Rozdział czwarty

38 6 0
                                    

"Mordercy czy nikczemnicy? A może duszę doprowadzone do obłędu przez brzemię grzechu? "
~Alan Campbell, "Kodeks Deppgate: Noc blizn"

"Szukają mnie"- pomyślał drżącymi dłońmi chwytając za klamkę metalowych drzwi.

Nacisnął ją i uchylił drzwi, a ciepłe, jesienne powietrze rozwiało jego długie, czarne włosy. Powstrzymując łzy cisnące mu się do oczu wybiegł ze szpitala. Biegł przed siebie tak szybko, jak nigdy dotąd. Lawirował pomiędzy samochodami i ludźmi, a obawa przed złapaniem dodawała mu sił.

Po trzydziestu minutach nadludzkiego wręcz wysiłku, Jeff usiadł na parkowej ławce.

Był wolny. Nareszcie był wolny!

-Hahahahaha! Jestem wolny!- zawył śmiejąc się jako opętany. -Wolny!

Para siedząca na ławce przed nim wymieniła zaniepokojone spojrzenia i ewakuowała się do dalszej strony parku.

-Wolny. Wreszcie wolny- powiedział ocierając łzy wierzchem dłoni.

Uśmiechnął się szeroko i zamknął oczy, a ciepłe promienie jesiennego słońca delikatnie przygrzewały jego twarz. W tym momencie czuł niewyobrażalne wręcz szczęście. Nic i nikt go nie krępował. Mógł robić to, na co miał ochotę.

I właśnie miał wstać z dotychczas zajmowanego miejsca, kiedy poczuł na sobie czyjś wzrok. Zaniepokojony rozejrzał się w poszukiwaniu tajemniczego stalkera.

Zauważył kobietę pchającą przed sobą wózek z wrzeszczącym dzieckiem w środku, obściskującą się parę i odwróconą do niego bokiem dziewczynę w czarnej spódnicy i  zapiętej pod szyję neonowo pomarańczowej bluzie.

Jeff zmarszczył brwi. Miał wrażenie, że już ją gdzieś spotkał... ale gdzie?

-W szpitalu- powiedział na głos; kobieta z dzieckiem zmierzyła go nieprzychylnym wzrokiem. Jej ręka powędrowała do torebki, a po chwili w jej dłoni pojawił się telefon.

Ten, który kochałOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz