Rozdział V

549 33 5
                                    

Juliette
dzisiaj

Wysiadam z autobusu na przystanku zaraz obok budynku firmy, w której, mam nadzieję, będę niedługo pracować.
Widzę auto Ashley wjeżdżające do parkingu podziemniego. Może uda mi się jeszcze ją złapać i jej podziękować za pokazanje mi okazji pracy.
Śpisząc się biegnę do przejścia dla pieszych. Zielone światło właśnie zgasło. Rozglądam się i postanawiam i tak przejść szybko przez ulicę zanim jakieś auto zdąży podjechać.
Czasem się zastanawiam dlaczego jeszcze żyję. W momencie, w którym wbiegłam na pasy auto jadące z naprzeciwka, z większą prędkością niż powinno, zatrzymało się z piskiem opon kilka centymetrów od mojego ciała. Kierowca pokazuje mi środkowy palec przez szybę i odjeżdża.
Mam szczerą nadzieję, że mój nowy szef tego nie widział. Zajebiste pierwsze wrażenie.
Kurwa.
Pośpiesznie wchodzę do budynku.
Zdjęcia z internetu nie oddają w pełni wielkości i bogactwa tego wnętrza. Ogromne białe i idealnie czyste schody na przeciwko wejścia z trzema windami na półpiętrze, jedna wyraźnie droższa i lepiej udekorowane niż inne. Lada i coś w rodzaju poczekalni z miejscem do siedzenia i małym szklanym stolikiem na którym leżały 3 magazyny.
Podchodzę do lady, za którą siedzi kobieta w średnim wieku w jasno szarym garniturze I okularach.
-Dzień dobry, jestem umówiona na rozmowę o pracę- mówię i pośpiesznie podaję wizytówkę kobiecie. Ona tylko milczy i ogląda kartonik, po czym wykonuje telefon. Nie udaje mi się usłyszeć z kim i o czym rozmawia, ale po krótkiej chwili zwraca się do mnie.
- Proszę poczekać tam- wskazuje ręką na ciemno brązowe skórzane kanapy w rogu pomieszczenia.- zaraz przyjdzie po panią asystent- kończy, oddaje mi wizytówke i wraca do przeglądania  papierów.
Zabieram karteczkę z lady i idę w stronę sofy. Kątem oka widzę Ashley idącą bardzo szybkim krokiem w stronę ładniejszej windy.
Nie udaje mi się jej złapać więc postanawiam zaczekać a że znajomą porozmawiać później.
Siadam na kanapie i biorę do ręki telefon i sprawdzam powiadomienia.
Nic specjalnego oprócz nieodebranego połączenia od Bena i kilku zdjęć od niego i jego chłopaka chwalących się widokami w Dubaju na wakacjąch.
Jezu jak ja bardzo chcę mieć dziewczynę.
Ta myśl nie opuszcza mojej głowy odkąd mój przyjaciel znalazł partnera.
Ben nie jest już tą samą osobą od kiedy umawia się z Johnem. Nadal jesteśmy przyjaciółmi, ale jest jakoś inaczej.
Dlatego myślę, że muszę sobie kogoś znaleźdź.
Moje użalanie się nad sobą przerywa damski głos z za moich pleców.
- Pani Juliette, prawda?- za mną stoi kobieta w białej koszuli i czarnych garniturowych spodniach i teczką w rękach.
- Tak, zgadza się- odpowiadam, wstaję i poprawiam garnitur oraz koszulę.
- Mam panią zaprowadzić do gabinetu CEO, proszę za mną- mówi po czym wskazuje ręką na schody.
O kurwa. Myślałam że spotkam się z menadżerem lub kimś podobnym a nie największą fuchą w całej firmie. Nie wiem czy jestem na tyle przygotowana.
Podążam za asystentką po schodach w górę i zatrzymujemy się na pół piętrze przy windach. Ona naciska przycisk na panelu normalnej windy. Naprawdę miałam nadzieję, że pojedziemy tą lepszą, ale  płakać nie będę.
Po krotkim czasie przyjeżdża a my wchodzimy do środka. Asystentka naciska przycisk 30 piętra i winda rusza.
-Jestem pewna, że uda Ci się zdobyć tą posadę- kobieta dodaję mi otuchy widząc mój stres.
-Powątpiewam, ale zawsze mam jakieś szanse- odpowiadam
-Większe niż pani myśli- mówi po czym się do mnie uśmiecha.
Reszta drogi mija nam w ciszy.
Na 30 piętrze wysiadamy i idziemy długim korytarzem aż do końca.
Kobieta wskazuje na drzwi ręką.
- Proszę wchodzić, szefowa jest już gotowa- mówi po czym odchodzi.
Serce wali mi jak szalone i mam wrażenie, że zaraz wyskoczy mi z piersi.

Pukam. Cisza. Czekam. Pukam ponownie. Sekundy sprawiają wrażenie długich niczym godziny
Rozlega się kobiecy głos mówiący, że mogę wejść do środka. Wchodzę.
Ku moim oczom ukazuje się bogato wystrojone biuro, niczym wyjęte z filmu. Z boku stoją czarna skórzana kanapa oraz stół kawowy. Po drugiej stronie jest sztuczny kominek elektryczny oraz dwa fotele. Za siedziskami są ciemne dębowe drzwi. Na drugim końcu pomieszczenia, na przeciwko wejścia, po środku stoi ogromne biurko z dużym czarnym fotelem odwróconym w stronę przeszkolenej szyby budynku.
Robię kilka kroków w głąb pomieszczenia i zaczynam się przedstawiać.
Fotel delikatnie i powoli zaczyna się obracać, a postać siedzącą w nim ukazywać wyraźnie.


Old Love, New FeelingsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz