzał na zegarek na nadgarstku. Obok niego leżał włączony telefon. Na ekranie widniały wiadomości od kontaktu zapisanego jako 'Dream'. Musiał zasnąć, pisząc z tym chłopakiem.
Zegarek pokazywał godzinę 10:36. Potrząsnął ręką. 10:36.
"Co?" Przypomniał sobie, o której godzinie zaczynają się zajęcia. Dziewiąta.
"Cholera jasna" mruknął półżywy. Był spóźniony. Pierwszy raz w życiu, w dodatku w nowej szkole.
Wstał i zaczął chaotycznie zbierać się do wyjścia. Jako ostatni do plecaka chciał spakować telefon. Spojrzał na wiadomości z poprzedniego wieczora.
[Dream: I w ten oto sposób zostałem Dream'em. Fajna ksywka, co?] (10:19 PM)
[Dream: Davidson?] (10:53PM)
[Dream: Słodkich snów, dzieciaku ;)] (11:04PM)
Wystukał na klawiaturze szybkie 'To, że widziałeś mój dowód, nie znaczy, że-' Po czym rozmyślił się. Usunął tekst i napisał nowy. Kliknął 'Wyślij"
[Nie wkurwiaj mnie tak. ;)]
Wyłączył telefon i wsunął go do tylnej kieszeni w pośpiechu wychodząc z pokoju. Mamy nie było w domu, pewnie już dawno temu pojechała do pracy. Wybiegł z domu zamykając drzwi na klucz. Wsiadł szybko na rower i odjechał w stronę szkoły.
Po drodze minął znowu sklep, w którym pracował ten tajemniczy Clay. Nie wiedział, ile ma lat, gdzie mieszka i czy chodzi do tej samej szkoły co on. Nie wiedział o nim nic, oprócz tej historii o jego ksywce. Rozmyślał tak o jego ciemno blond włosach, gdy usłyszał za sobą wyrywający z transu klakson. Dopiero teraz zauważył, że zwolnił niemal do zera. Przeprosił kierowcę i popedałował dalej w pośpiechu.
Gdy był już po budynkiem liceum zsiadł z roweru i wbiegł przez drzwi frontowe. Szybko wyjął z plecaka plan zajęć i pokierował się w stronę sali B13 na drugim piętrze szkoły.
Matematyka. Spojrzał na zegarek, dziesiąta czterdzieści siedem. W końcu znalazł się pod drzwiami sali. Otworzył drzwi i wszedł przez nie gwałtownie.
W sali nastała cisza. Wszystkie oczy skierowały się w jego stronę.
"Przepraszam za spóźnienie." Wymamrotał cały zdrętwiały.
Jak wyglądają moje włosy? Widać, że przyszedłem w tym, w czym spałem? Mogłem wyprasować koszulkę..
"Davidson!" Krzyknął ktoś z ironiczną ekscytacją w głosie.
"Klasa, spokojnie, to jego pierwszy raz" Powiedział starszy pan, nauczyciel.
Nastolatkowie zachichotali na dźwięk tych słów.
No tak. Nie ma to jak skojarzenia seksualne.
"Przepraszam za spóźnienie." Powtórzył, idąc w stronę wolnego miejsca z tyłu klasy. Czuł się źle, wszyscy obserwowali każdy jego ruch. Chciał zapaść się pod ziemię albo przynajmniej zrzygać ze wstydu. Nienawidził tego miejsca.
_
Ostatni dzwonek. Wreszcie będzie mógł pogadać z Dream'em na żywo. Chwila, od kiedy ja tak tego wyczekuję?
Nie lubił swoich 'przyjaciół' z poprzedniego miasta. Na początku fascynowali go, ale potem wpędzili go w kompleksy. Chłopak nienawidził swojego ciała. Ręce miał szczupłe i słabe. Za słabe. Chciałby nie przejmować się swoim wyglądem. Mimo tego, że bardzo chciał przytyć i wyglądać jak inni chłopcy w jego wieku, cichutki głosik z tyłu jego głowy zawsze karcił go za jedzenie więcej, niż mu było potrzebne do życia. Bał się stanąć na wagę. Zawsze widział siebie jako tego najgorszego a to wszystko przez głupie żarty starych znajomych. I teraz te żarty wróciły, w nowym miejscu.
"Patyczak" Usłyszał, idąc korytarzem. Nie musiał się oglądać, sprawdzać, kto do kogo to powiedział. Wiedział, że to o nim. Ignorował wszystkie obelgi. Podszedł do swojej szafki i otworzył ją. Włożył niepotrzebne mu rzeczy.
Nagle, ktoś zamknął mocno szafkę. Metal wbił się w palce George'a, powodując u chłopaka syknięcie z bólu i widoczne, pulsujące krwią rozcięcie. Żartowniś zdążył odbiec, zanim George na niego spojrzał. Westchnął. Domknął szafkę, przekręcił i wyjął kluczyk z dziurki.
Gdy był w drodze do domu przypomniał sobie, że może pojechać do sklepu. Do Clay'a.
Tak więc zrobił. Oparł rower o stojak i wszedł do klimatyzowanego sklepiku. Wziął z półki z napisem 'Pierwsza Pomoc' bandaż i klips bandażowy. Podszedł do lady i położył na niej te rzeczy. Nikogo nie było przy kasie. Zadzwonił dzwonkiem, czekając, aż z zaplecza wyjdzie Dream. Ale to nie on wyszedł zza szarych drzwi. Zamiast niego pojawił się brązowowłosy kasjer. Miał czapkę z daszkiem i najwyraźniej uważał, że może golić się raz na tydzień. Albo może lubił wyglądać na starszego z lekkim zarostem. Na plakietce napisane było 'Nick'
"Dzień dobry." Mruknął pracownik wyraźnie przygnębiony. Skasował produkty i powiedział George'owi ile ma zapłacić.
Zdezorientowany George spytał tylko "Jest może D- Clay?"
"O, Dream? Tak, pali za budynkiem. Cztery dolary się należą"
George zapłacił i wymamrotał "Dzięki, Nick"
"Oh, mów mi Sapnap"
"Co wy macie z tymi ksywkami?"
"Tak jakoś wyszło."
George uśmiechnął się. Przy orzechowo-okim nie czuł się mały i bezbronny, obaj byli mniej więcej tego samego wzrostu. Poczuł, że chciałby mieć go za przyjaciela. Wyszedł ze sklepu i obszedł budynek, aż znalazł się z tyłu. Oparty o ścianę blondyn palił spokojnie papierosa.
George odchrząknął. Nie chciał mu w żaden sposób przeszkadzać. Dream odwrócił głowę w jego stronę. Na jego twarzy, a po chwili też na twarzy George'a pojawił się uśmiech. Niestety uśmiech ten z twarzy wyższego zniknął w momencie, w którym jego oczy znalazły krwawą ranę George'a.
"Słodziaku, krwawisz"
"Nie nazywaj mnie tak. I wiem, że krwawię." Prychnął George.
Usiedli na murku. Dream pomagał George'owi w nałożeniu bandażu.
"Co się stało?" Zmartwiony Dream zmarszczył brwi.
"Szkoła" Odpowiedział George.
Od razu tego pożałował.
"Co? Kto ci to zrobił" Dream wyglądał na zdenerwowanego.
"Ja- przewróciłem się w szkole, to miałem na myśli." wymruczał George. Nie chciał, żeby Dream się w to mieszał.
"Przewróciłeś się?" Zaśmiał się drwiąco Dream. "Mów prawdę" Dodał.
"No dobra... Ktoś zatrzasnął mi drzwi od szafki na ręce. Jestem pewien, że to-"
"Przez przypadek?" Wciął się Dream. "Nie wydaje mi się."
Spojrzeli sobie w oczy. Dream był wściekły, ale nie na George'a. Na tego kogoś, który miał czelność George'a zranić. George tego nie rozumiał. Przecież nie znali się długo. Natomiast było coś w tym napięciu, co podobało się mu. Nigdy wcześniej nie czuł, żeby ktoś się o niego tak troszczył.
Dream skończył owijać rękę George'a i zabezpieczył opatrunek klipsem
"Chcesz papierosa?" Dream wyjął paczkę, bo poprzedniego zdążył już zgasić.
"Nie, dziękuje" George odpowiedział, zmieszany tym chwilowym kontaktem wzrokowym. "Może innym razem" Dodał, w nadziei, że taki następny raz nastąpi. Nie był dobry w utrzymywaniu kontaktu z przyjaciółmi.
Dream wyjął karteczkę i napisał coś na niej. Konkretniej adres. Wręczył mu ją
"Przyjdź w piątek wieczorem. Mam coś mocniejszego niż papierosy" Powiedział, po czym puścił mu oczko i zniknął za rogiem budynku.
George jeszcze przez długą chwilę analizował słowa Clay'a.
'Mocniejszego niż papierosy', co to ma, kurwa znaczyć?
____
1029 słów a jest 9 rano :,)
CZYTASZ
Love Is A Drug // DNF || ongoing !!
FanfictionNie był trzeźwy, ale jego słowa były najszczersze. Opowieść o dwóch nieodpowiedzialnych nastolatkach, ziole i uczuciach, których nie da się wyhamować. ((Arctic Monkeys - Why'd You Only Call Me When You're High?))