Owczarek przeciągnął się powoli i wstał na łapy. Był środek zimy. Nadal pamiętał ciepło długiego futra Ciemnego... to było to czego potrzebował. Łapy zaprowadziły go prosto do swojego Pana. Dzisiaj kolejny dzień roboty- uświadomił sobie. Nagle myśli przerwał mu krzyk człowieka. Bandzior!- jego pan go wołał. Przyspieszył, biegnąc razem z wiatrem, który muskał jego futro. Nowy człowiek przyjechał! Podbiegł do auta w celu obwąchania nowych ludzi oraz pojazdu. Odsunął się, robiąc miejsce dla nowo przybyłych.
–zapraszamy!–powiedział. Wiedział, że nikt go pewnie nie rozumie, ale wypadałoby. Podszedł do człowieka I odprowadzał go, teraz już sam... Było to trudniejsze niż zwykle. Bez Ciemnego... bez swojego przyjaciela. Wychodząc, z cienia oślepiło go światło dnia. Usiadł przed schodami, znowu rozmyślając, co może być za drzwiami. A może smakołyki? Może inne psy?...-tak rozmyślał codziennie, tylko myśli wymieniał z ciemnym... Spadł na plecy i zaczął tarzać się po podłodze, szukając zabawek. Jego stare, były dawno nieużywane. Miał przyjaciela... a teraz nie ma.
–wszyscy już poszli. Czas poszukać pani.–otrzepał futro z brudu i truchtem poszedł do domu.
Ciepło w środku ucieszyło go. Położył się na boku. W środku buła cisza jak na zewnątrz. Gwałtownie uniósł głów i zaczął szukać właścicielki.
–na ptasie kupy! Poszli!...–wywarczał przez zęby. Dni kiedy przyjeżdżali nowi były trudne. Cisza spokój, Ale wtedy było lepiej. Miał koło siebie Ciemnego, z którym spędzał czas. Teraz tylko leżał na boku, czekając na głaskanie. Chciał wrócić do przeszłości.
CZYTASZ
w stronę światła//NIE BĘDZIE WYDANE//
Pertualanganbandzior traci starego przyjaciela. Zostaje sam. Na szczęście jego właściciele kupili nowego, młodego psa którego bandzior musi wytrenować. Jak mu się uda? Co razem przeżyją?