akcja

72 2 11
                                    

Jedyne o czym teraz myślałam to Hyunjin, i to żeby na czas zdjąć maseczkę. za niedługo miałam spotkać się z Hyunjinem w kociej kawiarni, więc musiałam się dobrze przygotować. założyłam moją oversizeową brązową bluzę, krótką spódniczkę, ocieplacze, i lakierowane buty. Byłam już gotowa do wyjścia. zamówiłam Ubera i czekałam. była jesień i robiło się zimno, tym czasem ja stałam w krótkiej spodniczce na polu i czekałam na tego zasranego Ubera który spóźniał się już 10 minut.

w końcu przyjechał.

- Dzień dobry, Lena Evans? - zapytał stary dziad z ubera

- Tak, to ja. Do kociej kawiarni proszę.

wsiadłam do samochodu, który wyglądał bardzo podejrzanie, od razu po wejściu pan od Ubera (nazwijmy go dziadziuś) zamknął drzwi na klucz.

po chwili zorientowałam się, że dziadziuś zaczął się coraz dziwniej zachowywać.

Nie wiedziałam gdzie dokładnie jest kocia kawiarnia, ale jedno było pewne, na pewno nie było jej tam gdzie właśnie jechaliśmy.

Nagle dostałam wiadomość, myślałam, że od hyunjina, ale zobaczyłam...

999 332 445

Dzień dobry, tu pani Uber już czekam na miejscu.

Nie mogłam się ruszyć, bo się tak bałam,jeśli to jest mój uber, to kim jest ten stary dziadziuś?!

Musiałam jak najszybciej stamtąd uciec.

-Przepraszam, Pan nie jest moim uberem prawda? - zapytałam cichym głosem.

- Spokojnie, zaraz będziemy na miejscu.- powiedział z podłym uśmieszkiem.

- WYPUŚĆ MNIE TY ZASRANY GNOJU SZMACIARZU JEBAN*, JA TU NA RANDKĘ SWOJEGO ŻYCIA MIAŁAM JECHAĆ, A TY JAKĄS MANIANE ODPIERD*ASZ. - Krzyknęłam i zaczełam się szarpać

Auto się zatrzymało.

Złapał mnie za rękę wziął telefon i zaczął coś pisać.

- Hyunjin, to ten wybranek do którego się udajesz?

-T-Tak ? - zapytałam.

- No to napiszę mu, że odwołujesz spotkanie, i że w ogóle nie chcesz go znać- powieddział śmiejąc sie

Nie wytrzymałam tego i wyrwałąm się z krzesła, zaczełam atakowąc go, wbiłam mu moje paznokcie i kopnęłam w klejnoty, zaczęłam uciekać.

spojrzałam na mój telefon, żeby szybko zadzwonić na policję.

- no nie kurw*, w tej chwili, naprawdę - moj telefon był rozładowany.

spojrzałam za siebie i widziałam jak ten stary dziadecek zaczął mnie gonić.

Nagle nie wiadomo skąd, na niebie pojawił się helikopter. jescze dziwniejsze było to, że ten helikopter tu lądował. przystanełam na chwilę bo nie dowierzałam co własnie widzę. i to był błąd.

dziadecek od razu wykorzystał tą sytuację i sie na mnie rzucił. nie mogłam go od siebie oodepchnąc był za ciężki.

już miałam się poddawać gdy nagle jakaś kobieta odepchnęła dziada i zaczęła się z nim naparzać, a druga kobieta, wyszła z hellikoptera z miotaczem ognia i zaczęła palić jego auto.

to były one. to były Julka i Zosia we własnej osobie.

dziadecek próbował zaatakować julke, ale zapomniał chyba z kim ma do czynienia. Julka zrobiła unik i od razu po jego ataku rzuciła sie na niego. '

Biła go po mordzie, aż nagle dziadecek przestał się ruszać.

- Zosiu chodż tu, bo chyba go zabiłam- powiedziała Julka.

- no to jednego z głowy mamy, ezik majonezik.

wybuchły śmiechem.

Nagle julka do mnie podeszła.

- wskakuj do helikopeteru mała. nie musisz dziekować

- skąd wy tu się wzięłyście, skąd wiedziałyście, że tu jestem?

- eee... wytlumaczymy ci wszystko w trakcie lotu. - posłała mi oczko i zaprosiła do helikoptera.

- a co z Zosią, czemu ona nie wchodzi?- zapytałam

- Bo ona musi zrobić jescze jedną rzecz- powieziała julka po czym usiadła przed sterem i była gotowa już odlatywać.

- a co ona takiego robi? - zapytałąm

- hehe, pa na to- powiedziała zadowaolona julka

Zosia nagle podpaliła coś i szybko biegła w stronę helikoptera, gdy weszła. od razu zaczęłyśmy odlatywać.

- co jest czemu, tak szybko odlatujemy?- zapytałam

- zaraz będzie bombowo- stwierdziła zosia.

gdy odleciałyśmy troche dalej, nagle miejsce w którym auto sie zatrzymało, wybuchło.

- o kur*a, wy odpaliłyście tam bombe? zapytała

- no trzeba sie pozbyć jakoś ciała i wszelkich dowodów zbrodni, teraz uciekamy. - powiedziała śmiejąc się Zosia.

Patrzyłam na dym i ogień, który pozostał w tym miejscu. czy to w ogóle było legalne?

- jak mnie znalazłyście?- zapytałam

- jak by to delikatnie ująć... gdy byłaś kompletnie pijana na tej imprezie, my wstrzyknęłyśmy tobie podajnik który pokazuje nam gdzie się znajdujesz :D. - powiedziała Julka

nie wiedziałam co powiedzieć, byłam trochę zła, ale gdyby nie ten podajnik to pewnie bym juz nie żyła.

Nagle mi sie coś przypomniało.

- dziewczyny, która godzina?! - zapytałąm

- około 19, a co?

o kurw* - pomyślałam - to ja już się z nim nie spotkam, a to wszystk przez tego zasranego ubera.

- a nic, tak tylko pytam. - powiedziałam.

chciało mi sie płakać, byłyśmy już prawie przed moim mieszkaniem. a ja musiałam mu się jakoś wytłumaczyc.

byłyśmy już przed moim mieszkaniem.

- dzięki girls, co ja bym bez was zrobiła - powiedziałam z uśmiechem

przytuliłyśmy sie na pożegnanie, i poleciały w strone swojej willi.

otworzyłam drzwi do mieszkania i od razu rzuciłam się po ładowarkę,.

w miedzy czasie gdy telefon się ładował, zdążyłam przebrać się w piżamy i zrobić sobie kawę.

gdy już miałam mu napisać zobaczyłam to:

hyunjinek pupulek slodziutki moje sloneczko uwu

H:

Przepraszam, że mnie nie było, pewnie czekałaś na mnie. boże jest mi tak głupio ale nie uwierzysz co się stało, nie było mnie, bo Felix nie wiadomo jak urodził dziecko i musiałem być w szpitalu z nim, dlatego też się nie odezwałem bo totalnie byłem przerażony tą sytuacją. prosze daj znać

co kurw*!!!??, że felix w ciąży? przeciez on jest męzczyzna. boze już nie wiem co jest bardziej nieprawdopodobne to, że felux urodził dziecko czy to, że wybombiłyśmy jakiegoś dziada.

L:

ja też miałam przygodę, chcętnie ci ją opowiem, ciekawe czy mi uwierzysz haha.

H:

ja już we wszystko uwierzę, nie ma nic dziwniejszego niz felix z dzieckiemm





TO KONIEC DZIESIEJSZEJ HISTROII EZIK NO N, PRZYSIEGAM WAM ZE KIEDYS LENA I HYUNJINEK PUPULEK SIIE SPOTKAJA

Lena x HyunjinOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz