"Mordercy czy nikczemnicy? A może duszę doprowadzone do obłędu przez brzemię grzechu? "
~Alan Campbell, "Kodeks Deppgate: Noc blizn""Szukają mnie"- pomyślał drżącymi dłońmi chwytając za klamkę metalowych drzwi.
Nacisnął ją i uchylił drzwi, a ciepłe, jesienne powietrze rozwiało jego długie, czarne włosy. Powstrzymując łzy cisnące mu się do oczu wybiegł ze szpitala. Biegł przed siebie tak szybko, jak nigdy dotąd. Lawirował pomiędzy samochodami i ludźmi, a obawa przed złapaniem dodawała mu sił.
Po trzydziestu minutach nadludzkiego wręcz wysiłku, Jeff usiadł na parkowej ławce.
Był wolny. Nareszcie był wolny!
-Hahahahaha! Jestem wolny!- zawył śmiejąc się jako opętany. -Wolny!
Para siedząca na ławce przed nim wymieniła zaniepokojone spojrzenia i ewakuowała się do dalszej strony parku.
-Wolny. Wreszcie wolny- powiedział ocierając łzy wierzchem dłoni.
Uśmiechnął się szeroko i zamknął oczy, a ciepłe promienie jesiennego słońca delikatnie przygrzewały jego twarz. W tym momencie czuł niewyobrażalne wręcz szczęście. Nic i nikt go nie krępował. Mógł robić to, na co miał ochotę.
I właśnie miał wstać z dotychczas zajmowanego miejsca, kiedy poczuł na sobie czyjś wzrok. Zaniepokojony rozejrzał się w poszukiwaniu tajemniczego stalkera.
Zauważył kobietę pchającą przed sobą wózek z wrzeszczącym dzieckiem w środku, obściskującą się parę i odwróconą do niego bokiem dziewczynę w czarnej spódnicy i zapiętej pod szyję neonowo pomarańczowej bluzie.
Jeff zmarszczył brwi. Miał wrażenie, że już ją gdzieś spotkał... ale gdzie?
-W szpitalu- powiedział na głos; kobieta z dzieckiem zmierzyła go nieprzychylnym wzrokiem. Jej ręka powędrowała do torebki, a po chwili w jej dłoni pojawił się telefon.
![](https://img.wattpad.com/cover/38901703-288-k639689.jpg)