najgorszy dzień dla młodego afuro

159 7 1
                                    

Terumi nagle obudził się w szpitalu. podniósł się gwałtownie to siadu a po chwili przypomniał sobie co się stało. chciał wstać lecz utrudniła mu to pielęgniarka


-a ty do kąd? jesteś jeszcze ranny i nie powinieneś wstawać z łóżka- powiedziała kobieta, która najwidoczniej siedziała tu już długo.

-co z moimi rodzicami!?- gdy tylko te słowa padły z ust chłopaka pielęgniarka spojrzała na niego ze współczuciem. podeszła do niego i usiadła na krześle które było obok łóżka, a Afuro tylko na nią patrzył.

-przykro mi, Terumi... twoi rodzice..- i wtedy chłopak zrozumiał że już ich nie ma. łzy zaczeły mu lecieć masowo po polikach, a on sam siedział jakby sparaliżowany.

-o-oni..? ich już nie ma?!- wykrzyczał zrozpaczony Terumi, a w jego głowie pojawiało się tysiące myśli. co się z nim teraz stanie? czy będzie musiał mieszkać sam? czy da rade? itd...

pielęgniarka odwróciła wzrok. Terumi patrzał na nią. to chyba była dla nich dwóch ciężka chwila. pielęgniarka musiała wytłumaczyć młodej osobie że jej rodzice niestety nie żyją, a afuro musiał się pogodzić ze stratą jedynej rodziny, jednak nie potrafił zaakceptować pisanego mu losu.

-naprawdę mi przykro, Terumi.- kobieta wstała po czym wyszła z pokoju zostawiając chłopaka sam na sam z jego myślami. afuro schował twarz w dłoniach i zaczął cicho płakać, bo głośno nie umiał. miło jest usłyszeć takie złe wieści.. szkoda że kawy i ciasteczek do tego nie było, dlaczego akurat ja?!. takie myśli w głowie mniej więcej miał chłopak. leżał spokojnie na łóżku szpitalnym i słyszał szum na korytarzu oraz rozmowy lekarzy...o nim.

-biedne dziecko.. co się teraz z nim stanie?- spytał kobiecy głos

-nie wiemy. narazie musimy przeprowadzić badania czy jest z nim wszystko w porządku- najwidoczniej to padło z ust jakiegoś lekarza, który po paru minutach rozmowy wszedł do pokoju terumiego.

afuro leżał na boku. miał wszystko gdzieś i było mu to abojętne. czy zrobią mu badania czy nie.
lekarz spojrzał na niego. kazał w usiąść, więc tak terumi zrobił. mężczyzna, widać że młody zaczął wypytywać jak chłopak się czuje, czy coś go boli a jak tak to gdzie i tak dalej, lecz afuro nie miał ochoty z kim kolwiek rozmawiać. lekarz westchnął.

-terumi, musisz powiedzieć czy coś ci dolega. możesz mieć nawet śmiertelny uraz.- powiedział lekarz a afuro spojrzał na niego

-i tak nie mam dla kogo żyć. zostałem sam więc raczej nikt się tym nie będzie przejmował jak jedna osoba zniknie.- lekarza zatkało. pierwszy raz usłyszał od kogoś że mu to obojętne czy przeżyje czy nie.

-a twoi przyjaciele?

-nie mam ich.- powiedział z przykrością w głosie chłopak. lekarz jeszcze przez 10 minut musiał przekonywać chłopaka by dał mu się przebadać. nie na marne bo afuro się zgodził bo miał dość dzisiejszego dnia.

po badaniach oraz spowiedzi że nic go nie boli lekarze stwierdzili że nic mu sie jest a jedyne obrażenia - których nawet nie czuł - są na jego prawym poliku. lekarze mówili że można go wypisać ale... nie miał do kąd wracać. był nie letni więc nie mógł by na siebie zarabiać więc jedyne z czego mógłby się utrzymywać to spadek po rodzicach. nawet o nim nie pomyślał.

wieczorem gdy afuro już miał iść spać po trudnym dniu dostał wiadomość od swojej przyjaciółki Reiny Yagami. "cześć, słyszałam co się stało.. przykro mi z tego powodu i pomyślałam że może rozmowa ci poprawi humor." afuro lekko się uśmiechnął gdy zobaczył że dziewczyna do niego napisała. "jasne. możemy porozmawiać". pisali chwile o jakiś głupotach po czym afuro zasnął w trakcie kłótni czy pomidor to owoc czy warzywo. dziewczyna twierdziła że to owoc, a chłopak całkiem inaczej. oby dwoje lubili takie sprzeczki bo wtedy się dobrze bawili, śmiali się oraz czas leciał szybciej.

na następny dzień gdy chłopak się obudził usłyszał znajome krzyki. domyślał się że Yagami kłóci się z pielęgniarką bo ta nie chciała jej wpuścić mówiąc jej że godziny odwiedzin są  od 12 a była 10 rano. Terumi wziął sprawy w swoje ręce, wyszedł z pokoju i rzucił się od razu na reine. dziewczyna również go przytuliła i się zaśmiała. natomiast pielęgniarka była zdenerwowana bo uważała że Afuro musi odpoczywać w łóżku  po wypadku.

-dziękuje że przyszłaś!-chłopak się uśmiechnął się do dziewczyny, a ta odwzajemniła uśmiech.
pielęgniarka próbowała powiedzieć Afuro że ma w tej chwili iść się położyć ale chłopak miał ją gdzieś. ważniejsze dla niego było to że dziewczyna przyszła.

-do pokoju, Afuro! w tej chwili!- krzyknęła kobieta a Terumi przewrócił oczami ale się posłuchał i wszedł trzymając Yagami za rękę do pokoju. pielęgniarka westchnęła i poszła zająć się innymi pacjentami. 

-jak się czujesz? nic cię nie boli?- spytała dziewczyna. 

-jest dobrze, nic mi nie jest- uśmiechnął się. tym razem to był szczery uśmiech. kochał ją jak siostrę. od dzieciństwa się znali i już wtedy byli jak brat i siostra.

po kilku godzinach rozmów i paru kłótniach mogli stwierdzić że pomidor jest jak i owocem jak i warzywem. i nie ma sensu kłócić sie o to bo oby dwoje nie lubili smaku pomidora.
potem zaczeła się kłótnia że psy są lepsze od kotów. Yagami wolała koty a afuro twierdził że psy są wierniejsze.

-może są wierniejsze, ale koty są słodsze!- kontynuowała kłótnię dziewczyna.

-widzia- ktoś mu przerwał to pukanie do pokoju. to był ten sam lekarz co przekonał go do badań. mężczyzna się ździwił gdy zobaczył Yagami. 

-mówiłeś że nie masz przyjaciół- powiedział lekarz.

-Reina to nie przyjaciel, tylko przyjaciółka- zaśmiał się, a lekarz westchnął.

-mam dobre wieści.-zaczął lekarz- wypisujemy cię ze szpitala.

-ale.. gdzie ja pójdę?! nie chce do domu dziecka...

-znaleźliśmy dla ciebie rodzinę. za godzinę przyjedzie po ciebie szofer rodziny.-
powiedział lekarz po czym wyszedł

jaka rodzina? kto to był? musieli być bogaci że mają własnych kierowców... 
afuro znowu miał w głowę tysiące myśli.

-pomogę ci się spakować- uśmiechnęła się do niego Yagami

-dzięki- odpowiedział z uśmiechcem. zaczął się pakować.

po godzinie wyszedł przed szpital razem z pielęgniarką, lekarzem oraz reiną.
łatwo było ich wtedy pomylić z rodziną. podjechała czarna limuzyna.

-idź, Afuro- powiedział lekarz więc Afuro pożegnał się z reiną i poszedł do samochodu. przez całą droge siedział cicho i słuchał tylko piosenek które leciały w radiu. myślał co się stanie, że może trafić na rodzinę która będzie go poniżać bądź mieć go totalnie w dupie albo kochającą rodzinę bądź taką która będzie chociaż zwracać na niego uwagę.

wkońcu przyjechali pod rezydęcję którą chłopak widział pierwszy raz.





|||następny rozdział  za 2/3 dni|||

𝖜 𝖙𝖜𝖔𝖎𝖈𝖍 𝖔𝖇𝖏𝖊̨𝖈𝖎𝖆𝖈𝖍 ~ | 𝖆𝖋𝖚𝖗𝖔 𝖝 𝖐𝖎𝖗𝖆Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz