Rozdział 7

163 13 8
                                    

Dziś mieliśmy zastępstwo lecz po chwili dzwonek zaczął bić bardzo bardzo dziwnie, po chwili zorientowałem się że...to...ALARM TERORYSTYCZNY PRZECIEŻ TAKIE RZECZY ZDĄŻAJĄ SIĘ RAZ NA RUSKI ROK KURWA MAĆ.

-Dzieci proszę zachować spokój jesteśmy na 3 piętrze więc zanim terroryści tu dojdą będziemy zabarykadowani, proszę o spokój tu chodzi o wasze życie i innych.
-powiedziała pani bardzo poddenerwowana.

I rzeczywiście po 5 minutach byliśmy zabarykadowani i w ciszy czekaliśmy co się stanie gdy po chwili usłyszeliśmy ze ktoś chce otworzyć drzwi, na szczęście się nie udało, bałem się tylko co z agą...a po chwili usłyszeliśmy czyiś krzyk...

-Giń suko.

-AAAAAA!!!

Po chwili słyszeliśmy tylko (pif paf)z głosu słyszałem że to nasza nauczyciela z matematyki której nie lubiliśmy, lecz itak było nam jej szkoda, gdzieś Po 10 Minutach usłyszeliśmy następne głosy.

-Dobra KURWA zabieramy ich na zakładników

Słyszałem tylko płacz zakładników, wydawało mi się że to była cała klasa... ale chwila aga miała koło mnie klasę... Moje ciśnienie wzrosło lecz po chwili.

- nie ruszać się Wydział antyterrorystyczny puść te dzieci!!!

-chyba śnicie, jestem sam lecz jeżeli mnie zabijecie ja zabije przynajmniej jedno z nich.

-Puścimy cie wolno jeżeli oddasz nam broń.

-haha, tak? Dobrze oddam wam ją..

Po chwili usłyszałem rzut.

-widzicie oddałem wam broń,puszczajcie mnie

-naprawdę dałeś się nabrać???

-nie mam drugą w kieszeni i właśnie po nią sięgam.

Po chwili usłyszałem huk pistoletu,a po 5minutach:

-Uwaga do wszystkich możecie wychodzić z klas jesteśmy antyterrorystami, terrorysta został postrzelony.

Po chwili każdy wyszedł z klas, widziałem tylko zapłakaną age z zapłakaną klasą...nie mogłem do nich podejść ponieważ musiałem trzymać się procedur...po godzinie było po wszystkim, okazało się że szkołe zaminowano ale na całe szczęście antyterroryści oraz saperzy się tym zajmą i mamy szybciej wakacje, normalnie były by za tydzień ale z tydzień zajmie opatrzenie szkoły więc mamy wakacje...

po następnej godzinie byłem już w domu była godzina 15 35,szybko zadzwoniłem tacie i powiedziałem co się stało.

-Halo tato.

-tak synku?

-był atak te-rrorysty-czny, bardzo się boje jestem w domu... Przyjedz proszę cię, Boję się o age...
-powiedzialem z łzami w oczach

-o kurwa... Znaczy przepraszam nie powinienem, będę za 30minut .

Tak więc zgodnie z tym co powiedział tata, po 30minutach usłyszałem dzwonek do drzwi.

*Dryń dryń *

Otworzyłem powoli drzwi

-synku nic ci nie jest?

-nie, lecz dalej się boję, proszę wejdz

Tata wszedł do domu i usiedliśmy na kanapie

-ale jak to atak terrorystyczny?
-powiedział roztrzęsionym głosem tata

-no tak to, zaminowali szkołę i no...

-dobrze a co z agą dlaczego się o nią boisz? Zrobili jej coś?

Szkolna DepresjaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz