One

391 23 1
                                    


Jeśli to czytasz, zostaw po sobie gwiazdkę lub komentarz. Dla Ciebie to sekunda-dla mnie, ogromna motywacja.


Sophie. To ja.

Jestem córką niejakiego Boba Wilsona, czterdziestopięcioletniego księgowego.

Moje życie na pozór jest zwyczajne. Mój ojciec jest człowiekiem, który złożyłby mi świat do stóp. Lecz ostatnio, jego serce odmawia posłuszeństwa , a nasza sytuacja finansowa uległa znacznemu pogorszeniu. Nie miałam ojcu za złe,że od zawsze zamiast mieć markowe buty, ciuchy i torebki , ja ubierałam się w second-handach. Po śmierci mamy , tata się załamał , więc i tak byłam mu wdzięczna, że w ogóle pracował.Nie chciałam obciążać naszych, i tak zbyt wysokich rachunków, swoimi potrzebami , więc zaczęłam pracować. Nic takiego. Praca w małej kawiarni w centrum Londynu to nie szczyt ambicji, prawda?

Ale cóż mogłam poradzić, chodziło o to, aby starczyło na rachunki i przeżycie do następnej wypłaty. Szkołę skończyłam kilka miesięcy temu z wyróżnieniem. Złożyłam nawet papiery na studia, ale wtedy ojciec trafił do szpitala. Nie potrafiłabym być tak samolubna. Zrezygnowałam z Oxfordu i marzeń o studiach prawniczych.

--

Po kolejnym dniu spędzonym na wycieraniu stolików, przebieram się w swoje ubrania i wędruję do tylnego wyjścia, uprzednio żegnając moich kolegów i koleżanki z pracy. Mam szczęście pracując w tak miłej atmosferze, wśród tak sympatycznych ludzi. Odkluczam drzwi, kierujące mnie na zewnątrz , po czym zapinam moją kurtkę. Londyn to nie słońce i dwadzieścia pięć stopni Celsjusza codziennie. Jest tu, szaro, buro i ponuro. Ciągle pada i wieje. Ale po dwudziestu latach życia w tym mieście , zdążyłam się przyzwyczaić. Przechodzę przez pasy i wchodzę do pobliskiego sklepu, w celu zrobienia drobnych zakupów na kolację. Moja Nokia wibruje w kieszeni i gdy ją wyjmuję , wyświetla mi się numer mojego przyjaciela - Davida.

-Witam moją najcudowniejszą na świecie przyjaciółkę!- wykrzyknął tak, że musiałam odsunąć aparat od ucha.

-Co tam ? -spytałam lakonicznie.

-Tak, David. Mi Ciebie też miło słyszeć.-powiedział z przekąsem.

-Yhm. Co tam ?

-Zero zabawy z Tobą,skarbie. Chciałem spytać czy może wpadniesz dziś do nas .

-Przykro mi, do taty przychodzi jego szef i muszę być na kolacji z nim. Innym razem. - uśmiechnęłam się, ale on i tak nie miał jak tego zauważyć.- Muszę kończyć , Davs. Odezwę się potem.-powiedziałam , starając się ściągnąć z najwyższej półki makaron.

- Może Ci pomóc?- usłyszałam za sobą ochrypły głos i po krótkiej chwili mężczyzna podawał mi pudełko z upragnionym produktem.

-Dziękuję.- odpowiedziałam, a moje policzki stały się purpurowe pod skanującym mnie uważnie, spojrzeniem zielonych tęczówek.

-Nie ma za co. Do zobaczenia.-odparł brunet i najzwyklej w świecie odszedł.

Okay. To było dziwne

Więc skarbeczki, witam was na pierwszym rozdziale tego ff. To moje pierwsze ff więc nie zabijajcie, za to,że akcja jest za szybka, za wolna albo za błędy bo dopiero zaczynam. Mam nadzieję, że mój pomysł przypadnie wam do gustu. Ily do następnego <3

The One || h.s.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz