Dzień czwarty i piąty

13 1 2
                                    


Weekend był jakimś cudem jeszcze bardziej męczący od reszty tygodnia. Co prawda nie trzeba było wstawać na ósmą, co Shay doceniał, ale nadal nie obyło się bez paru wydarzeń, których wolałby uniknąć. 

W sobotę obudził się po dwunastej co było naprawdę poźną godziną, nawet jak na niego. Wstał, poszedł sobie zrobić śniadanie po czym z powrotem położył się na łóżku. Czuł nie tyle co zmęczenie, ale raczej znużenie, zaćmienie umysłu. 

 - Shay, wstałeś nareszcie - usłyszał głos Emmy. Dziewczyna jak zwykle wyparowała do jego pokoju bez żadnego ostrzeżenia, ale chłopak nie miał nawet zamiaru się kłócić. Rodzeństwo musiało być dla siebie nieco wredne, inaczej nie byłoby rodzeństwem. 

 - No wstałem. 

 - Jakieś plany na dziś? - Emma uśmiechnęła się szeroko, a Shay w odpowiedzi skrzywił się. Mieli się całą czwórką spotkać, ale nie chciało mu się zupełnie, więc postanowił to olać. 

 - Nie. A ty? 

Dziewczyna wzruszyła ramionami. 

 - Też nie. Chcesz się może przejść na spacer, czy coś? Ładna pogoda, nie sądzisz? 

Nie, pogoda była zimna i ponura, a Shayowi zdecydowanie nie chciało się iść na spacer, ale westchnął i skinął głową. 

 - Pamiętaj, żeby wziąć kurtkę - rzuciła siostra, wychodząc z pokoju. 

 - Jasne, wiem przecież - mruknął w odpowiedzi i niechętnie wstał.

Już żałował swojej decyzji, ogółem był raczej w nastroju w którym wszystkiego żałował. Nie sądził jednak, żeby cokolwiek gorszego niż wyjście na zimne, październikowe powietrze miało go czekać w tę sobotę.

Cóż, było to błędne wrażenie.

***

Shay wiedział, że w powiedzeniu, że "świat jest mały" jest dużo mądrości, ale tym razem wolałby, żeby tak nie było. Naprawdę. Wszechświat uwziął się na niego i chłopak miał wrażenie, że przeżycie jednego spokojnego normalnego dnia jest w jego przypadku niewykonalne.

 - Jest zimno, Emma - stwierdził, starając się mocniej owinąć szyję szalikiem.

 - Nie jest źle - zaśmiała się jego siostra. - To tylko krótki spacer, zaraz wracamy. 

 - To po co w ogóle wychodziliśmy? - odparował chłopak. Nienawidził swojego obecnego nastroju, który sprawiał, że każdy najmniejszy dźwięk go irytował i że chciał walnąć swoją siostrę w twarz. W sumie gdyby nie to, że stali na środku chodnika, to pewnie by to zrobił.

Emma wzruszyła ramionami, urywając dyskusję, co jeszcze bardziej zirytowało Shaya.

 - Zaprzyjaźniłeś się z kimś z klasy? - zapytała nagle, totalnie z nikąd.

 - A ty co nagle o tym?

 - Po prostu jestem ciekawa, a ty się od razu wściekasz.

Shay westchnął z irytacją.

 - Przyjaźń to mocne słowo, tak poza wszystkim. Nie da się z kimś zaprzyjaźnić w parę dni. Ale... jest parę osób, które wydają się sympatyczne i robimy razem projekt, więc... Cóż, myślę że jest możliwość, że się zaprzyjaźnimy.

"O ile po naszej akcji Akio nadal będzie mógł fukcjonować jak normalny człowiek" - dodał w myślach i jego humor jeszcze się pogorszył. Przez chwilę - krótką, ale jednak - miał ochotę wyjąć telefon, zadzwonić do Mayi i powiedzieć jej, że ich plan nie ma sensu. Że nie powinni nic robić. Absolutnie nic.

13 Dead DaysOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz