●Taehyung●

43 3 0
                                    

13 listopad, Daegu

Cześć Hobi, chciałbym zapytać co u Ciebie, ale obaj doskonale wiemy, że od dwóch lat nic się nie zmieniło. W krótce Cię odwiedzę przyjacielu. Nie pamiętam, który to już raz siadam przy biurku żeby opisać Ci co u mnie. Dziś opowiem Ci o Tae, tak jak obiecałem w ostatnim liście.

Najmłodszego z Kimów poznałem w akademiku, mieszka naprzeciwko mnie. Zamek w drzwiach do jego pokoju często się zacina co jest w tej historii dość istotne. Pewnej nocy obudził mnie głośny huk, jakby coś spadło na podłogę, a następnie ktoś głośno przeklnął, więc wyszedłem na korytarz zobaczyć co się stało. Było ciemno, ale dostrzegłem jakąś postać lekko chwiejącą się na nogach, która próbowała przekręcić klucz w drzwiach. Gdy do niego podszedłem, okazało się, że zamek się zaciął, a chłopak nie może ani przekręcić ani wyjąć klucza. Zaproponowałem mu swoją pomoc i ostatecznie wspólnymi siłami udało nam się wyciągnąć przedmiot z zamka, niestety drzwi pozostały zamknięte. Taehyung przedstawił mi się i poprosił o możliwość skorzystania z telefonu, bo jego się rozładował,a chciał zadzwonić do brata, żeby zapytać czy może u niego zostać na noc. Dałem mu więc telefon i jakie było nasze zdziwienie, gdy okazało się, że numer, który wybrał jest już zapisany w moim telefonie, należał do Jina, a my w oczekiwaniu na niego zamieniliśmy jeszcze kilka zdań na temat skąd się znam z Jinem i Namjoonem, trochę pogadaliśmy też o sobie, o tym co studiujemy, ile mamy lat i takie tam. Swoją drogą chłopcy nie wspominali, że mają brata, ale w sumie też nie pytałem więc może uznali, że to nie istotne? Kiedy wreszcie Jin do nas dotarł zabrał Tae do swojego pokoju, a ja wróciłem do siebie i szybko zasnąłem, zapominając o całym zajściu. Parę dni później mieliśmy łączony wykład ze studentami 3 roku wokalistyki,a koło mnie usiadł chłopak wyglądający jak grecki bóg. Hobiaszku mówię Ci w życiu nie widziałem tak przystojnego faceta, wpartywałem się w niego z otwartą buzią, aż nie zwrócił mi uwagi, a gdy usłyszałem jego niski, lekko zachrypnięty głos myślałem, że zemdleję, bo zdałem sobie sprawę, iż głos ten już słyszałem. Jak już pisałem, kiedy działa się ta akcja z kluczem na korytarzu było ciemno,przez co widziałem tylko zarys sylwetki Taehuynga, za to bardzo dobrze słyszałem jego głos, mimo, że był trochę zniekształcony przez procenty jakie wypił chłopak byłbym w stanie rozpoznać go wszędzie. Miałem nadzieję, że chłopak mnie nie rozpozna, bo było mi zwyczajnie głupio przez to wpatrywanie się w niego, ale niestety mi zawsze wiatr w oczy i chuj w dupę, ale to drugie jest całkiem przyjemne (if you know what I mean). Tae mnie rozpoznał i stwierdził, śmiejąc się, że jest w stanie mi wybaczyć to gapienie się na niego pod warunkiem, że po zajęciach pójdziemy na kawę. Grecki bóg, Apollo zszedł z Olimpu na Ziemię żeby zaprosić mnie, MNIE na kawę czaisz to Hosiu?! Nie byłem w stanie odpowiedzieć, jedynie pokreciłem głową na "tak", BOŻE JAKI WSTYD, co on musiał sobie wtedy o mnie pomyśleć? Nie dość, że jakiś niziołek, z watą cukrową (tak, w końcu przefarbowałem włosy na różowo) na głowie gapił się bezczelnie na niego, to w dodatku jeszcze nie umie mówić.

Ale spokojnie większego idiotę i kretyna zrobiłem z siebie na tej kawie. Po pierwsze idąc do kawiarni wpadłem w latarnię, bo znów się na niego zagapiłem, przez co z rozkwasiłem sobie nos i Tae musiał pomóc mi zatamować krew, która mi z niego leciała, potem już na miejscu ze stresu zamówiłem pierwszą lepszą kawę jaka przyszła mi do głowy, czyli espresso, którego nienawidzę, a gdy przyszło mi odpowiedzieć na pytanie starszego zacząłem się jąkać, co tylko spotęgowało mój stres i sprawiło, że ręce trzęsły mi się jakbym miał Parkinsona- nawet w tej pieprzonej chorobie musi być moje nazwisko- i nie mogłem utrzymać w rękach głupiej filiżanki z kawą, co doprowadziło do tego, że się nią oblałem. Jeśli myślisz drogi przyjacielu, że to koniec tej żenady, to muszę Cię zmartwić, bo ostatecznie spaliłem buraka i wybiegłem z tej przeklętej kawiarni nawet nie zabierając ze sobą swojej kurtki, w której były klucze do mojego pokoju. Noc spędziłem u Namjoona, odpowiedziałem mu o tym wszystkim i poprosiłem żeby zabrał moje rzeczy od Taehyunga następnego dnia, na co ten się zgodził, śmiejąc się ze mnie do utraty tchu. Następne dni spędziłem na zabawie w ninje, żeby uniknąć spotkania z Tae, co udawało mi się do czasu..

Gdy wczoraj wracałem po zajęciach, na schodach w akademiku złapał mnie Tae siłą zaciagając do swojego pokoju. Nie masz pojęcia jak bardzo byłem zaskoczony i zestresowany, a gdy zobaczyłem minę starszego do tych emocji doszedł jeszcze strach. Oczy Kima wręcz płoneły od złości, a grymas na jego ślicznej twarzy przyprawiał mnie o ciarki na plecach i to wcale nie były te przyjemne dreszcze. Chłopak zaczął na mnie krzyczeć, że zachowałem się jak dzieciak uciekając z kawiarni bez kurtki, co było cholernie nieodpowiedzialne, dodał też z jakby zawodem w głosie, że jeśli nie chciałem iść na tą kawę wystarczyło odmówić. Cholera wkurzyłem się i naprawdę nie wiem co we mnie wystąpiło, ale też podniosłem głos wykrzykując mu prosto w twarz, że owszem zachowałem się jak dzieciak, ale to nie moja wina, że on wygląda jak ósmy cud świata i wręcz odejmuje mi mowę gdy na niego patrzę, dopiero po chwili dotarło do mnie co powiedziałem, ale żeby znów nie wyjść na idiotę, udałem złość i szybko skierowałem się do drzwi jednak Tae złapał mnie za nadgarstek odwracając do siebie przodem i zapytał, jak gdyby nigdy nic, czy pójdę z nim na targ Seomun, a ja nie wiem czemu się zgodziłem.

Hosiu! Dlaczego ja się zgodziłem?! Przecież znów zrobię z siebie błazna, może uda mi się z tego jakoś wykręcić albo poproszę Namjoona i Seokjina, żeby poszli tam z nami? Trzymaj kciuki i życz mi powodzenia.

Kocham Cię i tęsknię.

Jimin

_________________________________________

Witajcie Kochani! Życzę Wam miłego dnia lub wieczoru w zależności, kiedy to czytacie. Dajcie znać w jaki dzień tygodnia chcecie, bym publikowała kolejne rozdziały.

Daegu [Vmin]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz