Złamany

164 9 0
                                    

Zaczęły się święta Bożego Narodzenia dosłownie z przytupem do pokoju wleciały dziewczyny .

- Profesor ma kłopoty

- co się dzieje

- to znowu ten chłopak znów nie daje Profesorowi spokoju

Grupa starszych chłopców wyleciała jak torpeda a ja za nimi gdy zbliżaliśmy się do klasy usłyszeliśmy krzyki ucznia .

- ale ja cię kocham dlaczego nie możesz mnie pokochać !

Teraz dobiegł nas spokojny ale załamany głos Pottera .

- bo jesteś dzieckiem znaj swoje miejsce mam dość użerania się z tobą

- Profesor często ma z nim problem od dwóch lat ten chłopak próbuje się do niego zbliżyć jego rodzice już przepraszali Profesora ale ten chłopak nie daje za wygraną ale boje się co kiedyś wymyśli .

Spojrzałem na Michela miał racje tacy ludzie zawsze coś odwalali . Gdy już chcieliśmy wejść przez drzwi wyleciał uczeń jak torpeda opierając się o ścianę .

- mam nadzieje że to ostatni raz bo nie chce mówić Dyrektorowi dlaczego ma cię usunąć z szkoły

- jeszcze mnie zapragniesz

Chłopka uciekł zostawiając nas z Profesorem .

- dzięki chłopaki ale tym razem dałem rade

- nie ma za co jak coś niech Profesor woła

- oczywiście moi rycerze

Mrugnął do nas i wrócił do klasy . I tak nastąpiło trochę wolnego spokoju , gdy nadszedł nowy rok wszyty jedliśmy kolacje gdy nagle Potter wstał i zaczął się krzywić próbował zwymiotować ale nie umiał spojrzał na stół krukonów .

- Panie Liht będzie Pan pewien że te jedzenie razem z wszystkimi moimi wspomnieniami trafia teraz w ręce aurorów

Wyciągnął rękę i pojawiło się wiele wspomnień jedzie zabezpieczył i wszytko wysłał , widziałem że brakuje mu sił .

- dyrektorze proszę o jego usunięcie z szkoły nie żądam tego on mnie otruł

Potem sala była cicha jak makiem zasiał a Potter uciekł z sali na pewno do swoich komnat . Spojrzałem na swój stół i kiwnąłem im że zajmę się tym wiedzieli że w eliksirach nie mam sobie równych .

Wkroczyłem do jego kwater i leżał do połowy na ziemi a druga na kanapie , widziałem że nie daje rady .

- co on ci podał

Uklęknąłem przy nim i dotykałem go by go sprawdzić .

- afrodyzjak

- dobrze mam antydotum

- Alex

Spojrzałem na niego miał łzy w oczach .

- smoczy owoc

Kurwa przecież jak on nie odbędzie stosunku umrze . Chciałem go podnieść ale mnie odepchnął .

- idź Alexs poradzę sobie

Wiedziałem że sobie nie poradzi ani się nie aportuje , nie patrząc na jego sprzeciwy podniosłem go i zaniosłem do sypialni położyłem go na łóżku i spojrzałem na niego .

- nie zrobię tego z uczniem

- na szczęście nie jestem uczniem

Patrzał na mnie dużymi oczami cały zarumieniony taki słodki . Podniosłem różczke usunąłem swój urok i wróciłem do swojego ciała .

Niespodzianka LosuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz