~5~

229 20 13
                                    

Tony chodził zaniepokojony po całej bazie od samego rana, aż w końcu natknął się na niego Steve.

- To chyba do ciebie - rzucił bez przywitania Kapitan, podając mężczyźnie kawałek papieru.

Milioner przeczytał ze zdziwieniem liścik, którego treść niezwykle go zmartwiła, co łatwo było wyczytać z jego twarzy.

- Mówiłem Ci, że on nie jest warty zachodu - parsknął Rogers.

- Przestań. Nie mamy pojęcia nawet czy coś się nie stało...

- Odpuść sobie. Było minęło, teraz mamy inne problemy na głowie.

- Muszę go znaleźć - powiedział bardziej do siebie Stark po chwili namysłu i wyszedł w pośpiechu z pomieszczenia.

- Matko, a ten znowu swoje... - westchnął ciężko Kapitan.

***

Gdy tylko zaczęło świtać, a Deadpool wykonał trzecie zlecenie owej nocy, zdał sobie sprawę z tego co robił. Zamknął za sobą drzwi, których już nie mógł otworzyć. Wybrał drogę, z której nie ma odwrotu i to go przerażało, ale nie na dość, by żałować. Właściwie, czego by miał żałować? Stark nie był mu potrzebny do szczęścia, a tym bardziej Peter. Chociaż...? Teraz nie mógł już o tym myśleć, było za późno na myślenie. Wrócił do swojego schronienia i starał się tam odpocząć, ale sen nie nadchodził. Przewracał się tylko z boku na bok, nie mogąc uspokoić myśli.

- Pieprzeni Avengers - warknął do siebie - I na co mi to wszystko było? Mogłem w ogóle nie pokazywać się na oczy Stark'owi i byłby spokój. Jak zwykle schrzaniłem...

~Masz rację ~

- Wypad, nie było cię tyle czasu to teraz wypieprzaj - Wade zirytował się słysząc znajomy głos.

~Ale to przecież twoja głowa~

<Było być normalnym>

- Jak się nie zamkniecie to przysięgam, że znajdę sposób żeby się was pozbyć!

~Też cię kocham~

<Romantycznie>

~Świece by się przydały~

<I ktoś do towarzystwa>

- Zamknąć się, bo próbuję spać. Jesteście gorsi niż Venom. On przynajmniej posiada inteligencję i jakieś fancy supermoce.

<Zjada wszytko co się rusza>

- I prawidłowo.

***

Spiderman po powrocie do mieszkania miał zamiar zapomnieć o wszystkim co się wydarzyło. Wiedział, że jeśli tylko zacznie zastanawiać się nad tym co zaszło, zechce odszukać czym prędzej Deadpool'a i przebaczyć mu wszystko co w życiu zrobił. Jednak rozsądek podpowiadał mu, że ten rozdział powinien być skończony, że niektórzy ludzie nie zasługują na kolejną szansę. Przecież to morderca, który na dodatek zadał mu tyle cierpienia. Gdyby tylko tamtego wieczoru go zignorował... Nigdy by się nie poznali i możliwe, że nic by się nie wydarzyło... Chociaż jeszcze był Stark, a on też miał coś wspólnego z najemnikiem. Zresztą Tony był w jego oczach od dawna przekreślony i nawet nie miał zamiaru o nim myśleć. Tylko dlaczego on znowu prosił Deadpool'a o pomoc?
Peter nie miał czasu na zastanawianie się nad pobudkami milionera, bo musiał jak najszybciej znaleźć się w pracy. Z ratowania ludzkości nie dało się wyżyć.

- Parker, no i co się znowu spóźniło? - przywitał go niezbyt przyjaźnie Włoch, który przeciągał każdą sylabę, co na dłuższą metę było dość irytujące - Już mi bierz się za robota. Pizza od dziesięciu minut czekajo na rozwiezienie!

Chłopak bez dyskusji wziął kilka kartonów czekających na blacie i wyszedł z lokalu, mrucząc tylko pod nosem ciche "przepraszam".

- Tragedia! Porażka! Zbankrutuję przez tych dzieci! - mówił do siebie mężczyzna, gdy tylko Spiderman zniknął mu z oczu.

Peter skacząc między budynkami szybko nadrobił zaległości. Mógł pozwolić sobie na chwilę wytchnienia, bo i tak nie mógł wrócić do pizzerni po piętnastu minutach jeżeli nie chciał wzbudzać podejrzeń. Usiadł na przystanku autobusowym i obserwował przejeżdżające samochody.
Czuł się okropnie przybity i nie potrafił na to nic poradzić. Bardzo chciał z kimś teraz porozmawiać, poczuć, że nie jest samotny, ale życie jakie wybrał nie dawało mu tej możliwości. Gdyby tylko Deadpool tutaj był... Nie, tą myśl musiał odsunąć jak najdalej. Superbohaterowi nie godzi się zadawać z kimś takim. Zresztą ten człowiek był też niebezpieczny dla niego.

***

Tony w poszukiwaniu najemnika zaczął przeglądać lokalną prasę. W końcu gdzie seryjny morderca, tam też ofiary.

Gdy nie znalazł nic interesujące po dłuższym czasie, postanowił założyć zbroję i przeszukać miasto na własną rękę. Jeżeli Deadpool byłby gdzieś na widoku, to raczej ciężko byłoby go nie zauważyć. Postanowił też udać się wieczorem do baru, w którym dawniej zasięgnął informacji o najemniku.

***

Wade odpuścił sobie spanie, bo od kilku godzin jedynie wykłócał się z dwoma głosami, które najwyraźniej miały w planach dotrzymać mu towarzystwa.
Zaczął przeglądać swoją listę zleceń, którą udało mu się stworzyć poprzedniego wieczoru. Będzie miał pracowitą noc i policja prawdopodobnie również. Przynajmniej nie będą się nudzić. Musiał jednak wziąć pod uwagę, że w Kanadzie pozostawił bez opieki mieszkanie i bar, z którymi wypadałoby zrobić porządek. Do końca miesiąca musiał uregulować tą kwestię.

~ Chyba robisz się stary ~

- Dlaczego? - mruknął pod nosem mężczyzna, próbując skupić się na stworzeniu optymalnego planu wykonywania zleceń.

~Bo przejmujesz się pierdołami ~

- Brakuje mi tylko komornika na karku...

~ E tam, sfinguj śmierć i po kłopocie~

- Nie chce mi się umierać... Dziesiąty raz z rzędu?

<Jeżeli nic nie pominąłem, to to by był szesnasty >

- Świetnie.

801 słów.
:3

Apologize [Spiderman| Iron Man| Deadpool]✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz