7 - Rodzeństwo Armstrong

59 7 0
                                    


***

4 dni od jego śmierci...
3 nieprzespane noce...
2 dni pełne płaczu...
1 noc patrzenia w niebo...

Karl nie umiał się pogodzić z jego śmiercią.
To wszystko było dla niego nieprawdopodobne... Jak to się stało? Karl był pewien jednego... Za dużo pytań, za mało odpowiedzi....
Co teraz powinien zrobić..?
Kiedy sens jego życia odszedł..

Cmentarz wyglądał o tej porze strasznie. Lecz ona się nie bała, była gotowa zrobić dla niego wszystko. Tak jak na starsze rodzeństwo przystało. Nawet kiedy go już przy niej nie było, ona nadal czuła jego obecność. Powoli przechadzała się obok grobów, patrząc na nazwiska pochowanych tam ludzi... Większość miała ponad 70 lat, tylko nie on... Sapnap Armstrong..  on miał zaledwie 22... Na grobie nie było zbyt dużo kwiatów, było ich nawet bardzo mało w porównaniu do innych pochówków...
Dziewczyna przykucneła przy grobie jej brata i odsunęła ręką kwiaty. Położyła dłoń na ziemi a jej łzy spadły w miejsce gdzie chwilę temu były kwiaty
" Za szybko Sap... Wracaj do nas "
Powiedziała i odłożyła kwiaty na ich miejsce. Nie oglądając się za siebie odeszła.
Nie miała przy sobie nic, tak po prostu wyszła z domu nie biorąc nawet telefonu. To był błąd. Nie wróciła ona do domu. Nikt nie wie co się z nią stało. Ludzie się zastanawiali dlaczego najpierw umarł młody Armstrong a potem zniknęła jego siostra. Policja nie umiała nic zrobić. Wydawało się że dziewczyna po prostu rozpłynęła się w powietrzu.

Kiedy całe miasto panikowało, bało się wyjść z domu albo szukało Młodej Beylee, on chodził ciemnymi uliczkami albo tańczył na środku ulicy. Robił co chciał, bo przecież jest duchem i nikt go nie widzi. Nie pamiętał zbyt dużo za czasów jego życia. Nie pamiętał gdzie mieszka, z kim się przyjaźnił, gdzie się uczył, kogo kochał albo nienawidził, czego się bał lub co uwielbiał. Wiedział natomiast że musi kogoś znaleźć, kogoś kto jest w niebezpieczeństiwe.... Łaził po ulicach lub domach ludzi których nie kojarzył. Obserwował, słuchał i widział -- Bo tylko to mógł. Nie mógł dotknąć ani powiedzieć. Słuchał rozmów ludzi o zaginionej dziewczynie, widział zmartwienie na ich twarzach i obserwował zdjęcia z gazet jakie nawzajem sobie pokazywali. Większość się różniła ale i tak była tam ta sama dziewczyna... Kojarzył ją i to właśnie ją musi znaleźć. Dowiedział się że dziewczyna nazywa się Beylee Armstrong i że jej brat zginął z niewyjaśnionych powodów. Jej brat to Sapnap Armstrong.
" Zaczekaj... Przecież.. to ja... "
Powiedział sam do siebie. I wtedy sobie wszytsko przypomniał... No może nie wszystko ale większość... Nie wiedział czemu lecz poszedł na cmentarz.. podszedł do swojego grobu i między kwiatami zauważył małą jasno zieloną roślinkę
" Ona to zrobiła... "
Znów powiedział do siebie Sap.
Nagle poczuł się jakby ktoś mu właśnie powiedział gdzie jest jego siostra, jakby ktoś mu właśnie wskazał drogę. Nie wahając się chłopak pobiegł jak szybko tylko umiał na koniec miasta. Niedaleko znajdował się dom jego kolegi -- Antfrost'a
Lecz go teraz interesował inny dom, nie wyróżniał się on od innych. Był biały z brązowym dachem i miał chyba jedno piętro. Przed domem stało czarne sportowe auto. Nagle z nikąd przed dom podjechało parę wozów policyjnych. Chwilę potem z domu został wyprowadzony ok. 40 letni mężczyzna.....

To właśnie w tym domu przetrzymywana była Beylee. Miała zostać ona wykorzystana do handlu ludźmi, a za pieniądze za nią 40-latek miał opłacić kredyt za dom. Dziewczynę odkryła żona mężczyzny, która weszła do piwnicy mimo zakazów męża.











































Beylee siedziała na swoim łóżku. Gdy nagle na jej twarzy pojawił się szok.
" Sapnap?! "
Zapytała dziewczyna, prawda.. obok niej był Sapnap.. ale jako duch
" Czekaj... Ty mnie widzisz? "
Zapytał chłopak
" T-tak... S-sapnap "
Beylee naprawdę widziała go. Widziała swojego brata.
" Ale jak..? "
" Nie wiem... Jesteś tak jakby... Pół człowiekiem..? "
Młodszy popatrzył na swoje ręce które wcześniej były ledwo widoczne, teraz były tak jakby w ¾% widoczne.
Starsza wyciągnęła rękę w stronę chłopaka i dotknęła jego ręki. Dla niej jego ręka była lodowata, a dla niego jej ręka była gorąca. Ale liczyło się to że go poczuła jakby znowu jej brat był normalnym człowiekiem.

Nie zajęło długo dowiedzeniu się całemu miastu o
" Chłopcu pół-duchu "
Jak to w artykułach pisali. Najbardziej zadowolony był chyba Karl który przez ponad dwa dni płakał że szczęścia po odzyskaniu jego miłości.
I nim się obejrzeli życie wróciło do normalności.

Ghost Love - Karlnap Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz